Dopiero czas pokaże, czy nowy taryfikator punktów karnych zmusi kierowców do ściślejszego przestrzegania prawa. Oprócz nagminnego przekraczania prędkości jednym z najpowszechniej ignorowanych przepisów jest z pewnością ten dotyczący zachowania się przy zielonej strzałce świecącej na sygnalizatorze S-2 i uprawniającej do warunkowego skrętu:

Nie zatrzymasz się przed zieloną strzałką, dostaniesz mandat i punkty karne

Rzeczywistość pokazuje, że oprócz kursantów nauki jazdy oraz zapewne kilku procent pozostałych kierujących wszyscy użytkownicy traktują zieloną strzałkę jak zwykłe zielone światło na sygnalizatorze. Dotychczas za ignorowanie przepisów groził "tylko" mandat w wysokości 100 zł. Teraz, zgodnie z nowym taryfikatorem, zostaniemy również ukarani aż 6 punktami karnymi.

Łatwo policzyć, że ignorując chętnie wykorzystywaną przez kierowców zieloną strzałkę, szybko możemy osiągnąć dopuszczalny limit 24 punktów karnych — wystarczy, że policja cztery razy przyłapie nas na niestosowaniu się do tego przepisu. Jest to tym bardziej możliwe, że teraz punkty kasują się dopiero po dwóch latach i to od momentu zapłacenia mandatu.

Jeszcze poważniejsze konsekwencje grożą kierowcom, którzy nawet brak świecącej zielonej strzałki traktują tak, jakby ona cały czas była widoczna, ale także tym, którzy zatrzymają się przed sygnałem, ale wjadą za niego, gdy już zgaśnie. Wtedy takie wykroczenie traktowane jest jak przejazd na czerwonym świetle, czyli niestosowanie się do sygnałów świetlnych, i grozi za to mandat w wysokości 500 zł oraz 15 punktów karnych.