• W UE trwają konsultacje społeczne nad projektem poważnych zmian dyrektywy w sprawie pojazdów wycofanych z eksploatacji
  • Autorzy wspominają o konieczności wprowadzenia ulepszonej zbiórki, przetwarzania i recyklingu pojazdów, gdyż europejska gospodarka "traci miliony ton materiałów"
  • Jednym z postulatów jest wprowadzenie całkowitego zakazu eksportu poza UE samochodów spełniających normę starszą niż Euro 5
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Nie dla każdego stary używany samochód wycofany z eksploatacji to zwyczajny odpad. W kilkudziesięciu krajach Afryki jest on traktowany jako wartościowy pojazd, który może jeszcze służyć przez wiele lat. Według wyliczeń Ministerstwa Infrastruktury w Niderlandach średni wiek auta, które trafia na czarny kontynent wynosi 16 lat. Zwykle spełnia normy emisji starsze niż Euro 4. I zwykle jest w takim stanie technicznym, jak pojazdy skierowane w Niderlandach do stacji demontażu. Na liście wskazano przykładowe modele z lat 90.: Mazda 323, Mercedesy Klasy A i C, Peugeot 206, Toyota Starlet czy Volkswagen Polo.

Co roku tylko port w Rotterdamie opuszcza ok. 80 tys. podobnych aut. W latach 2015-2018 z całej Unii wywieziono ok. 7,6 mln używanych pojazdów. Tylko w samym 2018 r. do Afryki trafiło ponad 1 mln używanych aut dostawczych. Klienci czekają nie tylko na modele osobowe czy lekkie dostawcze, ale także na duże ciężarówki z lat 90. z Mercedesem 1622 czy Renault Premium na czele.

Auta trafiają na bardzo chłonny rynek. Spośród 54 krajów ujętych w raporcie UNEP (agenda środowiskowa ONZ) aż 27 nie stosuje żadnych ograniczeń w imporcie używanych pojazdów. W pozostałych import jest zabroniony (Egipt, Maroko, Sudan, RPA) lub ograniczony ze względu na wiek sprowadzanych aut (od 3 lat w Algierii czy Mauritiusie po 12 lat w Nigerii). Wkrótce może się okazać, że lokalna klientela będzie zmuszona do zmiany preferencji. Wszystko za sprawą planowanych zmian w unijnej dyrektywie 2000/53/WE w sprawie pojazdów wycofanych z eksploatacji.

Autorzy projektu nowelizacji przekonują, że zmiany mają na celu zapewnienie "zrównoważonego zarządzania pojazdami wycofanymi z eksploatacji". Nie brak zapewnień o potrzebie wyeliminowania niebezpiecznych substancji z samochodów. Nie zabrakło jednak także wzmianki o konieczności wprowadzenia ulepszonej zbiórki, przetwarzania i recyklingu pojazdów, gdyż europejska gospodarka "traci miliony ton materiałów".

"Auto Bild" alarmuje, że dla europejskiego rynku aut z drugiej ręki oznacza to, że segment niedrogich używanych pojazdów, szczególnie poszukiwanych poza obszarem UE, przejdzie do historii. Nie brak bowiem pomysłów ze strony frakcji Zielonych, by docelowo wprowadzić unijny zakaz eksportu samochodów wycofanych z użytku i spełniających normy niższe niż Euro 5. Tak popularne modele jak np. Peugeoty 206 czy 307 z silnikiem 1,6 HDI, Skody Fabia, Octavia czy Superb ze słynnymi dieslami TDI czy Toyoty Avensis (II generacja) musiałyby zatem trafić na złom zamiast na statek w Hamburgu czy Rotterdamie zmierzający do jednego z afrykańskich portów.

Otwartą kwestią pozostaje, czy środowisko naturalne rzeczywiście zyska na tym, że nabywca na innym kontynencie nie będzie mógł się tak łatwo przesiąść na samochód młodszy i nowocześniejszy od dotychczas używanego. Oczywiście natura nie znosi próżni, co oznacza, że zamiast europejskiej oferty klient z Afryki wybierać będzie spośród propozycji z Ameryki czy Chin.