Przecięcie ulic Objazdowej, Zajęczej i Korytowskiej w Kłodzku szybko zyskało wśród mieszkańców miano "skrzyżowania grozy". Praktycznie nie ma dnia, podczas którego nie dochodzi na nim do niewielkiej kolizji, poważniejszego wypadku, a nawet dachowania.
Właściciel pobliskiej firmy Amidex postanowił zainstalować kamery, aby pokazać lokalnym władzom, jak niebezpieczne jest to skrzyżowanie. Od tego czasu do sieci trafiają nagrania, które publikowane są również ku przestrodze.
Czytaj także: Dostała zdjęcie z fotoradaru i się przeraziła. Sprawę zgłosiła do sądu
Właściciel firmy nie wytrzymał. Zaczął codziennie nagrywać "skrzyżowanie grozy"
Co ważne, po obu stronach przed ul. Objazdową stoją znaki "stop". Bardzo często są jednak ignorowane przez kierowców.
Mimo że są te znaki, to kierowcy i tak jeżdżą, jak chcą
— mówi w rozmowie z Polsat News jedna z mieszkanek Kłodzka.
Czytaj także: Oddała zabytkowy samochód do mechanika. Aż trudno uwierzyć, co z nim zrobił
Ja sam boję się przejeżdżać przez to skrzyżowanie i zdarzało mi się, że ledwo wyhamowałem przed tirem z naczepą, który jechał z dużą prędkością
— zaznacza w rozmowie Polsat News autor nagrań, Ireneusz Cieśla.
Ciężko jest zrozumieć, co mają w głowach kierowcy, którzy zbliżając się do czytelnie oznakowanego skrzyżowania, gdzie znak "stop" jest widoczny z dużej odległości, po prostu nie zwalniają nawet
— relacjonuje podkom. Przemysław Ratajczyk z Dolnośląskiej Policji.
Czytaj także: Zobaczyli zaparkowany radiowóz. Sprawa szybko trafiła na policję
Burmistrz Kłodzka Michał Piszko zapowiada w rozmowie z Polsat News, że aby zwiększyć bezpieczeństwo na skrzyżowaniu, powstanie rondo, ale dopiero w przyszłym roku. Do tego czasu władze miasta spróbują zwiększyć bezpieczeństwo w rejonie poprzez zamontowanie na znakach "stop" czerwonych świateł pulsacyjnych o średnicy 30 cm.
Źródło: Polsat News, doba.pl