Kiedy widziałem Suzuki Vitarę po raz pierwszy, jeszcze jako koncepcyjny model iV-4 pokazany w 2013 roku na salonie samochodowym we Frankfurcie, a potem już w wersji produkcyjnej w Paryżu jesienią zeszłego roku, auto wpadło mi w oko, choć tak naprawdę nie ma specjalnie modnej linii i awangardowych kształtów.
Wyraziste nadwozie w 14 kolorach
Raczej odwrotnie – jest pudełkowata i trochę staromodna, jeśli chodzi o kształt, ale na pewno nie brak jej wyrazistego charakteru. Jej proporcje przypominają mi auto rysowane przez dziecko. Kreska w górę, kreska w bok, kreska w górę, długa kreska w bok, kreska w dół. Do tego dwa koła i mamy samochód. To bynajmniej nie wada, bo jak choćby Grand Vitara, będzie się dzięki temu wolniej starzeć.
A żeby nie było nudno i nienowocześnie, Suzuki oferuje 14 kolorów nadwozia, do tego możliwości personalizacji przez wybór kilku dwubarwnych zestawów z kontrastującym lakierem na dachu i słupkach, biały lub czarny grill oraz pakiety – miejski i off-roadowy. Efekt jest ciekawy, a auto wyróżnia się na drodze.
Duży bagażnik, wygodne wnętrze
Podobnie we wnętrzu, które jest zaskakująco przestronne i ciekawie zaprojektowane, a do wyboru są cztery kolory wykończenia deski rozdzielczej. Choć Vitara wymiarami zewnętrznymi jest niemal identyczna ze "starym" Suzuki SX4 (nie mylić z SX4 S-Crossem, który jest większy), to miejsca jest tu znacznie więcej. Szczególnie w bagażniku, który zmieści 375 litrów - o 100 litrów więcej niż SX4. I to mimo innych proporcji i tylko o 2,5 cm dłuższego nadwozia.
Jeśli chodzi o ergonomię, trudno się do czegoś przyczepić, bo wszystko jest tam, gdzie się tego spodziewam. Zaintrygował mnie przy tym zegar, umieszczony pośrodku deski rozdzielczej, między dwoma wylotami powietrza, który w wersji Kanji zamiast cyfr ma japońskie symbole. To dla podkreślenia "japońskości" auta.
Fotele są wygodne, mają odpowiednie jak na małego SUV-a trzymanie boczne, ale dostają minus za skokową regulację pochylenia oparcia. Plus za to dla Vitary za osiową regulację kierownicy w standardzie, czego w SX4 brakowało nawet w najdroższej wersji.
Wracając do bagażnika - poza dużą, jak na wymiary auta, pojemnością, ma też regularne kształty i przydatne przegródki po bokach. Niestety złożenie oparć foteli nie daje płaskiej podłogi, bo nie ma możliwości złożenia oparć razem z siedziskiem. Płaską powierzchnię można uzyskać jedynie korzystając z dodatkowej półki tworzącej drugą podłogę, co jednak jest rozwiązaniem zastępczym, zabierającym nieco miejsca. Z drugiej strony, na co dzień druga podłoga może okazać się przydatna, choćby do schowania bardziej cennych przedmiotów czy odizolowania brudnych butów po błotnej przygodzie.
Z tym napędem wjedzie wszędzie
Do napędu nowej Vitary służą obecnie dwa silniki – te same co w S-Crossie. Oba o pojemności 1,6 litra i tej samej mocy 120 KM. Z tym że benzyna dysponuje 156 Nm momentu obrotowego, a diesel ma go aż 320 Nm. Oczywiście, te parametry dostępne są w różnych zakresach obrotów. Benzyniak wymaga wkręcania w górne rejestry obrotomierza, odwdzięczając się wtedy zadowalającą dynamiką, choć okupioną większym hałasem. Diesel natomiast "ciągnie" niemal od samego dołu, ale i tak nie będzie w Polsce dostępny, przynajmniej na razie, więc na nim się nie skupiam. Dowiedziałem się za to, że w niedalekiej przyszłości ofertę wzbogacą mniejsze, ale mocniejsze jednostki, których parametrów ani innych detali nie ujawniono.
Wsiadam więc do wersji benzynowej. W trasie auto od razu pozytywnie zaskakuje, bo poza typową dla SUV-ów wysoką pozycją za kierownicą, prowadzi się niemal jak zwykłą, niską osobówkę, a nie jak auto o wysokości 1,6 metra, z 18,5-centymetrowym prześwitem. Zawieszenie dobrze wybiera nierówności, ale jest przy tym sztywne, co z kolei doceniam w zakrętach. Zapas bezpieczeństwa jest tu spory, zważywszy że nie oczekuję od tego typu auta sportowych właściwości. Zupełne przeciwieństwo choćby Mitsubishi ASX-a, które ze wszystkimi swoimi zaletami ma jednak zbyt sprężyste zawieszenie.
Suzuki Vitara jest dostępny zarówno w wersji z napędem na przednią oś (bazowa cena to 61,9 tys. zł), jak i w wersji AllGrip, z napędzanymi czterema kołami, przy czym, co istotne z punktu widzenia klientów, napęd 4x4 dostępny jest już w podstawowej wersji wyposażenia i kosztuje od 69,9 tys. zł. To bardzo konkurencyjna oferta, wyróżniająca Vitarę na tle rywali. Może poza Dacią Duster, która w trzeciej wersji wyposażenia, która obejmuje to, co Vitara ma w standardzie, kosztuje o około 10 tys. zł mniej. Wszyscy inni każą sobie jednak za 4x4 słono dopłacać. W Mitsubishi ASX najtańsze obecnie 4x4 kosztuje od 102 990 zł), w Fiacie 500X zaś najtańsze 4x4 wyceniono na 86 900 zł.
Samo rozwiązanie napędu na cztery koła AllGrip to układ znany już z S-Crossa. Do wyboru są cztery tryby. Automatyczny, dla którego priorytetem jest zużycie paliwa i który dołącza napęd tylnej osi w razie wykrycia uślizgu przodu. Lock, który blokuje mechanizm różnicowy, przekazując duży moment obrotowy na tylną oś, pomagając wyjechać z zasp czy piasku. Tryb ten działa w ograniczonym zakresie prędkości - do ok. 50 km/h. Poza tym jest jeszcze tryb Snow/Mud, który domyślnie załącza napęd obu osi, monitorując warunki jazdy oraz Sport, który zmienia ustawienia systemu ESP i reakcję na wciśnięcie gazu, pozwalając na wykorzystanie zalet napędu czterech kół w szybko pokonywanych łukach.
Do wypróbowania napędu AllGrip była jedna, niewielka okazja – minitor terenowy przygotowany przez organizatora. Poziom jego trudności był jednak minimalny i nie pokazał nawet ułamka możliwości, jakie drzemią w Vitarze.
Wracając do silnika. Jednostka benzynowa, która jest obecnie jedyną opcją dla polskich klientów, spisuje się w codziennej jeździe idealnie. Ważący 1075 kg (2WD) lub 1160 kg (AllGrip) crossover rozpędza się żwawo, pod warunkiem wkręcania na wysokie obroty. Maksymalny moment 156 Nm jest bowiem dostępny przy 4400 obr./min, a maksymalna moc 120 KM przy 6000 obrotów. W niższych zakresach jazda będzie oszczędna, ale nie dynamiczna. W redukowaniu i w ogóle "mieszaniu" biegami pomaga bardzo precyzyjnie działająca skrzynia manualna z długim piątym biegiem.
Cena robi dużą różnicę
Na koniec ceny. Wspomniałem już wcześniej, że bazowa Vitara kosztuje 61 900 złotych, co przy niezłym wyposażeniu – 7 poduszek powietrznych, ABS, ESP, klimatyzacja, radio z CD i mp3, halogeny – odbierze rywalom wielu klientów. Ważniejszy jest jednak nacisk, jaki importer kładzie na dostępność napędu na cztery koła. Ten bowiem można wybrać już w podstawowej wersji wyposażenia, dzięki czemu jest to najtańsze (poza Dacią Duster) 4x4 na rynku. To argument, który z pewnością przysporzy zainteresowania ze strony klientów, choć Vitara jest od większości z nich nieco mniejsza. A przynajmniej na papierze, bo rzeczywistość zdaje się temu przeczyć.
Podsumowanie
Suzuki Vitara przy pierwszym spotkaniu okazał się bardzo dopracowanym samochodem, któremu nie brak charakteru. Wyraziste nadwozie z wieloma opcjami personalizacji wyglądu, nowoczesne rozwiązania jak duży dotykowy ekran nawigacji i systemu infotainment, adaptacyjny tempomat i system unikania kolizji, świetny napęd na cztery koła i wysoki prześwit, do tego spory bagażnik i niemało miejsca w kabinie, to argumenty, których połączenie mocno przemawia za Vitarą.
Nie zmieni tego kilka niewielkich wad, jak skokowa regulacja fotela, brak płaskiej podłogi bagażnika po złożeniu oparć, twarde plastiki czy brak możliwości wyboru silników. Rywale już nerwowo spoglądają w stronę Suzuki. Bo Japończycy wiedzą, jak zrobić dobrego SUV-a.