- By samochód poruszał się samodzielnie, Honda stosuje zestaw kamer oraz kilkunastu czujników radarowych o różnym zasięgu oraz laserowe skanery lidar
- Pierwszym modelem przystosowanym do jazdy automatycznej będzie Honda Legend. Samochód trafi na japoński rynek na początku przyszłego roku
- Zgodnie z japońskim prawem egzemplarze z funkcją automatycznej jazdy poziomu 3 muszą być oznaczone specjalną naklejką umieszczaną na tylnej klapie
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Zwykle to prawo nie nadąża za postępem w technice. Nie inaczej jest z technologią automatycznej jazdy, do której władze wielu krajów podchodzą z ogromną rezerwą. Jeśli gdziekolwiek dopuszcza się do ruchu pojazdy z zautomatyzowanym trybem jazdy, to zwykle są to czasowe i mocno obwarowane zezwolenia jedynie na próby drogowe egzemplarzami w celach badawczych, jak np. we Francji, Holandii, Niemczech, Singapurze, Wielkiej Brytanii czy USA. Najwyższa pora na coś więcej. Jako pierwsza wyłamała się Japonia.
Japońskie władze wydały bowiem pierwszą aprobatę (homologację) na automatyczną jazdę po drogach publicznych seryjnie produkowanymi samochodami. W praktyce zgoda dotyczy jazdy na poziomie 3, co oznacza w pełni zautomatyzowane prowadzenie. Kierowca może zatem przekazać pełną kontrolę pokładowej automatyce, czyli właściwie zdjąć dłonie z kierownicy a nogę z pedału gazu, ale wciąż musi skupiać uwagę na drodze. Co więcej człowiek jest zobligowany to tego, by przejąć kontrolę nad autem w chwili wszczęcia alarmu przez elektronikę, np. w sytuacji trudnych warunków drogowych, gdy jedziemy po odcinkach dróg wielopasmowych, na których brakuje oznakowania poziomego czy warunki pogodowe pogarszają się znacząco. Tyle, jeśli chodzi o ogólne zasady na całym świecie. W Japonii jednak wymogi są bardziej restrykcyjne.
Honda uzyskała homologację, wedle której kierowca może korzystać z automatycznej jazdy z prędkością do 50 km/h po drogach publicznych. Znamienne, że sama próba włączenia systemu wcale nie oznacza, że będzie on działać za każdym razem. Automatyka przejmuje bowiem kontrolę zależnie od lokalizacji (najłatwiej na autostradzie) i pogody (łatwiej w bezchmurny dzień niż przy deszczowej i mglistej aurze) kiedy uzna, że prowadzenie jest wystarczająco bezpieczne.
W trakcie zautomatyzowanej jazdy kierowca nie musi trzymać dłoni na kierownicy. Jest jednak wciąż zobligowany do śledzenia sytuacji na drodze. Automatyka może bowiem w każdej chwili wszcząć alarm, by człowiek przejął kontrolę. Jeśli tego nie zrobi, to wówczas samochód z zachowaniem reguł bezpieczeństwa zatrzyma się (producent nie wyjaśnia czy np. limuzyna zjedzie na pobocze) i włączy światła awaryjne. Na tym nie koniec.
Japońska homologacja wiąże się z jeszcze jednym kluczowym wymogiem. Honda musi zainstalować rejestrator, by zapisywać i przechowywać dane z ostatniego półrocza lub co najmniej 2,5 tys. jazd w trybie autonomicznym. Przysłowiowa czarna skrzynka posłuży m.in. do rejestracji czasu jazdy, ostrzeżeń o przejęciu kontroli i danych o sytuacjach, gdy kierowca nie przejął kontroli lub nie mógł skorzystać z automatyki.
Pierwszym modelem przystosowanym do jazdy automatycznej będzie Honda Legend. Samochód trafi na rynek na początku przyszłego roku. Łatwo będzie go odróżnić od innych za sprawą wymaganego oznakowania. Japońskie prawo narzuca bowiem obowiązek stosowania charakterystycznej naklejki z tyłu pojazdu. Nietrudno tym samym o skojarzenia z naklejkami, jakie przed laty umieszczano na Polskim Fiacie 125p. Czy ktoś jeszcze pamięta charakterystyczny napis - hamulce tarczowe ze wspomaganiem?