Autobus zakopany w polu po osie to z pewnością niecodzienny widok. Ale właśnie taką scenę można było zobaczyć w pobliżu Wrocławia. Sytuacja była o tyle dziwna, że dotyczyła kierowcy autobusu obsługującego regularną linię w pobliżu miejsca zdarzenia.

Dziura w ziemi uniemożliwiła przejazd. Nawigacja zasugerowała rozwiązanie

O tym nietypowym przypadku stało się głośno za sprawą działającej na Facebooku grupy "Gminni Aktywiści", którzy opublikowali zdjęcie z grupy miłośników komunikacji. Całą sytuacja miała miejsce w Kępie i została spowodowana tym, że kierowca wracający po zakończeniu kursu do bazy w Łozinie, chcąc ominąć zamknięty fragment drogi, zawierzył nawigacji GPS. Jak wyjaśniają "Gminni Aktywiści" do zdarzenia doszło naprawdę i było ono efektem splotu kilku czynników.

Okazuje się, że kierowca wracający do bazy w Łozinie w pewnym momencie dojechał do zamkniętego z powodu remontu odcinka drogi. Pewną niejasnością może być fakt, że ustawiony znak zakazu nie dotyczył autobusów. W związku z tym kierowca wjechał na remontowany odcinek, ale w pewnym momencie dotarł do "dziury w ziemi". I wtedy pojawia się wspomniana nawigacja GPS, która sugerowała, że boczną drogą będzie można dotrzeć do celu.

Problemem okazał się fakt, że elektronika poprowadziła kierowcę drogą, której kamienna nawierzchnia nagle się kończyła. Kierowca miał próbować zawrócić, ale ponieważ było już ciemno, zamiast tego zakopał się w polu. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy pojazd próbowano wyciągnąć, bo wtedy autobus przechylił się i ugrzązł jeszcze mocniej. Ostatecznie autobus udało się jednak wyciągnąć z pola.