- Wielkość jest istotna, ale jeszcze bardziej – zastosowane w aucie rozwiązania techniczne
- To, co jest dobre w terenie, zazwyczaj pogarsza wygodę i sprawność na asfalcie
- Niestety, niektóre rozwiązania techniczne sprawiają, że obsługa teoretycznie prostych terenówek nie będzie tania
- Uwaga na wyeksploatowane egzemplarze – niełatwo doprowadzić je do porządku
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Tym razem wybieramy samochód dla osób, które doskonale wiedzą, czego oczekują – chcą jeździć w terenie, może nie wyczynowo, ale bez obawy o delikatne nadwozie i mechanizmy typowych SUV-ów. Na rzecz tego zadania poświęcamy komfort jazdy na szosie czy funkcjonalność wnętrza – najważniejsze stają się możliwości off-road.
Podstawowa sprawa to technika. Odpada automatycznie dołączana druga oś, najlepsze są rozwiązania ze stałym napędem 4x4 – z centralnym mechanizmem różnicowym, który można zablokować. Taki mają: Land Rover Defender, Toyota Land Cruiser (tu dodatkowo z pożądaną blokadą częściową) oraz… Łada Niva. Suzuki Jimny i Jeep Wrangler muszą zadowolić się, równie skuteczną w terenie, sztywno dołączaną osią przednią (nie do wykorzystania na asfalcie). Tylko Niva nie ma ramy, również ten model i Land Cruiser mają z przodu niezależne zawieszenie poprawiające komfort i precyzję na asfalcie, jednak mniej wytrzymałe w terenie. Bardzo różnie wyglądają nadwozia. Najciaśniej będzie w Jimnym, bez szału również w Nivie, Wranglerze i Defenderze, kokpit najprzyjaźniejszy użytkownikom proponuje Land Cruiser 150.