Trudno przeoczyć to, że „jedynka” przeszła lifting. Nieco karykaturalne reflektory ustąpiły miejsca bardziej kształtnym, tylne lampy są teraz dwuczęściowe i ledowe. We wnętrzu – bez zmian, za to pod maską zapanował w pewnym sensie chaos.
Zdążyliśmy już przywyknąć do braku logiki w nazewnictwie wersji silnikowych BMW, ale teraz Bawarczycy przeszli samych siebie. O ile przed liftingiem 118i osiągało moc 170 KM, o tyle teraz pod tym oznaczeniem kryje się... 136-konna wersja. W czerwcu otrzymaliśmy do testu 4-cylindrowy wariant 1.6 turbo, ale w ofercie zastąpił go już... 3-cylindrowy 1.5 o takich samych parametrach.
Tak, auto w testowej wersji było produkowane przez zaledwie kilkanaście tygodni. Mamy zatem do czynienia z prawdziwym białym krukiem, tym rzadszym, że trudno mi sobie wyobrazić, żeby wiele osób chciało połączyć napęd o raczej przeciętnej dynamice z wartym ponad 17 000 zł pakietem akcesoriów M (stylistycznych i zawieszenie).
Estetyczną kropkę nad i stanowią lakier błękit Estoril i 18-calowe koła (razem 5900 zł dopłaty), które sprawiają, że... z daleka „stoosiemnastkę” można pomylić ze sportowym M135i. Mniejsza o efekciarstwo. 8,7-sekundowy sprint do „setki” na papierze wygląda nieźle, ale wyjący na wysokich obrotach silnik zniechęca do tak dynamicznej jazdy.
Całkiem nieźle „jedynka” spisuje się w trasie. Duża liczba przełożeń „automatu” pozwala efektywnie wykorzystywać moment obrotowy i bezpiecznie wyprzedzać. Przy 140 km/h skrzynia na 8. biegu pozwala kręcić się silnikowi z prędkością 2,4 tys. obrotów, co skutkuje spalaniem średnio 7 l/100 km. W mieście jest o 2 l większe, czyli niemałe.
BMW 118i M Sport - nasza opinia
Prowadzenie 118i M Sport jest wzorowe, wygląd w tej konfiguracji wspaniały, ale całość razem nie współgra. Akcesoria M i mało emocjonujący silnik to dla mnie dwa różne światy. A cena tego egzemplarza to już kosmos.
Galeria zdjęć
Lifting upiększył przód – tutaj w efektownej stylistyce M Sport.
Sportowa stylistyka M i 136-konny silnik współpracujący z „automatem” – taka konfiguracja to mezalians w drogim, choć z zasady dobrym kompakcie BMW.
Trudno przeoczyć to, że „jedynka” przeszła lifting. Nieco karykaturalne reflektory ustąpiły miejsca bardziej kształtnym, tylne lampy są teraz dwuczęściowe i ledowe.
We wnętrzu – bez zmian, za to pod maską zapanował w pewnym sensie chaos. Zdążyliśmy już przywyknąć do braku logiki w nazewnictwie wersji silnikowych BMW, ale teraz Bawarczycy przeszli samych siebie.
Kokpit jest taki sam, jak w wersji sprzed liftingu. Radio Professional z 6,5-calowym ekranem i kontrolerem iDrive należy do seryjnego wyposażenia wszystkich serii 1.
Sportowe fotele z tapicerką z alcantary są standardem w wersji M Sport. Mają regulowaną długość siedziska, za to podparcie odcinka lędźwiowego kosztuje 1220 zł.
BMW 118i po face liftingu występuje zarówno z 4, jak i z... 3 cylindrami.
Nieco karykaturalne reflektory ustąpiły miejsca bardziej kształtnym.
Tylne lampy są teraz dwuczęściowe i ledowe.
Prowadzenie 118i M Sport jest wzorowe, wygląd w tej konfiguracji wspaniały, ale całość razem nie współgra.
Akcesoria M i mało emocjonujący silnik to dla mnie dwa różne światy. A cena tego egzemplarza to już kosmos.