- W cenniku Scout plasuje się dość wysoko. Wyżej jest już tylko odmiana Laurin & Klement oraz Sportline.
- Z pewnością ciekawym dodatkiem są zegary Virtual Cockpit, czyli cyfrowy zestaw wskaźników. Działają lepiej niż np. w Volkswagenie Passacie
- O samym nadwoziu Kodiaqa pisaliśmy już nie raz, powtarzając się aż do znudzenia. W środku jest mnóstwo przestrzeni.
Scout – ta nazwa w Skodzie zobowiązuje. Tyle wystarczyło, by przed laty właściciele Octavii Scout patrzyli z góry na zwykłe Octavie. Siedzieli bowiem ciut wyżej w zdecydowanie bardziej bojowo wyglądającej wersji. W Kodiaqu jest nieco inaczej. Owszem, prześwit jest zwiększony (o 0,6 cm), co oznacza tzw. uterenowienie samochodu. Kodiaq Scout jednak nie wyróżnia się jakoś szczególnie na tle innych wersji, jak przed laty Octavia Scout. Zapewne tylko wprawne oko odróżni poszczególne odmiany (nie licząc RS z charakterystycznymi felgami).
Skoda Kodiaq Scout – wysoko, ale nie najwyżej
W cenniku Scout plasuje się dość wysoko. Wyżej jest są tylko odmiany Laurin & Klement i Sportline. Warto wiedzieć, że Scout bazuje na najtańszej odmianie Ambition, która kosztuje o ponad 20 tys. zł mniej. Niemniej chwała dla Skody, że konfigurator zawiera wiele opcji, co w praktyce oznacza tyle, że dość łatwo można zindywidualizować samochód. Łatwo też wpaść w pułapkę i cenę podnieść wyraźnie. Nawet bardzo wyraźnie.
W przypadku naszego egzemplarza dodatki podniosły cenę auta niemal o 50 tys. zł. Najdroższy okazał się pakiet asystentów kierowcy (premium za ponad 6 tys. zł), nawigacja Columbus (5,7 tys), trzeci rząd siedzeń (4 tys.), adaptacyjne zawieszenie DCC (4,1 tys.) czy elektrycznie zwalniany hak holowniczy. Oczywiście na co dzień można się bez nich obejść, ale któż by nie chciał paru praktycznych rozwiązań więcej?
Z pewnością ciekawym dodatkiem są zegary Virtual Cockpit, czyli cyfrowy zestaw wskaźników. W chwili konfiguracji auta opcja kosztowała 1800 zł. Niemało jak na dodatkowy wyświetlacz, ale jeśli ktoś lubi pobawić się ustawieniami to nie będzie żałował ani złotówki (tym bardziej, że całość działa lepiej niż do tej pory np. w Passacie). Zależnie od potrzeb można wyświetlić różne warianty zegarów lub mapy nawigacyjnej i uniknąć przy tym tafli rażącej wzrok podczas nocnej jazdy. Wbrew pozorom do rozwiązania łatwo się przyzwyczaić i równie łatwo je polubić za jakość, szybkość działania i funkcjonalność. Na tym nie koniec.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoSkoda Kodiaq Scout – co warto dokupić
Wśród opcjonalnych dodatków rekomenduję również SmartLink, czyli pakiet połączeń do smartfonów. Pod jedną nazwą skrywa się Android Auto, CarPlay i MirrorLink. W praktyce to dalej jeden z najlepiej działających trybów łączności ze smartfonem, jaki jest stosowany w samochodach. SmartLink (i jego odpowiedniki w grupie Volkswagena) świetnie bowiem rozpoznaje podłączone telefony (nie tylko jeden, ale i dwa) i bardzo stabilnie z nimi współpracuje (co nie jest takie oczywiste nawet w markach premium).
Mieszane uczucia mam zaś wobec opcjonalnego nagłośnienia Canton. Choć kosztuje niewiele (dopłata ok. 1600 zł), gra całkiem poprawnie i lepiej od standardowego zestawu, to jednak pozostawia wiele do życzenia, jeśli chodzi o pracę subwoofera (jego brzmienie bardziej przypomina ordynarne buczenie, aniżeli porządne i emocjonujące granie). Nie dziwi zatem, że w warsztatach car audio bardziej wymagający klienci inwestują w lepszy głośnik niskotonowy.
Warto dopłacić do adaptacyjnego zawieszenia DCC. Nie zapominajmy, że Scout opuszcza salon na 19-calowych felgach, co nie pozostaje bez wpływu na komfort jazdy. Kto zatem ceni płynniejsze i bardziej subtelne pokonywanie dziur, studzienek, czy wszelkich pofałdowań nawierzchni, od razu przestawi się na tryb komfort, zamiast korzystać z domyślnego ustawienia o wymownej nazwie Normal. W komfortowym trybie Kodiaq z łatwością połyka większość niedoskonałości nawierzchni, które np. w Octavii czy Rapidzie już boleśniej odczujemy. Ceną za to jest tendencja do kołysania na miarę małej łupinki na Śniardwach, na co jednak można spokojnie przymknąć oko.
Skoda Kodiaq Scout – od szarpania po bujanie
O w miarę komfortową jazdę nie musimy się martwić w kwestii napędu. Choć nie jestem fanem volkswagenowskiego DSG, to muszę przyznać, że dalej przyjemniej pracuje z dwulitrowym benzynowym TSI, aniżeli z dieslem TDI. Niemniej w testowym egzemplarzu siedmiostopniowa skrzynia potrafiła od czasu do czasu delikatnie szarpać, bez względu na to, czy silnik był zimny tuż po starcie, czy też rozgrzany po dłuższej podróży autostradą. Na pocieszenie pozostaje jedno: że DSG w zestawieniu z benzynowym silnikiem nie jest szczególnie ospałe i dobrze reaguje przy każdej próbie bardziej żwawego przyspieszania. Na osiągi zresztą trudno narzekać. Dwulitrowe TSI o mocy 190 KM to więcej niż wystarczające źródło napędu dla ogromnego czeskiego SUV-a.
Oczywiście mocny benzynowy silnik (190 KM) pod maską oznacza też pewne konsekwencje w kwestii paliwa. Miejska jazda w korkach oznacza, że bez trudu sięgniemy nawet 13 litrów na każde 100 km. Spokojna, ale na pewno nie ślimacza jazda w trasie oznacza, że z zejściem poniżej 10 l/100 km nie będzie żadnego problemu. Przy tak dużym nadwoziu w formie wielkiego kloca nie jest źle.
O samym nadwoziu Kodiaqa pisaliśmy już nie raz powtarzając się aż do znudzenia. W środku jest mnóstwo przestrzeni. Oczywiście ostatni rząd siedzeń to rozwiązanie wyłącznie dla dzieci (o ile zechcą usiąść w ostatnim rzędzie). Traktowanie Kodiaqa jako siedmioosobowego samochodu należy potraktować z przymrużeniem oka i pogodzić się z tym, że mamy opcję 5+2.
W przypadku Skody Kodiaq trzeba się pogodzić jeszcze z jednym. Choć na spasowanie materiałów i użyte tworzywa nie powinniśmy szczególnie narzekać (choć w skromniejszych wersjach to nie jest takie oczywiste), to jednak w egzemplarzu po przebiegu kilkunastu tysięcy kilometrów plastiki w konsoli i drzwiach zaczynają już nieprzyjemnie trzeszczeć. Od Skody można wymagać więcej, szczególnie po zerknięciu do cennika. Ponadto nietrudno wskazać dużo tańsze auta, których wnętrze wykonano dużo lepiej.
Skoda Kodiaq Scout – naszym zdaniem
Wcale nie musimy inwestować w wersję Scout, by zakup Skody Kodiaq był sensowną inwestycją. Trudno bowiem przecenić zalety obszernego i nieźle wyciszonego nadwozia oraz komfortowo zestrojonego zawieszenia. Pozostaje przymknąć oko na skrzypiące tworzywa i koszty dłuższych podróży w porównaniu z dieslem. Otwartą kwestią pozostaje jedno: czy Kodiaq rzeczywiście potrzebował wzbogacenia gamy o wersję Scout?
Skoda Kodiaq Scout 2.0 TSI 4x4 - dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1984 cm3, R4 turbo benzynowy | |
Moc | 190 KM przy 4200 obr./min | |
Moment obrotowy | 320 Nm przy 1500-4100 obr./min | |
Skrzynia biegów i napęd | automatyczna 7-biegowa skrzynia DSG, napęd 4x4 | |
Prędkość maksymalna | 211 km/h | |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 7,5 s | |
Średnie zużycie paliwa | 8,9 – 9,4 l/100 km | |
Masa własna | 1636 kg | |
Cena | od 159 400 zł |
Galeria zdjęć
Na takich drogach Kodiaq czuje się znakomicie. Pasażerowie w środku też o ile kierowca wybierze tryb komfortowy
Scout ma nieco większy prześwit (o 0,6 cm) od zwykłych wersji Kodiaqa
W takim miejscu Kodiaq będzie raczej rzadko widywany - chyba, że często dojeżdżamy na działkę nad jeziorem położonym dalej od utwardzonych dróg
Wnętrze wygląda dobrze. Spasowanie jest w porządku. Niestety jakość tworzyw pozostawia niedosyt. Pora przywyknąć także do jęków i trzasków plastiku
Warto sięgnąć po aplikację, by zdalnie kontrolować samochód. Korzystanie z programu SkodaConnect jest banalnie proste.
Wygodne fotele i przyjemna tapicerka z przeszyciami Scout.
Mnóstwo miejsca z tyłu. O ile w trzecim rzędzie ktoś nie usiądzie....
Świetne cyfrowe zegary i udany aktywny tempomat, który w Skodzie działa całkiem nieźle
Charakterystyczne światła dzienne LED dostrzeżemy z daleka
Jeden z gadżetów "terenowych" jakie możemy zobaczyć na ekranie w konsoli po aktywacji trybu offroad. Dostępne są kompas, wysokościomierz oraz wskaźnik kąta skrętu.
Scout zobowiązuje. W standardzie napęd 4x4. W praktyce na co dzień przednie koła zyskują większość mocy silnika.
Na takich drogach najlepiej sprawuje się tryb komfortowy. W normalnym trybie będzie zbyt twardo na 19 calowych felgach.
Prawie jak autobus? Jednak nie. Skodę Kodiaq lepiej traktować jako auto 5+2 niż zamiennik dużego 7 osobowego vana.
MirrorLink działa wyśmienicie. Korzystaliśmy z różnych telefonów i wszystkie działały jak trzeba.
Poprzez MirrorLink możemy na postoju wyświetlić wszystkie aplikacje z telefonu. Klonowanie pulpitu to żaden problem. W teście HTC U Ultra.
Pewne rzeczy zostają po staremu. I dobrze! Sprawdzone sterowanie w kierownicy.
Wirtualne zegary - podgląd pełnej mapy
Wirtualne zegary - mapa zmniejszona kosztem wskaźników.
Aplikacja SkodaConnect przyda się do sprawdzania informacji o aucie. Nie tylko początkującym wystarczy.
W opcji zdalne blokowanie zamków. Możliwe po aktywacji u dealera.
Oto tzw. plastikowe drewno na drzwiach. W Skodzie akurat nie razi.
O ile wstawki na drzwiach nie wyglądają źle, to już elementy dekoracyjne w desce rozdzielczej to kwestia dyskusyjna. Może się podobać lub nie. Mamy mieszane uczucia.
Poszycie tapicerskie świetne. Logo Scout trudno przeoczyć.
Dopłata do nagłośnienia Canton nie jest wysoka. Brzmienie jest niezłe, choć praca subwoofera pozostawia sporo do życzenia.
Pasażerowie z tyłu mają wygodnie. Osobna regulacja temperatury, podgrzewanie siedzeń a poniżej jeszcze wydajne gniazda USB do ładowania telefonów. W teście uzyskaliśmy nawet 1,8A!
Cudów nie ma. Wsiadanie nie jest szczególnie wygodne na trzeci rząd siedzeń.
Zawsze coś - za trzecim rzędem pozostaje niewielka przestrzeń na małe walizki kabinowe.