Nowe XC 90 pokazano światu w sierpniu ubiegłego roku. To pierwszy model koncernu bazujący na nowej płycie podłogowej. Dzięki skalowaniu, można na niej stworzyć samochody o różnych długościach. W parze z nią zaprojektowano również nowe zawieszenie – z przodu wahacze poprzeczne, z tyłu sprężyna piórowa. Dzięki temu jazda jest bardziej komfortowa i trudniej wprowadzić auto w poślizg. Mimo prób, udało się tylko raz, ale zmuszeni byliśmy wyłączyć wszystkie system poprawiające bezpieczeństwo i pojechać na grząską nawierzchnię.
Skoro już mowa o trudnym podłożu, to w nowym XC 90 można regulować prześwit. Standardowy wynosi 24 cm, ale w trybie off-road, jadąc z prędkościami do 40km/h, można go podnieść do 28 cm. To więcej, niż u konkurencji (BMW X5, Mercedes ML, Audi Q7).
Wariant jazdy w trudnych warunkach mieliśmy okazję przetestować w nieczynnych kamieniołomach. Silnik D5 z 225KM pod maską, był nad wyraz dynamiczny. O ile jakikolwiek silnik może być nad wyraz dynamiczny. Mówiąc inaczej, był zaskakująco dobry, jak na dwulitrową jednostkę. Blisko 30 cm od podłoża pomogło w trudnej jeździe po nierównym terenie. Mimo wyboistej drogi, jechało się miękko i komfortowo.
Jeśli chodzi o silniki, to nowym modelu XC90 znajdziemy wyłącznie 4-cylindrowe. Mimo tego, osiągi są znacznie lepsze, niż poprzedniej generacji. W ofercie będą jednostki o mocy od 190 do 400 KM.
Do wyboru z przednim napędem lub na wszystkie koła. W ofercie też znajdziemy hybrydę XCT8 Twin Engine.
O sam komfort jazdy dba system bezpieczeństwa. A w zasadzie ich multiplikacja. Volvo słynie z bezpieczeństwa, ale XC90 udowadnia, że jednak można więcej. Konstruktorzy, czerpali ze wszystkich zasobów, by wprowadzić cały pakiet rozwiązań IntelliSafe, które będzie wyposażeniem standardowym.
Wśród nowości będzie - Run-off Road Protection dociągający pasy bezpieczeństwa tuż przed niezamierzonym opuszczeniem drogi. Mówiąc prościej, jeśli spadniemy ze skarpy czy rowu melioracyjnego, samochód za nas napnie pasy i dostosuje fotel, by przyjąć uderzenie, bez szkody dla nas. Drugą rewolucją jest system zapobiegający zderzeniom czołowym.
Wewnątrz jest nowocześnie, ale ascetycznie uporządkowane. Centralny wyświetlacz ze wszystkimi funkcjami, pozwolił wyeliminować zbędne pokrętła czy przyciski. Większość (przez wszystkie nie udało się przebrnąć) ustawień można włączyć za pomocą aplikacji w smart fonie dzięki aplikacji Volvo On Call. Używając własnego telefonu możemy zdalnie włączyć ogrzewanie, sprawdzić lokalizację pojazdu albo przesłać punkty docelowe trasy bezpośredni do systemu nawigacyjnego auta.
W przeciwieństwie do konkurencji, nie ma miejsca na podróbki. Elementy nie udają niczego – stal jest stalą, drewno wycyzelowanym drewnem, plastik plastikiem. Mimo, że koncern należy do Chińczyków, nie ma nic wspólnego z chińską tandetą. Jest tak, jak było i do czego przyzwyczaiło nas Volvo w ostatnich dziesięcioleciach.