Patrzysz na nowe Suzuki Swift i czujesz, że już to kiedyś gdzieś widziałeś. Déj∫ vu? Spokojnie, wszystko jest z tobą w porządku, a prezentowany Swift to nowa konstrukcja, która tylko z wyglądu przypomina model znany od 2004 roku. Przyznajemy, że tegoroczny debiutant pod względem stylistyki karoserii nie zmienił się drastycznie w stosunku do poprzednika.
Podobne są przednie i tylne światła, a przede wszystkim kształt nadwozia. Czy to wada? Dla jednych tak, bo decydując się na kolejną generację auta, oczekują czegoś nowego. Z drugiej strony klienci, którym do tej pory podobał się Swift, mogą w dalszym ciągu cieszyć się ulubionym kształtem nadwozia, skrywającego jednak teraz nowocześniejszą technikę.
Odmiennie przedstawia się kwestia wnętrza. Mamy tu kierownicę nowego wzoru i inaczej zaprojektowaną deskę rozdzielczą. Wykonano ją z twardego materiału, ale całość wygląda nowocześnie. Poza tym cieszy łatwa obsługa urządzeń pokładowych. Wszystkie przełączniki znalazły się w zasięgu rąk kierowcy i co ważne, nie jest ich zbyt dużo. Prowadzącemu do przyjęcia odpowiedniej pozycji za kierownicą musi wystarczyć regulacja wysokości fotela oraz jednoosiowa regulacja kolumny kierowniczej. Dwupłaszczyznowa dostępna jest wyłącznie w najbogatszej odmianie – Elegance. W debiutującym Swifcie znalazły się większe fotele, które zapewniają lepszą wygodę. Szkoda jednak, że niewystarczająco podpierają z boku. Spuścizną po poprzedniku jest podobna przestronność wnętrza. To akurat nie najlepsza wiadomość dla wysokich pasażerów. Wprawdzie powiększono rozstaw osi i minimalnie wzrosła ilość miejsca, ale nadal osoby siedzące z tyłu będą narzekać na ograniczoną przestrzeń na nogi. OK, wiadomo, że mamy do czynienia z autem klasy B, lecz konkurenci potrafią lepiej wykorzystać przestrzeń. Podobnie ma się rzecz z bagażnikiem. Pakując się na dłuższy wyjazd, trzeba dobrze przemyśleć wybór niezbędnych rzeczy, bo w 211-litrowym kufrze niewiele się zmieści. Bagażnik można powiększyć po złożeniu asymetrycznie dzielonej kanapy, ale uzyskana w ten sposób przestrzeń nadal nie zachwyca, bo załadujemy zaledwie 902 l bagażu. W nowym Swifcie nie można liczyć na udogodnienia w stylu przesuwanej kanapy czy oparć ustawianych pod różnym kątem.
Samochód trafił na razie do sprzedaży z jednym silnikiem benzynowym o mocy 94 KM. To o 2 KM więcej niż w poprzedniku, który 92 KM uzyskiwał z pojemności 1,3 litra. Kierowcy lubiący dynamiczną jazdę nie będą zachwyceni tym napędem. Silnik niezbyt ochoczo wkręca się na obroty, co przyczynia się do przeciętnej dynamiki pojazdu. „Setkę” uzyskuje się dopiero po 12,3 s. Jeszcze większym problemem podczas jazdy poza miastem jest przeciętna elastyczność silnika. Każde wyprzedzanie trzeba dobrze rozważyć i poprzedzić redukcją biegu. Słabą jego stroną jest również głośna praca przy wyższych szybkościach. Za to każdemu kierowcy spodoba się ograniczony apetyt jednostki napędowej, spełniającej normę emisji spalin Euro V. Wprawdzie podczas naszego testu odczyty z komputera pokładowego wykazały, że średnio samochód potrzebował o około 0,5 l/100 km więcej, niż podaje producent, ale 5,5 l/100 km nadal można uznać za dobry wynik.Wysoko oceniliśmy również pracę skrzyni biegów. Włączanie poszczególnych przełożeń odbywa się precyzyjnie i bez żadnych haczeń. Cieszą również krótkie drogi prowadzenia dźwigni. Kolejnym elementem, który został poprawiony w nowym Swifcie, jest zawieszenie. Teraz samochód pokonuje wyboje z większym wyczuciem, a to oznacza wyższy komfort podróżowania. Tylko przy przejeżdżaniu przez większe nierówności poprzeczne można odczuć nieznaczny dyskomfort. Mniej korzystnie przedstawia się kwestia prowadzenia na zakrętach. Podczas szybkiego pokonywania łuków karoseria ma tendencje do przechylania się. Układ kierowniczy jest bardziej precyzyjny niż u poprzednika, ale nadal nie pomaga w wystarczającym stopniu w opanowaniu pojazdu. Tym bardziej cieszy to, że na pokładzie w wyposażeniu standardowym znalazł się układ ESP.
A skoro już o wyposażeniu mowa, to trzeba przyznać, że jest ono dostatecznie bogate jak na samochód klasy B. W wersji Premium otrzymamy wszystkie elementy, które zapewniają komfort oraz bezpieczeństwo podróżowania. Co istotne, za bogate wyposażenie standardowe nie trzeba płacić przesadnie wysokiej ceny.
PODSUMOWANIE - Nie zachwycają mnie futurystyczne samochody, ale nowy Swift, wyglądający niemal tak samo jak poprzednik, to już według mnie przesada. Przydałoby się trochę więcej odmienności. Przyjemność z jazdy psuje także mało dynamiczny napęd. Cieszy za to zawieszenie, które w stosunku do poprzednika skutecznie pochłania nierówności, i korzystna cena przy dobrym wyposażeniu.