Auto Świat Wiadomości Aktualności Auto doniesie "odpowiednim organom" , kierowca będzie ukarany?

Auto doniesie "odpowiednim organom" , kierowca będzie ukarany?

Większość kierowców nie czyta tego, na co się zgadza, klikając "tak" na ekranie auta – np. wtedy, gdy pojawia się możliwość aktualizacji systemu. Prędzej czy później to musiało się jednak wydarzyć: jeden z właścicieli BMW doczytał się, że klikając "tak", wyraża zgodę na przesyłanie danych dotyczących prędkości "odpowiednim organom" – zgodnie z rozporządzeniem UE 2021/1958. Swoim spostrzeżeniem podzielił się z Internautami na forum użytkowników BMW. No i rozeszło się... Na wstępie wyjaśnijmy, że to "nie do końca fejk".

Prędkościomierz - zdjęcie ilustracyjne
Prędkościomierz - zdjęcie ilustracyjneViktoria Kytt / Shutterstock
  • Każdy nowy samochód sprzedawany na terenie UE (i wiele aut europejskich marek sprzedawanych na innych rynkach) wyposażony jest w system monitorujący prędkość jazdy
  • Teoretycznie system doskonale rozpoznaje, kiedy kierowca przekracza dozwoloną prędkość
  • Przekroczenie prędkości powiązane z czasem i miejscem to – w świetle przepisów wielu krajów – wystarczające dane, aby ukarać kierowcę za popełnienie wykroczenia drogowego
  • Nie ma co dziwić się, że wielu użytkowników nowych samochodów zaczyna niepokoić się, iż auta ich śledzą. Wyjaśniamy, czy należy też obawiać się, że nasz samochód na nas doniesie. Czy można z tej przyczyny dostać mandat?
  • Zachęcamy do wypełnienia ankiety, która znajduje się na końcu tekstu

Faktem jest, że każdy nowy samochód (oraz większość nie całkiem nowych) ma taką wiedzę o swoim kierowcy, że w 99,9 proc. przypadków wystarczyłaby ona – gdyby tylko auto zaczęło na bieżąco donosić "gdzie trzeba" – aby ten kierowca pożegnał się ze swoim prawem jazdy, a przy okazji wydał fortunę na mandaty.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Każdy nowy samochód wie, kiedy przekraczamy dozwoloną prędkość (owszem, często może się w tym mylić, jako że dane dotyczące dozwolonych limitów, jakie docierają do sterownika pojazdu, nie zawsze są prawidłowe), wie, kiedy nie utrzymujemy bezpiecznego odstępu od aut jadących przed nami, wie, kiedy przekraczamy ciągłe linie, na bieżąco rejestruje przypadki, gdy zmuszony jest reagować: ostrzegać o zagrożeniu, a nawet uruchamiać awaryjne hamowanie.

Najczęstszym jednak wykroczeniem "zauważanym" przez nowe auto jest przekroczenie prędkości. Jeśli wyłączasz ten irytujący ostrzegacz za każdym razem, gdy wsiadasz do auta, to znaczy, że przekraczasz limity i bądź świadom, że nie pozostaje to niezauważone.

BMW: jeśli się zgodzisz, będę donosić "odpowiednim organom"

Wyjaśnijmy jeszcze, że sprawa nie dotyczy wyłącznie BMW: każdy nowy samochód sprzedawany obecnie w UE obowiązkowo wyposażony jest w wiele systemów mających zwiększać bezpieczeństwo jazdy – to m.in. ISA (inteligentny asystent prędkości), system czuwający nad tym, czy kierowca nie śpi, EDA (rejestrator zdarzeń pełniący funkcję tzw. czarnej skrzynki), itp.

Wiemy już, że auta chciałyby wysyłać dane dotyczące prędkości, z jaką jeździmy (w powiązaniu z przekraczaniem limitów) odpowiednim organom. Czy aby nie po to, aby sprawcy tych wykroczeń zostali słusznie ukarani? Okazuje się, że kierowcy nałogowo przekraczający prędkość mogą spać spokojnie – przynajmniej w kontekście "donosów" preparowanych przez ich samochody. "Odpowiednie organy" owszem, zbierają dane, jednak są to dane statystyczne. Chodzi o sprawdzenie, czy nowe wymagania dotyczące instalowania w pojazdach systemów kontroli prędkości spełniają swoje zadanie. Nie ma mowy o tym, aby dane te trafiały w ręce organów ścigania.

Co Unia chce wiedzieć o kierowcach?

Producenci mają obowiązek wysyłać "odpowiednim organom" paczki danych dotyczące korzystania z systemu ISA (inteligenty asystent prędkości) zawierające informacje:

  • o wyłączaniu systemu przez użytkowników – jaki procent tras pokonywany jest z włączonym, a jaki z wyłączonym systemem ISA
  • jak często dochodzi do przekraczania limitów przy włączonym/wyłączonym systemie kontroli prędkości
  • ile czasu – statystycznie – mija od rozpoczęcia jazdy z włączonym systemem do jego wyłączenia

Dobra wiadomość: co do zasady producenci samochodów nie mają prawa zbierać danych (także dotyczących prędkości) w sposób, który pozwalałby na powiązanie zebranych informacji z konkretnym pojazdem czy też kierowcą. I jeszcze jedna ważna rzecz: zgoda wyrażona na zbieranie danych dotyczących prędkości nie jest bezterminowa. Zgodnie z obowiązującymi przepisami dane związane z wykorzystaniem systemu ISA mają być zbierane i przekazywane przez producentów aut "odpowiednim organom" przez dwa lata. Dwa lata i koniec.

A jednak kierowca może paść ofiarą szpiega zamontowanego w samochodzie

Inteligentny asystent prędkości nie doprowadzi do ukarania kierowcy, bo nikt nie ma prawa zbierać i gromadzić indywidualnych danych na temat popełnianych na bieżąco wykroczeń. Pamiętajmy jednak, że auta wyposażone są w – także montowane obowiązkowo – czarne skrzynki. Rejestratory zdarzeń zapisują wprawdzie dane jedynie z okresu kilku sekund poprzedzających wypadek bądź kolizję, jednak te dane mogą być udostępniane – a tak naprawdę upoważniona osoba może je sobie sama odczytać ze sterownika samochodu – i mogą one posłużyć jako dowód w sprawie.

Reasumując: dopóki nie narozrabiasz, dane zbierane przez "szpiega" w samochodzie nie mogą ci zaszkodzić. Jeśli jednak spowodujesz poważny wypadek, przekraczając wcześniej dozwoloną prędkość, prokurator łatwo się o tym dowie.

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków