• Kierowcy, którzy stracili prawo jazdy na trzy miesiące, nie mają świadomości, że po upływie zakazu ich prawo jazdy nie odnawia się automatycznie
  • Bez zapłacenia 50 gr formalnie kierowca jeździ bez uprawnień, za co grozi kara do 30 tys. zł i utrata prawa jazdy do dwóch lat
  • Kierowcy, którzy stali się ofiarą tej absurdalnej sytuacji, poszli do sądu, a jeden z nich nawet wygrał
  • Przepisy wkrótce mają być zmienione. Kiedy? Jeszcze nie wiadomo

Od kilku lat kierowcom łatwiej jest stracić prawo jazdy, ponieważ już za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym żegnają się oni z uprawnieniami na trzy miesiące. Kierowca wówczas nie traci fizycznego dokumentu, bo według prawa nie musi go mieć nawet przy sobie. Uprawnienia odbierane są cyfrowo po zgłoszeniu takiego faktu w Centralnej Ewidencji Kierowców.

Ukarany kierowca dostaje dokument, w którym jest jasno napisane, od kiedy do kiedy nie może prowadzić samochodu, ale jest jeszcze jedna szalenie istotna informacja — by odzyskać uprawnienia, trzeba zapłacić opłatę ewidencyjną wynoszącą 50 gr. Jeśli jej nie wniesiemy, formalnie nie mamy uprawnień do prowadzenia pojazdu.

Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo

Drobne niedopatrzenie, duże problemy

W związku z tym, zanim wsiądziemy za kółko po minięciu terminu, kiedy kara trzech miesięcy odebrania uprawnień się skończy, musimy pójść do urzędu, złożyć wniosek o zwrócenie prawa jazdy, a w kasie opłacić opłatę ewidencyjną, czyli te nieszczęsne 50 gr. Wtedy w Centralnej Ewidencji Kierowców nastąpi odblokowanie uprawnień.

Wielu kierowców o tym nie wie lub zapomina, a to szalenie ważne, bo bez dopełnienia tej formalności narażamy się na poważne konsekwencje. Za jazdę bez uprawnień grozi 30 tys. zł grzywny i dwa lata zakazu prowadzenia pojazdów. Za niezauważalną opłatę i niedopatrzenie ustawodawców i nas samych.

Przepis o wnoszeniu opłaty ewidencyjnej obowiązuje od 2011 r., kiedy był jeszcze obowiązek posiadania przy sobie fizycznego dokumentu prawa jazdy, który był istotny podczas kontroli drogowej. W późniejszym czasie zniesiono obowiązek jeżdżenia z plastikowym prawkiem, ale nie zmodyfikowano ustawy o wnoszeniu opłat ewidencyjnych. Powstał więc kruczek prawny, na który niestety wielu się łapie.

To nie są jednostkowe przypadki, a kierowcy padają ofiarą przepisu

O tej sytuacji pisaliśmy wielokrotnie. Takie przykłady przytaczane są też w jednym z ostatnich reportaży w programie "Uwaga!" w telewizji TVN. Do redakcji zgłosił się pan Tomasz, taksówkarz, który najpierw stracił prawo jazdy na trzy miesiące, a po okresie, gdy nie mógł prowadzić, od razu wsiadł do auta. Jeździł tak prawie rok, do pierwszej policyjnej kontroli. Wtedy ze zdumieniem przyjął informację, że nie odzyskał uprawnień, co spowodowało skierowanie sprawy do sądu. Efekt? 1500 zł mandatu i odebranie uprawnień na kolejne sześć miesięcy.

Pokrzywdzony, który także jest dziennikarzem, opisał tę sytuację w sieci, po czym zgłosili się do niego inni kierowcy, którzy są w podobnej sytuacji. Jeden z nich także dostał wyrok — 1500 zł kary i rok zakazu prowadzenia pojazdów.

Jak informuje "Uwaga!", pan Tomasz odwołał się od wyroku, a sąd przyznał mu rację, w końcu z logicznego punktu widzenia już mógł jeździć. Inni kierowcy z kolei czekają na swoje wyroki.

Prace nad zmianą prawa trwają, ale na razie trzeba uważać

Zresztą prace nad zmianą przepisów są już na dość zaawansowanym etapie. Były nawet w Senacie, jednak ostateczne poprawki jeszcze są w trakcie omawiania. Możemy się jednak spodziewać, że zmiany w ustawie niedługo wejdą w życie, a opłaty ewidencyjne nie tylko za zwrot uprawnień, ale np. również za badanie techniczne. Szerzej o tym informowaliśmy w kwietniu.

Do momentu, gdy zmiany w przepisach nie nastąpią, kierowcy, którzy stracili prawo jazdy na trzy miesiące, muszą zapłacić 50 gr, by być spokojnym i nie mieć sprawy w sądzie. Takich kierowców mogą być tysiące. Jeśli jesteś w opisywanej sytuacji, natychmiast przestań jeździć autem i poświęć chwilę, by udać się do urzędu i dopełnić formalności.