Przyglądając się bliżej małej Skodzie Citigo, można zaryzykować stwierdzenie, że dzięki temu modelowi czeski producent ma szansę umocnić się na czele rankingu sprzedaży. Na wprowadzeniu nowej Skody Citigo mogą skorzystać też polscy kierowcy. Być może coraz większa konkurencja w segmencie małych „mieszczuchów” spowoduje, że rywale Skody staną się tańsi. Fiat już obniżył ceny nowej Pandy.
Niewielkie rozmiary Skody Citigo nie przeszkodziły temu maluchowi w wywołaniu sporego zamieszania w segmencie aut miejskich. Zapowiada się, że mimo niełatwej pozycji debiutantki Skoda ma duże szanse na zdobycie rzeszy nowych klientów. Tym bardziej że do wersji 3-drzwiowej dołącza teraz praktyczniejsza odmiana z dodatkową parą drzwi.
Nowe standardy w tej samej cenie
Pudełkowata bryła co prawda nie jest brzydka, ale na tle konkurencji (Pandy, Picanto, Sparka i „trojaczków z Kolina”) wygląda dość zwyczajnie, zwłaszcza w odmianie 5-drzwiowej. Jednak Citigo w porównaniu z innymi przedstawicielami swojej klasy braki w urodzie nadrabia ilością miejsca we wnętrzu. Nie ma tu mowy o obijaniu się łokciami, a tylnej kanapy nie trzeba traktować wyłącznie jako dodatkowego miejsca na zakupy.
Bez problemu zmieszczą się tam dwie dorosłe osoby przeciętnego wzrostu, przy czym tuż za nią znajdziemy jeszcze spory kufer o pojemności 251 l – to rekord w klasie! Niestety, gorzej jest już z dostępnością do tych przestrzeni – tylne drzwi są zbyt krótkie, a próg załadunku bagażnika wysoki.
Skąd ta przestronność? To zasługa dużego rozstawu osi i szerokości auta. Tymi parametrami małe z pozoru Citigo dorównuje plasującej się o klasę wyżej Fabii! Większe wymiary nie wpływają jednak na zwrotność i poręczność samochodu na ciasnych miejskich uliczkach.
Kokpit małej Skody, choć mało finezyjny, robi dobre wrażenie
Zestaw przycisków na środkowej konsoli jest skromny, ale przejrzysty. Znajdziemy tu także kilka sprytnych rozwiązań, zaczynając od nakładki na popielniczce, która służy jako schowek na telefon, kieszeni na bokach przednich foteli, wieszaka w bagażniku, a kończąc na przenośnej nawigacji, która jednocześnie jest komputerem pokładowym, obsługującym radio i telefon (dopłata 1400 zł).
Nie widać tu też radykalnych oszczędności, jakie zastosowano w Citroënie C1 i jego bliźniaczych konstrukcjach, a plastiki są lepszej jakości niż np. w Sparku. Także wyposażenie Skody jest bogatsze niż u konkurencji. Jako jedyna w klasie ma ESP w standardzie. Oczywiście, na drzwiach i w bagażniku znajdziemy gołą blachę i uchylne okna w tylnych drzwiach, ale trzeba pamiętać, że w tej klasie walczy się głównie ceną.
Solidność bez emocji
Najmniejsza Skoda Citi nie cierpi na typowe dolegliwości swoich konkurentów. Szerokie rozstawy osi i kół w połączeniu z nieźle zestrojonym zawieszeniem sprawiają, że Citigo prowadzi się stabilnie, nie podskakując przy tym na nierównościach. Pochwała należy się konstruktorom za dobrze zestrojony układ kierowniczy, który daje pełne poczucie kontroli nad autem nawet przy wyższych prędkościach.
Żeby jednak je osiągnąć, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nawet w testowanej przez nas mocniejszej odmianie litrowej jednostki (o mocy 75 KM) osiągnięcie „setki” trwa ponad 13 s. Ospałośćsilnika rekompensują dobre wyciszenie i niewielki apetyt na paliwo. Przy delikatnym traktowaniu pedału gazu 3-cylindrowa konstrukcja potrzebowała w trasie 4,2 l benzyny na każde sto kilometrów. W mieście spalanie wzrastało do 6-6,5 l/100 km.
Skoda Citigo: mieszczuch prawie doskonały
Skoda Citigo: mieszczuch prawie doskonały
Skoda Citigo: mieszczuch prawie doskonały
Skoda Citigo: mieszczuch prawie doskonały
Skoda Citigo: mieszczuch prawie doskonały
Skoda Citigo: mieszczuch prawie doskonały
Skoda Citigo: mieszczuch prawie doskonały
Skoda Citigo: mieszczuch prawie doskonały