Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Jeśli ten projekt przejdzie, kursantów czeka pogrom na egzaminach na prawo jazdy

Jeśli ten projekt przejdzie, kursantów czeka pogrom na egzaminach na prawo jazdy

Na kandydatów na kierowców niczym grom z jasnego nieba spadła wiadomość o planowanej zmianie, w myśl której za szereg błędów egzaminator będzie musiał natychmiast przerwać egzamin. To drastyczna zmiana, bo na razie w danej sytuacji egzaminator może uznać, że popełniono błąd, który nie dyskwalifikuje kandydata. Wprowadzenie zero-jedynkowej metody stoi w sprzeczności m.in. z taryfikatorem punktów karnych, który szeroko różnicuje skalę przewinień kierowców. A zaskoczeń związanych z projektem jest więcej.

Dlaczego tylko co trzeci dostaje prawo jazdy?
Dlaczego tylko co trzeci dostaje prawo jazdy?Źródło: Auto Świat
  • Resort infrastruktury rozpoczął konsultacje w sprawie projektu rozporządzenia, który uczyni zasady egzaminowania kierowców jeszcze bardziej restrykcyjnymi
  • Propozycje zmian budzą wątpliwości, bo obecne zasady są już surowe, a mimo to nie przekładają się na poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach
  • Zmiany mogą przynieść dodatkowe obciążenie także dla samych egzaminatorów i dają podstawy do twierdzenia, że chodzi wyłącznie o wygodę osób oceniających kandydatów na kierowców oraz "wyciąganie" pieniędzy

Od ponad 30 lat w Polsce funkcjonuje nieudolny system egzaminowania kandydatów na kierowców. Nieudolny, bo jak inaczej nazwać system, w którym egzamin praktyczny za pierwszym razem zdaje zaledwie ok. 30 proc., podczas gdy w Niemczech ten odsetek sięga ok. 70 proc. Nieudolny, bo pomimo uzyskania uprawnień przez miliony osób sytuacja na polskich drogach pokazuje, że tysiące kierowców wciąż nie umie właściwie zachować się na drodze. I wszystko wskazuje na to, że wejście w życie proponowanych zmian przyniesie jeszcze więcej złego niż dobrego.

Projekt bezpośrednio dotyczy egzaminatorów, ale ci nie mają prawa głosu

Wszystko zaczęło się od omawianego w Sejmie raportu o stanie bezpieczeństwa polskich dróg. Wtedy, jak przypomina serwis brd24.pl, szef resortu infrastruktury zapowiedział wprowadzenie zmian w systemie egzaminowania kierowców. Co zaskakujące — również dla wielu czynnych egzaminatorów — za proponowanymi zmianami, czego nie ukrywał Minister Infrastruktury, stoi Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów.

Cała sprawa dotyczy projektu rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie egzaminowania. Projekt obecnie jest na ścieżce konsultacyjnej, ale zastanawiającym jest już fakt, że do konsultacji nie zostały dodane środowiska bezpośrednio związane z tym zagadnieniem, tj. do środowiska egzaminatorskie, instruktorskie, dyrektorzy WORD-ów czy też marszałkowie, którzy mają nadzór nad egzaminami.

Tomasz Matuszewski, zastępca dyrektora WORD Warszawa, widzi w tym niezamierzony błąd. Jak podkreśla, w ostatnich tygodniach, kiedy zmieniano rozporządzenie w sprawie szkolenia i egzaminowania kierowców zawodowych, projekt do oceny dostali wszyscy interesariusze. Sprawa jest tym bardziej zaskakująca, że w projekcie dotyczącym zawodowych kierowców konsultacji wymagało praktycznie jedno zdanie, tymczasem projekt związany z egzaminowaniem przewiduje aż osiem zmian, z których jedna poważnie dotyczy kryteriów egzaminacyjnych.

Tabela 9 największym zagrożeniem dla kursantów i poczucia sprawiedliwości

Konkretnie chodzi o — jak to określają egzaminatorzy — tabelę 9, czyli spis błędów, za popełnienie których egzaminator będzie musiał przerwać egzamin. Obecnie może to zrobić, ale nie musi. Jak wyjaśnia zastępca dyrektora WORD Warszawa, kiedyś takiego rozwiązania jak spis krytycznych błędów nie było, ale w momencie jego wprowadzenia stało się ono bardzo wygodne dla egzaminatorów i nadzoru, choć równocześnie okazało się niesprawiedliwe dla zdających.

Powodem niedoskonałości określenia błędów skutkujących bezwzględnym obowiązkiem przerwania egzaminu jest to, że w tych konkretnych przypadkach egzaminatorom zabiera się pole manewru. Odnosząc to do taryfikatora punktów karnych, oceniający ma do wyboru zero lub 15 punktów. A przecież pomiędzy tymi wartościami jest wiele różnych tolerancji. Korzystają z nich nawet policjanci, którzy kontrolują ruch.

Dobrym przykładem jest wjazd za sygnalizator, na którym świeci się czerwone światło. To bardzo poważne wykroczenie, za które kierowca dostaje 15 punktów karnych i podczas egzaminu jego popełnienie oznacza natychmiastowe przerwanie jazdy. Dla porównania niezastosowanie się do sygnalizatora S2, czyli tzw. zielonej strzałki, która co do zasady jest równoznaczna z obowiązkiem zatrzymaniem się jak przed znakiem Stop, oznacza karę w wysokości 6 punktów. To dużo mniej niż maksymalna możliwa liczba punktów karnych. Tymczasem jeśli proponowany projekt wejdzie w życie, egzaminator będzie musiał przerwać egzamin.

Egzaminy będą postrzegane jak łapanki

Ważną kwestią jest także to, że proponowane zasady pozbawiają egzaminatorów możliwości oceny sytuacji i odniesienia jej do realnych warunków. Matuszewski podkreśla, że bardzo ważny jest element tolerancji, tymczasem w świetle proponowanych zmian tej tolerancji w ogóle nie będzie. Dzisiaj to jeszcze funkcjonuje, ale projektodawcy chcą tę dowolność wyeliminować i co dodatkowo dziwi zastępcę dyrektora WORD Warszawa, za takim krokiem jest część środowiska egzaminatorskiego. To rodzi podejrzenie, że rozporządzenie pisane jest wyłącznie dla wygody pewnej grupy egzaminatorów.

Matuszewski wyraźnie podkreśla, że egzaminowanie nie może stawać się swoistą łapanką. To ma być ocena, która powinna indywidualizować zarówno osoby, jak i kontekst, w którym znajduje się osoba prowadząca pojazd w czasie egzaminu. Warto pamiętać, że dla kandydatów na kierowców egzamin jest ogromnym stresem i próba bardzo rygorystycznego oceniania ich umiejętności jest drogą donikąd. Podejście zero-jedynkowe może utwierdzić kandydatów na kierowców w przekonaniu, słusznie zresztą, że egzaminatorzy robią sobie łapanki i że zwyczajnie chodzi o wyciąganie pieniędzy, zmuszając kursantów do podchodzenia do kolejnych prób zdania egzaminu.

Egzaminatorzy w roli kierowców. Tak już kiedyś było

W ocenie Matuszewskiego konsultacji wymaga też próba przywrócenia sytuacji, w której na egzaminie na prawo jazdy na motocykl egzaminator będzie pełnił rolę zarówno osoby egzaminującej, jak i kierowcy. Od początku 2024 r. egzaminatorzy wyłącznie oceniają zachowanie kandydata na kierowcę, co w oczywisty sposób podnosi bezpieczeństwo. W tym układzie osoba egzaminująca nie musi skupiać się na prowadzeniu auta i sytuacji na drodze.

Powrót do pierwotnych zasad sprawi, że egzaminatorzy ponownie będą musieli mierzyć się z natłokiem czynności, które będą mieli do wykonania. Bez wątpienia przełoży się to na bezpieczeństwo. Zastępca dyrektora WORD Warszawa przypomina, że samo oderwanie wzroku od tego, co się dzieje na jezdni, np. aby zmienić jakieś ustawienia na wyświetlaczu umieszczonym na konsoli centralnej auta, wydłuża czas reakcji kierowcy o 20 proc. W takiej sytuacji znajdą się praktycznie wszyscy egzaminatorzy, którzy będą oceniali umiejętności potencjalnych kierowców motocykli, bo będą musieli dzielić uwagę pomiędzy prowadzenie pojazdu i obserwację zachowań zdającego egzamin.

Chociaż wielu egzaminatorów jest przeciwnych powrotowi wcześniejszych zasad, to są i tacy, którzy twierdzą, że świetnie sobie radzą, będąc równocześnie kierowcą i egzaminatorem. Nie zmienia to faktu, że poziom potęgowania ryzyka jest ogromny. Trudno oprzeć się wrażeniu, że za powrotem do poprzednich zasad stoi chęć ograniczenia kosztów. Połączenie roli kierowcy i egzaminatora eliminuje konieczność dodatkowego zatrudniania tych pierwszych lub też angażowania w roli kierowcy innego egzaminatora, który w tym samym czasie mógłby oceniać osoby oczekujące na egzamin.

Zmiany majaczą na horyzoncie, tylko nie wiadomo, co za nimi stoi

Niestety, mimo kontrowersji związanych z proponowanymi zmianami jak na razie nie pojawiło się żadne ich uzasadnienie. Matuszewski zwraca uwagę, że tego elementu ciągle brakuje i podkreśla, że projektodawcy, nie wiedzieć dlaczego, unikają motywacji. A wystarczy spojrzeć na szereg innych projektów, aby przekonać się, że niemal za każdym stoi jakiś cel. To wszystko daje podstawy do twierdzenia, że zmiany wprowadzane są bez wyobraźni i tylko w celu ułatwienia pracy egzaminatorom oraz wyciągnięciu pieniędzy od kandydatów na kierowców.

Niewątpliwie obecny system egzaminowania wymaga zmian, ale warto zastanowić się, czy nie należałoby nieco zliberalizować wymogów. Te dzisiejsze są bardzo rygorystyczne. Mimo tej surowości okazuje się, jak pokazuje rzeczywistość, że osoby zdające egzamin z pozytywnym wynikiem tak naprawdę często wciąż nie umieją jeździć. Widać to po zachowaniach kierujących na drogach. Trudno się jednak dziwić, skoro podczas 30 godzin jazdy, kursant pokonuje łączny dystans wynoszący ok. 450 km.

Egzamin jest trudny. To może stanowić poważne zagrożenie

Niestety, surowe zasady egzaminowania w żadnym wypadku nie przekładają się na widoczny wzrost bezpieczeństwa na polskich drogach. Można powiedzieć, że jest nawet odwrotnie. Zaliczenie trudnego egzaminu u niektórych osób może przedwcześnie wywołać przekonanie, że są świetnymi kierowcami. Bo jak inaczej ma się czuć ktoś, kto zaliczył test, z którym nie poradziło sobie kilkadziesiąt procent pozostałych zdających.

Tę pewność siebie i fałszywe przekonanie o własnych umiejętnościach widać później na drogach. Tymczasem jak zauważa Tomasz Matuszewski, dzisiaj mniejszą rolę odgrywa nawet wiedza o zasadach, co motywacja do zachowań. A jak tę motywację ktoś straci już na początku, to istnieje poważne ryzyko, że w krótkim czasie stworzy większe zagrożenie, niż osoba, która na egzaminie wypadła słabiej i dzięki temu zna swoje ograniczenia. Dlatego też tak ważne jest, aby egzamin był umiarkowanie trudny.

Warto przypomnieć, że egzamin w obecnej formule funkcjonuje od 1992 r. i jak widać po statystykach bezpieczeństwa, nie zapewnia realnej poprawy bezpieczeństwa. Co więcej, można śmiało stwierdzić, że mamy systemowy problem, bo zdawalność wciąż utrzymuje się a niskim poziomie. Być może warto rozważyć zmiany, ale na pewno nie te, które obecnie poddane zostały konsultacjom.

Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków