Co jakiś czas można usłyszeć o kolejnym kierowcy ciężarówki (zazwyczaj) lub auta dostawczego, który po zignorowaniu ustawionych przy drodze znaków, wjeżdża pod wiadukt lub do tunelu, ale nie może już stamtąd wyjechać. Ostatnio, w niedzielę 24 marca br., do tego typu zdarzenia doszło w Sędziszowie Małopolskim.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Było oznakowanie, a kierująca i tak zakleszczyła ciężarówkę

Na facebookowym profilu możemy zobaczyć, jak zakończyła się próba przejechania zbyt wysoką ciężarówką pod wiaduktem kolejowym. Pomimo ustawionych trzech znaków informujących o maksymalnej wysokości pojazdu, kierująca (lokalne media informują, że MAN-em kierowała kobieta) zdecydowała się wjechać pod wiadukt, ale przy okazji skutecznie się zablokowała.

Patrząc na skalę zniszczeń, można odnieść wrażenie, że całe zdarzenie było efektem nieuwagi. Gdyby kierująca miała świadomość, że ryzykuje, wjeżdżając pod wiadukt, zapewne jechałaby wolniej i w efekcie dość szybko zorientowałaby się, że jednak nie da rady przejechać. Tymczasem dach na niemal całej długości ładowni został zerwany. Gwałtowne zatrzymanie ciężarówki musiało również zaskoczyć jadącego za ciężarówką kierowcę Citroena z przyczepą, który nie zdołał na czas wyhamować i uderzył w zaklinowany pojazd.

Metalowa konstrukcja jako system mocowania znaku zakazu

Zdjęcia opublikowane przez OSP w Sędziszowie Małopolskim dają jeszcze jedną wskazówkę, która pozwala zastanawiać się, dlaczego kierująca zdecydowała się na wjazd pod wiadukt. Co prawda metalowa konstrukcja, na której umieszczono jeden ze znaków zakazu B16 (zakaz wjazdu pojazdów o wysokości ponad … m), ale na jezdni widać żółto-czarny element, który był pod nią podwieszony. Już samo uderzenie w niego powinno zasugerować, że nie ma szans na przejazd pod wiaduktem.

Nie bez znaczenia pozostaje jeszcze jednak kwestia. Praktyka pokazuje, że wielu kierowców ryzykuje, wjeżdżając w zbyt niskie miejsca, bo wiedzą, że znaki wskazują, a przynajmniej powinny wskazywać dopuszczalną wysokość z 50-centymetrowym zapasem. Bez względu na to, jaka była przyczyna zdarzenia w tym konkretnym przypadku, najważniejsze jest to, że skończyło się na stratach materialnych.