Co jakiś czas pojawiają się doniesienia, według których kolejni celebryci umieszczani są na "czarnej liście" Ferrari, co oznacza, że nie będą mogli w przyszłości kupić nowego samochodu tej marki. Na liście mają znajdować się m.in. Nicolas Cage i 50 Cent, a niedawno pisaliśmy także o Justinie Bieberze, który także miałby być objęty zakazem. "Czarna lista Ferrari" wg nieoficjalnych doniesień ma obejmować osoby, które naraziły się czymś marce. Zwykle jako powód wskazywane jest naruszenie swoistego "kodeksu etycznego", np. przerabianie samochodu, chwalenie się ekscesami za kierownicą, czy w końcu kwestie finansowe, takie jak zaleganie ze spłatami, czy sprzedaż dużo poniżej rynkowej wartości. Teraz firma odniosła się do tych informacji i je zdementowała!

Ferrari: Nie ma czarnej listy. Byłaby bez sensu

W wypowiedzi dla hiszpańskiego magazynu "Marca" przedstawiciele Ferrari zaprzeczyli informacjom, jakoby w ich salonach funkcjonowała jakaś "czarna lista" klientów. Jej brak wytłumaczono faktem, że nawet gdyby istniała, nie byłoby można jej w praktyce wyegzekwować, a więc jej istnienie nie ma sensu. Gwiazdy, które miałyby się na niej znaleźć, nie musiałyby przecież osobiście zjawiać się w salonie i składać zamówienia na nowy samochód. Najczęściej robi się to bowiem za pomocą pośredników, agentów, a nawet poprzez firmy leasingowe, czy kredytując zakup. Trudno byłoby więc tak naprawdę już na etapie zamawiania auta sprawdzić, czy kupuje go gwiazda będąca na "czarnej liście". Poza tym, nawet gdyby udało się w jakiś sposób "zablokować" taką sprzedaż, to Ferrari da się bez problemu kupić jako w zasadzie nowe (bo z niemal zerowym przebiegiem) na rynku wtórnym, a nawet w komisie w tym samym salonie, gdzie sprzedawane są nowe Ferrari.

Ferrari tylko dla wybranych

Ferrari ma jednak inne sposoby na selekcjonowanie klientów. Nie polegają one jednak na blokowaniu zakupu dla konkretnych osób, ale na... zapraszaniu do kupna. Takim modelem sprzedażowym objęte są zazwyczaj rzadkie, limitowane pojazdy, samochody specjalne czy wyjątkowe edycje. Auta takie nigdy nie trafiają do salonów czy oficjalnej, wolnej sprzedaży. Ferrari samo składa propozycję możliwości zakupu takich samochodów wybranym przez siebie osobom. Firma oświadczyła nawet oficjalnie, że "Ferrari zastrzega sobie prawo do decydowania o edycjach specjalnych".

Wśród czynników, które umożliwiają taki właśnie zakup, najczęściej wymieniane są: posiadanie już kilku innych modeli Ferrari, bycie bogatym kolekcjonerem (niekoniecznie tej marki), co ma ponoć zapobiegać natychmiastowej odsprzedaży takiego auta na rynku wtórnym, oraz pozytywne wypowiadanie się o marce i jej samochodach. Plotki głoszą ponadto, że aby mieć możliwość zakupu jednego z unikatowych Ferrari, dobrze byłoby nie mieć w garażu... Lamborghini.