- Całkowity udział w rynku samochodów elektrycznych i zelektryfikowanych w 2030 r. ma wynieść 46 proc. – przewiduje firma analityczna AlixPartners
- Prognozy rozwoju elektromobilności w USA zostały jednak drastycznie zmniejszone – na tym rynku w 2030 r. udział nowych samochodów z napędem elektrycznym ma wynieść tylko 23 proc.
- Sytuacja zmusza największych światowych producentów do redukcji planów: zamiast samochodów z napędem elektrycznym więcej będzie hybryd i pojazdów z tradycyjnym napędem
- Zamykane są projekty, w które już zainwestowano duże sumy
Najnowsze ciosy w stronę rozwoju elektromobilności wyprowadzone zostały przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa, który przeforsował przyjęcie ustawy budżetowej likwidującej wsparcie dla pojazdów elektrycznych. "Przecież uprzedzałem" – mówi prezydent – i poniekąd tym razem nie mija się z prawdą.
Przeczytaj także: Jechał samochodem i zauważył zawiniątko. To było 20 tys. euro
Dość powiedzieć, że w USA nie będzie już ulgi podatkowej w wysokości 7500 dolarów dla nabywców samochodów elektrycznych, nie będzie wsparcia płynącego bezpośrednio do producentów i – co jest nie mniejszym uderzeniem – nie będzie kredytów emisyjnych, które producenci samochodów spalinowych musieli kupować od firm, które sprzedały nadwyżkę samochodów na prąd. Przykładowo Tesla, produkując wyłącznie auta elektryczne, miała kredyty za darmo, na sprzedaży tych wirtualnych papierów zarabiała chwilami nie mniej niż na produkcji samochodów. Kto wie, być może gdyby nie solidne wsparcie napływające przez lata z różnych stron, w ogóle nie byłoby Tesli? Jedno jest pewne: dla tego i innych producentów samochodów elektrycznych nadchodzą chude lata. Tak chude, że wiele ambitnych projektów zwyczajnie przestało się spinać – zwłaszcza na rynku amerykańskim.
Analitycy rynku: tniemy prognozy sprzedaży samochodów na prąd
AlixParters, firma analityczna często cytowana przez amerykańską prasę, buduje pesymistyczny obraz rynku motoryzacyjnego w USA, ale nie tylko w USA – bo na liście ofiar znajdują się koncerny pochodzące z Europy lub obecne w Europie jak Ford, Stellantis, Nissan i wiele innych.
- Prognozy dla rozwoju elektromobilności w USA do 2030 r. obcięto o 46 proc.
- Dochodzi kwestia ceł, które ograniczą dostęp do rynku dla producentów z zagranicy.
- Analitycy przewidują, że chińskie firmy znacząco zwiększą swoją produkcję w Europie, co doprowadzi do zmniejszenia europejskich mocy produkcyjnych o 400 tys. pojazdów rocznie.
- W 2025 r. światowa produkcja samochodów osobowych i lekkich dostawczych wzrośnie zaledwie o 1 proc., przy czym nieznacznie wzrośnie w Chinach, podczas gdy spadnie w Europie.
Te modele samochodów elektrycznych zostały odwołane. Szkoda?
Znaczna część producentów samochodów rewiduje plany związane z elektryfikacją swoich modeli; tam, gdzie miała być całkowita elektryfikacja w ciągu najbliższych 5 lat, będzie "dostosowanie do warunków rynkowych". Ciekawe podsumowanie sytuacji znajdujemy w portalu "Wired", który wylicza, jakich samochodów nie zobaczymy, a które były tuż-tuż.
- Ford skasował plany produkcji dużego SUV-a z trzema rzędami siedzeń, obcinając budżet przeznaczony na elektryfikację swoich samochodów. Zamiast tego ma być pełna gama wszystkich możliwych napędów, aby dostosować ofertę do zróżnicowanych oczekiwań klientów.
- Honda planowała w 2026 roku zaprezentować serię elektrycznych SUV-ów – w tym dużego, 7-miejscowego modelu. Elektryczne nowości będą, ale mniej. Więcej wysiłku ma pochłonąć przygotowanie nowych hybrydowych modeli.
- Mercedes planował stworzyć nową platformę do budowy nowej generacji luksusowych SUV–ów z napędem elektrycznym, poczynając od roku 2028. W zeszłym roku postanowiono, że ten projekt należy wstrzymać.
- Przedstawiciele amerykańskiej gałęzi Nissana przyznają, że klienci nie czekają na poszerzenie oferty samochodów elektrycznych reprezentujących tracące na popularności sedany, ale nie pogardzą większą ofertą SUV-ów. Spalinowych albo hybrydowych – a jakże.
- Nie będzie ponadto autonomicznego Apple-cara przygotowywanego przez lata (projekt umarł w ubiegłym roku). "Nie żyje" już obiecujący startup Fisker mający zalać rynek popularnymi autami na prąd (zanim zbankrutował, produkował głównie drogie samochody), nie będzie na razie supersamochodu na prąd szykowanego przez Maserati (koncern Stellantis), bo klienci na takie pojazdy "nie są jeszcze gotowi". Po prawdzie każdy może wyprodukować elektrycznego supercara, także dowolny niemal chiński producent. Spalinowy supersamochód... tak to jest wyzwanie, i jednocześnie pokusa dla bogatych klientów.
- Ciekawe, że chińska marka Volvo miała być całkowicie zelektryfikowana już w 2030 r. Nie będzie, bo trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Prawda jest taka, że trzeba by w takim układzie odwrócić się od znacznej liczby klientów, którzy gotowi są zapłacić dużo pieniędzy za SUV-a z napędem Plug-in, a przecież klientów nie ma zbyt wielu. Warto uczyć się na błędach, które popełniło m.in. Porsche, rezygnując ze spalinowego Macana – najlepiej sprzedającego się modelu. Porsche już wie, że elektryczny Macan jest świetny, ale nie tak świetny jak Macan występujący we wszelkich opcjach napędowych... okazuje się, że teraz wie to także Volvo, które uczy się na błędach innych.
"Wired" wymienia też szereg planowanych nowości, które nie zostały definitywnie skasowane, ale odłożone w czasie. Ot, choćby tania w założeniu Tesla Model 2. Wiadomo, że "nikt nie da ci tyle, ile Elon obieca", wspomnijmy więc tylko dla porządku, że Tesla Model 2 miała trafić do produkcji w pierwszej połowie tego roku. Nie wiadomo, czy ma to jeszcze sens, jako że w tzw. międzyczasie dla ratowania spadającej sprzedaży firma musiała znacząco obniżyć ceny swoich większych modeli, a dodatkowo zaoferować klientom finansowanie, do którego dopłaca...
Samochody elektryczne nie wygryzą spalinowych? W każdym razie nie tak szybko
Jest ciekawie, w każdym razie w mityczny rok 2035, w którym ostatecznie samochody spalinowe wyginą jak dinozaury, nikt już chyba nie wierzy, a w każdym razie nie wierzą w tę opowieść producenci samochodów. Faktem jest, że większość przyznawała się poza protokołem do braku tej wiary już wcześniej, ale teraz wszyscy zgodnie przechodzą do czynów, rezygnując z niepewnych projektów i tamując dziury, przez które uciekają pieniądze.
Dostosowanie do zmieniającej się sytuacji rynkowej i zróżnicowanych oczekiwań klientów – to zdanie-wytrych, które w różnej formie wypowiada obecnie większość producentów samochodów. Co oznacza, że inwestycja w stację benzynową może nie być tak głupia, jak się wydaje.