- Nową Mokkę zbudowano na platformie CMP. Jest o 12 cm krótsza od poprzednika
- Wersja elektryczna ma silnik o mocy 136 KM, pozwalający uzyskać 0-100 km/h w 9 s
- Opel podaje zasięg do 324 km, my realnie uzyskaliśmy o ponad 120 km mniejszy
Przy okazji polskiej premiery Mokki zadaliśmy przedstawicielowi Opla pytanie: po co wprowadzono do sprzedaży drugą generację Mokki, skoro w segmencie miejskich SUV-ów Opel ma już Crosslanda? Rzecznik prasowy wyjaśnił, że choć obydwa auta należą do klasy miejskich crossoverów, to ich odbiorcami są zupełnie inni klienci. Nowy Crossland to auto tańsze (ceny od 75 950 zł), przewidziane dla osób ceniących przede wszystkim praktyczne rozwiązania (m.in. przesuwana tylna kanapa). Z kolei Mokka drugiej generacji to z kolei samochód nowocześniejszy, bardziej designerski z większą możliwością personalizacji i w dodatku występujący z napędem elektrycznym. I właśnie podczas premierowych jazd w Warszawie do testu wybraliśmy Mokkę-e.
Nowa Mokka w żaden sposób nie przypomina poprzednika. Zbudowana jest na platformie CMP (tej samej, co nowa Corsa) i wyróżnia się całkowicie nowym dla Opla językiem stylistycznym. Jego najbardziej rozpoznawalnym elementem jest Opel Vizor, czyli zasłonięty wlot chłodnicy łączący w jednym module: grill, reflektory i logo marki. Nowa Mokka ma także inne wymiary: jest aż 124 mm krótsza, o 10 mm szersza i ma o 2 mm większy rozstaw osi. Choć tego nie widać względem poprzednika schudła nawet aż o 120 kg. Również w nowym stylu utrzymane jest wnętrze, które składa się z dwóch ekranów: cyfrowych wskaźników o przekątnej 12 cali oraz 10-calowego monitora multimediów. Ich czytelność jest bardzo dobra, chwalić je będziemy także za łatwą obsługę i możliwość indywidualizacji. Projektanci choć starali się do minimum ograniczyć liczbę przycisków zastosowali klasyczny panel klimatyzacji z przyciskami i pokrętłami oraz analogowe klawisze do często używanych funkcji np. dezaktywacji asystenta utrzymania pasa ruchu.
Dobre wrażenie we wnętrzu nowej Mokki robią również użyte materiały. W testowym egzemplarzu (wersja Ultimate) górna część deski rozdzielczej wykonana jest z miękkiego tworzywa, nie brakuje także dużych połaci tworzyw pokrytych estetycznym lakierem fortepianowym oraz paneli wyglądem przypominającym karbon. Pozycja kierowcy jest ergonomiczna w czym sprzyjają duża swoboda ruchów oraz doskonale wyprofilowany i obszerny fotel. W drugim rzędzie foteli jest wyraźniej mniej miejsca, za kierowcą o wzroście 183 cm zmieści się pasażer o identycznych gabarytach, choć kolanami będzie delikatnie masował kręgosłup kierowcy. Za to tylny pasażer nad głową będzie miał jeszcze kilka centymetrów wolnej przestrzeni – to nic wyjątkowego, w końcu mamy do czynienia z SUV-em segmentu B.
Nowy Opel Mokka-e – w „elektryku” kufer mniejszy o 40 l
Przestrzeń bagażowa Mokki standardowo oferuje 350 l, maksymalnie nawet 1105 l. Ale w przypadku w wersji elektrycznej jej pojemność ze względu na akumulator jest ograniczona o 40 l (310-1060 l). Mimo mniejszej pojemności jego funkcjonalność jest taka sama jak w wersjach z silnikami spalinowymi, gdyż dzięki podwójnej podłodze po złożeniu oparć kanapy mamy do dyspozycji płaską powierzchnię o długości 120 cm.
Największy zachwyt w nowym Oplu Mokka wzbudził jednak napęd elektryczny. Nie dość, że pracuje bezszelestnie, to gwarantuje dobre przyspieszenie (0-100 km/h w 9 s) i przede wszystkim natychmiastową reakcję na gaz niezależnie od obrotów silnika (260 Nm w zakresie 300-3673 obr./min). Choć silnik elektryczny ma 136 KM, pełna moc nie zawsze jest dostępna. W trybie Normal kierowca ma do dyspozycji 109 KM, w trybie Eco niespełna 82 KM. Tylko w trybie Sport dostępna jest pełna moc. Takie zabiegi ograniczania mocy potrzebne są, by w codziennej jeździe silnik (i kierowca) rozsądnie gospodarowali energią zgromadzoną w akumulatorze o pojemności 50 kWh (netto 46 kWh). Według producenta elektryczna Mokka ma uzyskać zasięg między 318 a 324 km (pomiar wg normy WLTP). Podczas premierowych jazdy postanowiliśmy sprawdzić, czy te zapowiedzi okażą się realne.
Ruszyliśmy więc Oplem Mokką-e na naszą 160-kilometrową trasę pomiarową, składającą się z odcinka miejskiego, autostrady, pozamiejskiej drogi lokalnej oraz ekspresówki. W mieście w zależności od natężenia ruchu Mokka-e w trybie Normal zużywała od 15,9 do 17,6 kWh, co powinno pozwolić przejechać nią przy w pełni naładowanym akumulatorze 290 km (w trybie Eco ponad 300 km). Wjazd na autostradę i jazda nią z dopuszczalną prędkością 140 km/h zaowocowała gwałtownym spadkiem zapasu energii i zużyciem wynoszącym aż 32 kWh/100 km (śr. prędkość na 40 km odcinku autostrady wynosiła 130 km/h). Lokalna droga pozamiejska, na której maksymalna prędkość wynosiła 90 km/h, sprawiła, że Mokka-e zużywała tylko 20,5 kWh/100 km (śr. 76 km/h), podczas gdy na ekspresówce wzrosła do 22 kWh/100 km (śr. prędkość 111 km/h). Podsumowując cały odcinek pomiarowy: średnie zużycie prądu na dystansie 160 km wyniosło 22,6 kWh przy śr. prędkości 62 km/h (temp. powietrza od 6 do 10 stop. Celsjusza), co realnie pozwala pokonać Mokką-e ok. 200 km.
Choć Mokka-e względem klasycznych wersji spalinowych jest wyraźnie cięższa (masa 1,6 t), to dzięki temu, że jej akumulatory umieszczono pod podłogą, prowadzi się ją bardzo pewnie i przyjemnie. Układ kierowniczy daje optymalną informację o tym, co dzieje się z kołami, a zawieszenie udanie łączy komfort i bezpieczeństwo.
Jednym problemem jaki dostrzegliśmy w nowym elektrycznym Oplu Mokka była jego cena, zaczynająca się do 139 900 zł (bazowa dla elektryka wersja Edition). Bogato wyposażona testowa Mokka-e w odmianie Ultimate to już wydatek minimum 162 700 zł. Piszemy minimum, gdyż lista dostępnych opcji dla tej wersji jest długa, choć dotyczy głównie elementów stylistycznych i tych związanych z ładowaniem.
Do powyższej ceny powinniśmy więc doliczyć koszt zakupu ładowarki pokładowej trójfazowej o mocy 11 kW (seryjnie auto ma jednofazową o mocy 7,4 kW), by móc szybko ładować z garażowego 3-fazowego Wallboxa 11 kW 16A (cena 3962 zł) oraz dopłacić za kabel ładowania tryb 3, 3-fazowy 11 kW, 16A, 6-metrowy, który z kolei umożliwi ładowanie w szybkiej stacji AC. W przeciwnym razie zdani jesteśmy na domowe gniazdko 230V (1,8 kW), z którego akumulator 50 kWh ładować będziemy aż przez ok. 28 godzin.
Nowy Opel Mokka-e – podsumowanie
Czuję, że ten samochód będzie się świetnie sprzedawał. Jeżdżąc nim po Warszawie i robiąc po drodze zdjęcia byłem kilka razy pytany przez kierowców i przechodniów, co to za auto i ile kosztuje. Przyciąga uwagę innych, ma niebanalny zupełnie niepodobny do Opla styl i w dodatku jest funkcjonalny. Owszem, w wersji elektrycznej jest dość drogi, ale jak pokazał rynek niemiecki (zdecydowana większość zamówień dotyczy Mokki-e) wysoka cena w przypadku tego auta wcale nie musi odstraszać. Może w końcu w Polsce doczekamy się realnych dopłat do aut elektrycznych...
Nowy Opel Mokka-e - dane techniczne
Rodzaj silnika | elektryczny z automatycznym reduktorem |
Moc | 136 od 3673 do 10 000 obr./min |
Moment obrotowy | 260 od 300 do 3673 obr./min |
Pojemność akumulatora (brutto/netto) | litowo-jonowy 50/46 kWh |
Prędkość maksymalna | 150 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 9,0 s |
Średnie zużycie energii fabryczne/testowe | 17,8 kWh (WLTP)/22,6 kWh |
Zasięg fabryczny/testowy | do 324 km (WLTP)/203 km |
Masa własna/ładowność | 1598/417 kg |
Cena wersji bazowej Edition/testowej Ultimate | od 139 900/od 162 700 zł |