Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Golf wreszcie kontrowersyjny!

Golf wreszcie kontrowersyjny!

Niektórzy, dotąd zakochani w tym modelu, są zawiedzeni nowym Golfem. Mówią: teraz nie wiem, jak włączyć telefon, muszę szukać podstawowych funkcji! Tymczasem wszystko jest tak łatwe, jak było, nie ma coraz bardziej oczywistych wad poprzedniej wersji tego auta, tylko – to fakt – pewnych rzeczy trzeba się od nowa nauczyć.

Volkswagen Golf 1.5 eTSI Style
Zobacz galerię (19)
Auto Świat / Maciej Brzeziński
Volkswagen Golf 1.5 eTSI Style
  • Zmiany w kokpicie nowego Golfa wykraczają poza zwykły face lifting
  • Pod maskę wersji 1.5 eTSI trafił układ mikrohybrydowy 48V
  • W nowym Golfie usunięto sprzed oczu kierowcy wiele absorbujących uwagę urządzeń

Zmiany są więcej niż kosmetyczne i ten, kto dziś kupuje nowego-starego Golfa w bogatej specyfikacji i za duże pieniądze, raczej źle czyni. Bo „schodzący” Golf z miejsca stał się „starym” Golfem i nawet tradycjonalistom, którzy przez lata przyzwyczaili się do filozofii interfejsu użytkownika typowego dla większości modeli tej marki, można poradzić: spróbujcie się przekonać do nowego! A jeśli już kupujecie „starego” Golfa, a jest ich w salonach jeszcze dużo, żądajcie wysokich rabatów.

Nowy Golf eTSI - mniej zabawek w kokpicie

Nie ma już przycisków–skrótów wokół ekranu na środku deski rozdzielczej. Jest za to kilka przycisków wywołujących niektóre funkcje menu pokładowego zgrupowanych pod ekranem – są to jednak funkcje, bez których w czasie jazdy z reguły można się obyć. Nie ma, tak jak i wcześniej nie było w droższych wersjach fabrycznych stacji multimedialnych, pokrętła głośności. Tyle, że wcześniej funkcję regulatora głośności spełniały pola dotykowe, w które – bez patrzenia na ekran – nie sposób było trafić. Teraz mamy zamiast pokrętła „półeczkę” pod ekranem, która ma znaczki „głośniej-ciszej”, w którą można klikać, ale też... to działa jak wirtualny suwak. Spełnia to dobrze swoją funkcję, można w to trafić bez patrzenia na ekran.

Przeczytaj też:

Okazuje się, żo po bokach są podobne „suwaki” do regulacji temperatury wnętrza, które zastępują dość rozbudowany dotąd w różnych modelach VW panel do sterowania klimą. Ktoś wyszedł z założenia, że bardziej zaawansowane ustawienia (są dostępne w menu) zmieniamy raz i rzadko do nich wracamy, za to temperaturę regulujemy częściej – i jest do tej funkcji bezpośredni dostęp.

Jeśli ktoś szuka typowych ikon różnych aplikacji, które wcześniej wyświetlane były domyślnie albo po wciśnięciu przycisku „menu”, to... one są, można je wywołać, ale – jak to w telefonie – trzeba wiedzieć, gdzie kliknąć, i gdy już wiemy, jest to proste. Ta mnogość różnych funkcji, dotychczas niebezpiecznie absorbująca kierowcę, pozostała, ale nieco ukryta. W rezultacie – co za ulga! – jedziesz i nie masz ochoty w nic klikać na centralnym ekranie. Najpotrzebniejsze rzeczy masz pod ręką, a inne zabrano sprzed oczu. Ta nieco psychologiczna zagrywka wzornicza działa – jedziesz nowym Golfem i mniej się bawisz, za to masz więcej czasu, by patrzeć na drogę.

Nowy Golf eTSI - minimalizm

Znikło pokrętło do sterowania światłami po lewej stronie kolumny kierownicy. Zamiast tego pojawił się „zestaw dotykowy” służący do sterowania „widocznością”: światłami, podgrzewaniem i odparowywaniem szyb. Jeśli zainwestujesz w reflektory Matrix (takie, które śledzą obiekty przed autem i automatycznie sterują „długością” świateł, utrzymując wybrane obiekty w cieniu), to też: raz ustawiasz preferencje i właściwie rzadko musisz tych przycisków dotykać. Skup się na jeździe!

I jeszcze jedna rzecz: nie ma już tradycyjnego lewarka wyboru trybu jazdy automatycznej przekładni (tu: DSG). Ten lewarek i tak już od dawna tylko udawał tradycyjne sterowanie przekładnią, będąc w istocie włącznikiem, teraz zastąpił go malutki klawisz na tunelu środkowym.

Rezultat tych wszystkich zabiegów? Kokpit Golfa stał się „czysty” czy, jak kto woli, jeszcze bardziej nudny, a jednocześnie radykalnie bardziej nowoczesny niż w poprzednim wydaniu. Mi się to podoba.

Nowy Golf eTSI - co ma pod maską?

W przypadku wersji eTSI „e” oznacza „małą” hybrydę. Próżno szukać tu wyrafinowanych opcji sterowania napędem hybrydowym jak w Passacie. Zastosowano tu układ najprostszy z możliwych, po raz pierwszy użyty w samochodach marki Renault: zamiast zwykłego alternatora jest urządzenie wyglądające tak samo i o zbliżonej wielkości (ale chłodzone wodą), spełniające funkcję alternatora, rozrusznika i także silnika wspomagającego jednostkę spalinową.

Połączone jest to z silnikiem spalinowym za pomocą paska wielorowkowego! Urządzenie generuje prąd o napięciu 48 V i takiż akumulator litowo-jonowy zamontowany jest w tylnej części auta. Oprócz niego mamy też zwykły akumulator 12 V (to oczywiście wersja przejściowa – prąd o napięciu 12 V potrzebny jest do zasilania niektórych urządzeń „starej generacji” funkcjonujących jeszcze w aucie). Generator odzyskuje energię z hamowania, ładuje też baterię w różnych fazach jazdy, a wspomaga silnik spalinowy przy ruszaniu i przyspieszaniu, wygładza pracę napędu, pozwala wcześniej wyłączyć silnik przed zatrzymaniem, pomaga oszczędzać paliwo i ograniczać emisję. Sprawdzone w innych modelach grupy VW (m.in. Audi), wcześniej także przez innych producentów – działa. Wersja eTSI występuje wyłącznie ze skrzynią DSG.

Nowy Golf eTSI - jak jeździ?

Obecności układu mikrohybrydowego można by podczas jazdy nie zauważyć, gdyby nie spalanie: jest naprawdę niższe niż w autach z silnikiem 1.5 TSI bez takiego wspomagania. W zależności od stylu jazdy zmniejsza zużycie paliwa od kilku do pewnie kilkunastu procent, ale dość powiedzieć, że w mieście, gdy ruch nie jest za duży, nawet przy dość dynamicznej jeździe udaje się zmieścić w 8 litrach na setkę”. 48-voltowa hybryda sprawdza się.

Przeczytaj też:

Co do jazdy po prostej i na zakrętach: ewidentnie dopracowano układy wspomagające kierowcę, auto dość często, ale łagodnie interweniuje, korygując niewłaściwy (zdaniem systemów) tor jazdy, dość dobrze trzyma się pasa ruchu, widać zwłaszcza w trybie jazdy „półautonomicznej”, że Golf ma kamery „dookoła głowy”. Przy 140 km/h zachowuje się spokojnie, nie hałasuje nadmiernie... Golf jak Golf – ogólna jakość prowadzenia nie zmieniła się albo zmieniła się nieznacznie.

Jeszcze słowo o działaniu przekładni DSG: układ napędowy wspomagany silniczkiem elektrycznym działa bardzo gładko, zazwyczaj bardziej słychać niż czuć zmianę przełożenia. W testowym egzemplarzu zdarzyło mi się w ciągu tygodnia dwa razy, że jednak napęd ze dwa razy mocno się pomylił, zmieniając bieg nie w tę stronę, której bym, oczekiwał – i silnik głośno zawył. Czy coś kliknąłem przez nieuwagę? Nie wiem.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Nowy Golf eTSi - moim zdaniem

Reasumując, musiałbym dostać naprawdę cudowną ofertę, aby dziś kupić nowego Golfa w „schodzącej” wersji. Silnik 1.5 eTSI też mnie przekonuje – inaczej niż wersja „po prostu TSI”. Tyle, że to nie jest tani samochód. Wersja Style 1.5 eTSI – jak w przypadku prezentowanego egzemplarza – zaczyna się od 114 790 zł (minus rabat – 6 tys. zł opustu dostajemy z miejsca). Jednak niewiele trzeba dołożyć wyposażenia, by realna cena do zapłaty wzrosła do 140 tys. zł. No, szczerze mówiąc, trudno mi sobie wyobrazić tę kolejkę...

Volkswagen Golf 1.5 eTSi DSG - dane techniczne

Pojemność skokowa i rodzaj silnika 1498 ccm, benzynowy, R4
Moc 150 KM
Moment obrotowy 250 Nm/1500-3500 obr./min.
Skrzynia biegów i napęd Automatyczna dwusprzęgłowa (DSG) 7-b
Prędkość maksymalna 224 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,4 s
Średnie testowe zużycie paliwa 6 l/100 km (fabr.), 7,4 l/100 km w teście
Masa własna 1380 kg
Cena (wersja Style 1.5 eTSI)Od 114 790 zł, cena wersji testowej 141 580 zł
Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Powiązane tematy:
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków