- Aż 88 proc. kierowców chce obowiązkowego udostępniania historii pojazdów w ogłoszeniach sprzedaży aut używanych
- Narzędzia do weryfikacji aut dedykowane dla kupujących są powszechnie dostępne, jednak ich wykorzystanie spoczywa głównie na kupujących. I lepiej, żeby tak zostało
- Brak przejrzystości ogłoszeń i manipulacje, takie jak modyfikacja przebiegu czy ukryty numer VIN, wciąż utrudniają zakup auta z pełną historią. Raporty też niestety mogą być fałszowane
- 31 proc. kupujących przeprowadziło kosztowne naprawy po kilku tygodniach od zakupu auta
- Każdy chce kupić pewne auto. Obowiązkowy raport ratunkiem?
- Obowiązkowy raport szkodowy w ogłoszeniu nie jest lekiem na całe zło
- Obowiązek dodania raportu jest ryzykowny. Nim też można manipulować
- Ankietowani przyznali – lepiej nie oczekiwać od sprzedającego prawdy
Badania przeprowadzone na zlecenie autoDNA ujawniają niepokojącą tendencję wśród polskich kierowców - 86 proc. z nich obawia się, że samochód może skrywać nieujawnione problemy. Dlatego aż 88 proc. respondentów domaga się pełnej jawności informacji o szkodach w przypadku zakupu auta używanego.
31 proc. kupujących przeprowadziło kosztowne naprawy po kilku tygodniach od zakupu auta
Badanie ujawnia dodatkowo, że większość kupujących dowiaduje się o problemach z pojazdem dopiero od mechanika, a nie od sprzedawcy. Kosztowne naprawy krótko po zakupie auta to rzeczywistość dla 31 proc. nabywców, a kolejne 29 proc. musi inwestować w swoje cztery kółka w ciągu kilku miesięcy.
Eksperci i kupujący zgadzają się, że brakuje przejrzystości w ogłoszeniach sprzedaży samochodów używanych. Pełna historia pojazdu w ofercie to rzadkość, a jej obecność zdecydowanie ułatwiłaby podejmowanie decyzji o zakupie. Wiele osób przyznaje, że trudno im oszacować rzeczywiste koszty ewentualnej naprawy bez dostępu do kompletnych informacji o aucie.
- Przeczytaj także: Ten powszechny znak drogowy zaskakuje kierowców. Za nim najczęściej sypią się mandaty
Każdy chce kupić pewne auto. Obowiązkowy raport ratunkiem?
Nie jest niczym zaskakującym, że kierowcy chcą kupować samochody pewne i z pełną historią serwisową, bo takie auta zdecydowanie chętniej kupują. Dziś kierowcy nie oczekują jedynie, że auto będzie jeździć, ale także szukają aut dopasowanych do własnych upodobań, dlatego duże znaczenie ma rodzaj silnika, skrzyni biegów, czy dodatkowego wyposażenia. Nie bez znaczenia są także zdjęcia auta dodawane w ogłoszeniach.
Co więcej, jak przedstawia raport, 2/3 kierowców przyjmuje do wiadomości, że w przeszłości samochody mogły mieć szkody i są gotowi je kupić. Pozostaje jednak kwestia, jak mocno auto było uszkodzone, by nie kupić takiego "składanego z trzech", co cały czas ma miejsce. Istotna jest też przejrzystość na temat przebiegu samochodu, jednak mimo zmian prawnych, które miały miejsce w Polsce, samochody dalej są "kręcone". Jedną z takich historii opisywaliśmy na łamach Auto-swiat.pl.
Mariusz Sawuła, Prezes Zarządu autoDNA, podkreśla, że zakup samochodu z udokumentowaną historią powinien stać się normą. Narzędzia do weryfikacji aut używanych są obecnie na tyle dokładne i dostępne, że nie ma przeszkód, by serwisy ogłoszeniowe wdrażały kategorię "auta z historią pojazdu".
- Przeczytaj także: Czym się różnią te znaki? Niby prosty quiz ze znaków drogowych, a dwa pytania to pułapki. 10/10 to cud
Obowiązkowy raport szkodowy w ogłoszeniu nie jest lekiem na całe zło
Warto jednak podkreślić, że dostęp do raportów szkodowych jest dziś bardzo powszechny i każdy, mając jedynie nr VIN pojazdu, może wykupić szczegółowe informacje o samochodzie. Oczywiste jest to, że kupujący woleliby, by robili to sprzedający, ale jest to dodatkowy koszt przy chęci sprzedania samochodu. Już teraz koszty ogłoszenia w największych portalach ogłoszeniowych są wysokie. Oczywiście są też tacy sprzedający, którzy woleliby nie informować o historii auta nie ze względu na koszty, a dlatego, że mają coś do ukrycia.
Obowiązek dodania raportu jest ryzykowny. Nim też można manipulować
Jednak podczas zakupu samochodu kupujący nie jest pozostawiony samemu sobie. Jest cały wachlarz możliwości od pojechania na stację kontroli pojazdów, przez zabranie ze sobą zaufanej osoby, znającej się na samochodach aż po wykupienie opcji oględzin pojazdu przez eksperta i zakupienie raportu historii pojazdu.
Niestety, próby nakładania różnych obowiązków na sprzedających, jeśli ten chce coś ukryć, często nie przynoszą efektu. Wspomniana wcześniej "korekta licznika" dalej funkcjonuje, mimo przestępczego charakteru tego procederu. Innym przykładem jest dodawanie numeru VIN auta w ogłoszenia sprzedaży – nietrudno znaleźć ogłoszenia, gdzie w rubryczce nr VIN, zamiast prawdziwego ciągu liczb i liter widzimy rząd znaków "X" lub "0". W przypadku nałożenia obowiązku dodawania raportu historii samochodów, handlarze również będą mogli modyfikować raporty, by uspokoić kupującego. Niestety wystarczy do tego laptop i program graficzny.
- Przeczytaj także: Ignorują znak A-9 i A-10. Policjanci patrzą i wystawiają mandaty od 2000 do 4000 zł
Ankietowani przyznali – lepiej nie oczekiwać od sprzedającego prawdy
Rynek samochodów używanych, choć uległ znacznej poprawie, cały czas jest pełen znaków zapytania i nieuczciwych praktyk, dlatego zawsze najlepszym wyjściem podczas poszukiwania i oględzin auta, są pewne informacje, a tych – jak przyznali sami ankietowani – lepiej nie szukać u sprzedającego.