Absolutny przebój to składanie bądź rozkładanie sztywnego dachu, czemu towarzyszy też otwieranie bagażnika (bo w nim na czas jazdy z wiatrem we włosach chowa się cała konstrukcja). Choć trudno mówić o jakimś szczególnym osiągnięciu inżynierów (podobne rozwiązania stosuje przecież wielu producentów), to 30 sekund pracy mechanizmów robi wrażenie.
Nadwozie/jakość. C70 ściąga jednak spojrzenia nawet wtedy, gdy jest zwykłym coupé. Zwarta, muskularna sylwetka wygląda ładnie i elegancko. Podobnie jest we wnętrzu o oszczędnym, skandynawskim wzornictwie, które sprzyja też funkcjonalności. Właściciele Volvo sprzed kilkunastu lat będą zadowoleni – wszystkie zasadnicze elementy kokpitu znajdują się na swoim miejscu. Żadnych zastrzeżeń nie można mieć również do materiałów wykończeniowych – rozstanie z Fordem i przejście w chińskie władanie najwyraźniej dobrze zrobiły szwedzkiej marce.
Układ napędowy/Osiągi. Pięciocylindrowy turbodiesel rozwijający 177 KM to mocniejsza z dwóch jednostek wysokoprężnych montowanych w tym modelu. Spisuje się świetnie, przede wszystkim dzięki płaskiej charakterystyce momentu obrotowego (400 Nm od 1750 obr./min). Nawet w połączeniu z opcjonalną przekładnią automatyczną Geartronic pozwala na dynamiczne starty spod świateł w mieście i bezstresowe wyprzedzanie na szosie. Poza tym silnik jest bardzo cichy.
Układ Jezdny/komfort. Zawieszenie zestrojono sprężyście, ale komfort na tym nie cierpi. Volvo chętnie wchodzi w zakręty, nie wykazując tendencji do pod- ani nadsterowności. Czuły układ kierowniczy też namawia do wciśnięcia gazu, ale na kiepskich drogach trzeba pilnować tego, by auto nie zeszło z toru jazdy. Otwarcie dachu mocno obniża komfort szybkiej podróży (przeciągi).
Koszty/Bezpieczeństwo. W testowanej wersji auto kosztuje łącznie ponad 210 tys. zł. To niemało, ale jeśli ktoś chce zadawać szyku, musi liczyć się z wydatkami…