• W Londynie jest tyle kradzieży Range Roverów, że ubezpieczyciele nie chcą ich ubezpieczać albo dają zaporowe ceny składek
  • Taniej jest ubezpieczyć Bentleya niż Range Rovera
  • Problem jest duży, nawet producent nie oferuje ubezpieczenia na nowo wyprodukowane auto

Według oficjalnych informacji w 2022 r. Range Rover był drugim najczęściej kradzionym autem w Wielkiej Brytanii. Skradziono ich aż 5200 sztuk, a spora część pochodziła z Londynu.

I właśnie przez londyńskich złodziei właściciele Range Roverów drżą nie tylko o to, czy ich samochód zniknie z ulicy, ale również o to, czy uda im się ubezpieczyć swoje luksusowe auto. Jeśli już jakiś ubezpieczyciel zechce ubezpieczyć ten model, to robi to zazwyczaj za horrendalną stawkę.

Sprawa jest tak poważna, że nawet sam producent od 1 listopada 2022 r. nie oferuje ubezpieczenia na swoje samochody! Sprawą zajął się angielski "Autocar" za sprawą czytelników, którzy zaczęli skarżyć się dziennikarzom. Opublikowano więc kilka wiadomości.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:

Ubezpieczenie Range Rovera za 200 tys. zł

Jedna z nich dotyczy problemu doradcy inwestycyjnego z północnego Londynu. Ma on w swoim garaży cztery samochody, w tym klasyka. Składka za wszystkie z nich w sumie wzrosła z 4 do 5 tys. funtów (z 21 tys. zł na 26 tys. zł). Nie ubezpieczy on jednak swojego Range Rovera w tej samej firmie, bo odmówiła. Mężczyźnie udało się znaleźć inną firmę, która mogła ubezpieczyć auto, ale kwota, jaką musiałby zapłacić, wynosiła 6 tys. funtów (32 tys. zł). To więcej niż za wszystkie inne jego auta. Problem jest tak duży, że właściciel zastanawia się, czy w ogóle odbierać samochód z salonu, a czekał na niego rok.

Skrajnością jest druga z przytoczonych historii. Inna osoba poskarżyła się, że ubezpieczenie jej dwóch Range Roverów ubezpieczonych w Londynie kosztowałoby... 58 tys. funtów (ponad 300 tys. zł). Za jednego składka wynosiła 20 tys. (ok. 106 tys. zł), a za drugiego 38 tys. funtów (ok. 200 tys. zł). Ta druga kwota dotyczyła ubezpieczenia samochodu o wartości 50 tys. funtów (ok. 270 tys. zł). To absurd.

Już taniej mieć Bentleya

Co jeszcze zabawniejsze, taniej w Londynie ubezpieczyć Bentleya. Redakcja autocar.co.uk przeprowadziła symulację, w której chciała ubezpieczyć Bentleya Bentaygę 4.0 V8 S i Range Rovera SCV P510E. Dla tego drugiego ofert było siedem, a kwoty wynosiły od 4,5 do prawie 6 tys. funtów. (od 24 tys. zł do 32 tys. zł). Dla Bentleya ofert było 11, a kwota, jaką życzyli sobie ubezpieczyciele była w okolicach 2 tys. funtów. (ponad 10 tys. zł)

To jednak nie wszystko, bowiem w wyliczeniach średnia wartość samochodu wynosiła 149 tys. 270 funtów (ok. 800 tys. zł), co odpowiada wartości auta w pierwszym roku użytkowania. W przypadku kradzieży właśnie taka kwota zostałaby wypłacona właścicielowi. Problem w tym, że w salonie za takie auto trzeba zapłacić 210 tys. funtów (1 mln 120 tys. zł). Właściciel byłby więc około 60 tys. funtów "w plecy" (ok. 320 tys. zł)

Inną opcją jest ubezpieczenie auta u brokera, wtedy wartość auta byłaby taka jak przy zakupie. Problem w tym, że Range Rovera praktycznie nie da się tak ubezpieczyć. Ofert nie ma lub mają ceny wystrzelone w kosmos.

Producent wie o problemie i radzi klientom

Sytuacja jest na tyle poważna, że Land Rover wydał oficjalne oświadczenie, w którym informuje, że ma świadomość tego problemu, a klientom zaleca korzystanie ze wszystkich możliwości na zabezpieczenie swojego auta (wyobrażacie sobie takie auto z blokadą na kierownicy?). Poleca też włączyć alarm na swojej aplikacji łączącej się z autem, która informuje, gdy auto zostanie otwarte. Jednocześnie producent rozmawia z ubezpieczycielami, by zaczęli oferować ubezpieczenie podczas zakupu auta.