29 stycznia w Gorzowie Wielkopolskim na dużym skrzyżowaniu operator kamery był świadkiem, jak kierowca Mazdy zupełnie się zagubił. Skręcając w prawo, wjechał na torowisko znajdujące się pomiędzy jezdniami, a kiedy nadjeżdżały tramwaje, zaczął cofać. Wtedy ominął inny samochód, choć wydaje się, że był to bardziej efekt przypadku, bo chwilę potem zjechał z drogi i przewrócił małe drzewko.

Całą sytuacją zainteresował się pieszy i podbiegł do kierowcy, jednak ten wtedy odjechał. Kawałek dalej znalazł miejsce, które według niego było odpowiednie do zatrzymania się. Po karkołomnym manewrowaniu w końcu udało mu się zaparkować, tak jak chciał.

Chwilę później przyjechał patrol policji, który sprawdził kierowcę. Okazało się, że 44-letni mężczyzna nie ma prawa jazdy, a jego auto nie jest ubezpieczone. Popełnił on kilka wykroczeń, m.in. wjechał pod zakaz ruchu i cofał na skrzyżowaniu.

Tłumaczenie mężczyzny okazało się kuriozalne. Przyczyną jego dziwnego zachowania za kierownicą wcale nie był brak uprawnień, a... oczy, które go bolały i przez to nic nie widział. Mężczyzna był trzeźwy. Samochód musiał zostać odholowany, bo stał na zakazie. Policjanci odstąpili od ukarania kierowcy mandatem i skierowali sprawę do sądu.