"0" na tablicy rejestracyjnej oznacza według numerologów nicość. To cyfra, która ma przez nieskończony czas przynosić kierowcom pecha – a przynajmniej dopóki nie zmienią tablicy na inną.

Niektórzy kierowcy wierzą, że "0" może spowodować częstsze kontrole na drodze, policyjne mandaty, nie mówiąc już o gorszych sytuacjach, jak kolizje czy wypadki, które przydarzać się będą nieszczęśnikowi o wiele częściej, niż pozostałym uczestnikom ruchu drogowego.

Czytaj także: Bez tablicy, przeglądu, ubezpieczenia i prawa jazdy. Za to "pod wpływem"

"13" również pechowa

Jednak nie tylko "0". "13" to liczba równie nieszczęśliwa, co jej poprzedniczka. Także powinna być zdaniem wielu kierowców powodem do zmiany tablic rejestracyjnych.

Cyfra "13" burzy "porządek rzeczy". Cały wszechświat ma według numerologów być oparty na liczbach tj. 7 czy właśnie 12 (7 - bo tyle dni ma tydzień, 12 - bo tyle miesięcy ma rok). Apostołów – uczniów Jezusa – początkowo było "13", jednak ostatecznie jeden z nich, Judasz, zdradził swojego umiłowanego nauczyciela. Tak więc mogłoby się wydawać, że "coś jest na rzeczy".

Jak donosi serwis redbull.com, także profesjonalni kierowcy Formuły 1 boją się liczby "13". Często nie chcą mieć takiego właśnie pechowego numeru startowego (dziś sportowcy wybierają je sobie sami, choć w przeszłości numer otrzymywali na podstawie uzyskanych punktów w klasyfikacji generalnej).

Niedawno w rozmowie z serwisem motopodprad.pl Anna "Ganczi" Gańczarek, będąca jedyną uczestniczką Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski, wyznała, że istnieje pewien zabobon, który "należy do jej ulubionych". Ponoć niektórzy kierowcy boją się pozwolić kobiecie usiąść za kierownicą, bo... ma to przynieść im nieszczęście podczas rajdu.

Źródła: motoryzacja.interia.pl, redbull.com, motopodprad.pl