• Robert N., ps. Frog pojawił się po raz pierwszy w polskich mediach w 2014 r., gdy opublikował nagrania swoich wyczynów pod Kielcami oraz na ulicach Warszawy
  • Policjanci o zachowaniu "Froga": "Uważa, że jego umiejętności są tak rewelacyjne, że przepisy go niesłusznie ograniczają"
  • Sądy kilkukrotnie skazywały 32-latka za łamanie przepisów drogowych. Do więzienia miał iść już w styczniu 2021 r., ale ukrywał się na Wyspach Brytyjskich. Był poszukiwany listem gończym. Został w tym tygodniu zatrzymany
  • Z kolei w sprawie głośnych rajdów sąd "Froga" uniewinnił. – Nad takim wyrokiem ręce opadają – mówi nam były policjant drogówki, który dobrze zna sprawę. Kasację od wyroku nakazał złożyć Ziobro
  • Więcej podobnych historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

26 stycznia brytyjska policja zatrzymała poszukiwanego europejskim nakazem aresztowania Roberta N., lepiej znanego jako "Frog". Mężczyzna był poszukiwany w związku z wyrokiem 1,5 roku więzienia za prowadzenie samochodu mimo sądowego zakazu. Szerzej o kulisach zatrzymania 32-latka w Londynie piszemy tutaj.

Mężczyzna od lat bawi się w kotka i myszkę z polskim wymiarem sprawiedliwości.

O Robercie N. zrobiło się głośno po raz pierwszy w lutym 2014 r., gdy drogą pod Kielcami przez 38 kilometrów uciekał policyjnemu patrolowi. Momentami pędził z prędkością 240 km na godz. Mężczyzna, prowadzący na co dzień wypożyczalnię luksusowych aut, nagrania swoich “dokonań” drogowych publikował w internecie. Wideo dodatkowo okraszał komentarzami na temat bezradności policji.

Druga, równie głośna sprawa dotyczy 22-kilometrowego wojażu "Froga" ulicami Warszawy z czerwca 2014 r. Na filmie opublikowanym w internecie można zobaczyć jazdę Roberta N. przez pięć stołecznych dzielnic. Jak ustalił biegły sądowy, podczas 12-minutowej jazdy popełnił ponad 100 wykroczeń. W tym wypadku "Frog" doniósł sam na siebie, bo prokuratura przedstawiła mu zarzuty na podstawie jego własnych nagrań.

Sprawa eskapad pod Kielcami oraz ulicami Warszawy trafiła do Prokuratury Okręgowej w Płocku, która oskarżyła Roberta N. o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Prawo przewiduje za to karę ośmiu lat więzienia. Tak w 2016 r. rozpoczęła się trwająca do dzisiaj sądowa saga.

Tusk: Policja lada moment go zatrzyma

"On sam sobie wymierza, co wolno, a czego nie wolno na drodze. Uważa, że jego umiejętności są tak rewelacyjne, że przepisy go niesłusznie ograniczają. Są wręcz krzywdzące, ponieważ on lepiej panuje nad samochodem i bezpieczeństwem, niż inni" – mówi cytowany przez Polsat News oficer operacyjny, który pracował przy sprawie "Froga".

W 2015 r. podczas konferencji prasowej do tematu "Froga", o którym było bardzo głośno w mediach, odniósł się sam Donald Tusk.

"Ważne, że policja lada moment zatrzyma tego pirata drogowego. Taką informację otrzymałem od Ministra Spraw Wewnętrznych (Bartłomieja Sienkiewicza przyp. red.). Bardzo dobrze, że prokuratura apelacyjna uznała te zachowania za niebezpieczne i niezgodne z prawem, żeby wszcząć postępowanie" – informował dziennikarzy ówczesny premier.

"Frog" za swoje drogowe ekscesy był wielokrotnie karany mandatami, grzywnami, ale także sądowym zakazami prowadzenia samochodu. Jak wyliczył portal TVN Warszawa tylko w 2016 r. wobec "Froga" uprawomocniło się pięć wyroków za łamanie przepisów drogowych.

Kolejny wyrok zapadł w 2019 r. Sąd skazał go na karę grzywny za brawurową jazdę po parkingu pod jednym z warszawskich centrów handlowych.

Zerknij: Kierowca był tak pijany, że w alkomacie zabrało skali!

Wcześniej, jeszcze w 2018 r., „Frog” został przyłapany na złamaniu zakazu prowadzenia samochodu. Z uwagi na jego wcześniejszą, bogatą kartotekę dostał wyrok 1,5 roku więzienia. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, w uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Dryll podkreślała, że oskarżony okazał wówczas „jawny, rażący i lekceważący stosunek do obowiązującego porządku prawnego”. To właśnie ten wyrok miał odsiadywać od stycznia 2021 r., ale nie stawił się w więzieniu i ukrywał się aż od tego czasu. Już teraz wiadomo, że przebywał na Wyspach Brytyjskich.

Ale historia: Wjechała na przejazd podczas podnoszenia szlabanów. Dostała 2 tys. zł mandatu

"Ręce opadają"

W lutym 2021 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uniewinnił Roberta N. za przestępstwa związane z eskapadą po Warszawie. Jednocześnie uznał, że jest winny zarzucanych mu przestępstw podczas szalonej jazdy pod Kielcami. W efekcie skazał 32-latka na 2,5 roku bezwzględnego więzienia. Sąd orzekł także 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Pełnomocnik oskarżonego odwołał się od wyroku. Ostatecznie rozstrzygnięcie w tej sprawie zapadło kilka dni temu.

Warszawski sąd okręgowy w postępowaniu odwoławczym uniewinnił kierowcę od wszystkich zarzucanych mu czynów. W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd, powołując się na opinię biegłych, wskazał, że "Frog" prowadził samochód brawurowo i wbrew przepisom ruchu drogowego, ale w krytycznych momentach panował nad pojazdem.

Auto Świat dotarł do funkcjonariusza policji, który pracował w Biurze Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, gdy mundurowi pracowali nad sprawą "Froga". – Nad takim wyrokiem ręce opadają. Mam wrażenie, że biegły oraz skład orzekający oglądali inne nagrania, niż ja. W Warszawie oraz pod Kielcami do tragedii nie doszło, nie dlatego, że 32-latek »w krytycznych momentach panował nad pojazdem«, ale, dlatego że pozostali uczestnicy ruchu drogowego wykazali się przytomnością. Widząc rozpędzony pojazd, ustępowali mu, zjeżdżali z drogi – wylicza Marek Konkolewski, emerytowany inspektor policji.

Jak ocenia ekspert ruchu drogowego, wyrok uniewinniający jest niesłuszny. – Tego człowieka trzeba nazwać wprost. To pirat drogowy. Wyrok jest rażąco niesprawiedliwy, także w kontekście obecnie obowiązującego taryfikatora. Warto się zastanowić, ile pieniędzy wydało Państwo polskie na ściganie tego mężczyzny, tylko po to, aby sąd go uniewinnił – dodaje znany policjant.

Zajmie się nim Ziobro

Broni w sprawie "Froga" nie składa Ministerstwo Sprawiedliwości, które zapowiada wniosek o kasację nadzwyczajną.

"Sąd drugiej instancji wydał wobec notorycznego pirata drogowego wyrok jawnie urągający zdrowemu rozsądkowi i elementarnej sprawiedliwości. Takie rozstrzygnięcie sądu jest zachętą do bandytyzmu na drogach. Może to kosztować niewinne ludzkie życie i cierpienie tych ofiar, którym zbiegiem okoliczności uda się ujść śmierci. Jako prokurator generalny wydałem polecenie wniesienia do Sądu Najwyższego kasacji w tej sprawie" – pointuje w rozmowie z "Faktem" Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

Czytaj: Miał trzy promile, wsiadł na rower i jechał środkiem drogi. Teraz zapłaci wysoki mandat

Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad nowym "batem" na piratów drogowych. Jeśli doprowadzą oni do katastrofy w ruchu lądowym, sprowadzą niebezpieczeństwo jej wywołania lub doprowadzą do wypadku, a jednocześnie będą pod wpływem alkoholu, sąd będzie zarządzać konfiskatę pojazdu lub wpłatę jego równowartości. Więcej o tym projekcie piszemy tutaj.