YouTuber Matt Mika postawił sobie jasny cel — zaprojektować modyfikację posiadanej w garażu Tesli tak, aby przejechać 2,5 tys. km bez podłączania jej do ładowarki. Aby tego dokonać, wykorzystał niewielki silnik spalinowy, który działał jako generator na bieżąco doładowujący akumulatory.

Jednocylindrowa ładowarka w bagażniku

Plan twórcy polega na instalacji pod tylną klapą benzynowego silnika o pojemności 400 cm³ i mocy 13 KM, który napędza prądnicę. Cała konstrukcja na bieżąco ładuje akumulatory auta. Według założeń pokładowy generator miał chodzić non stop przez całą podróż. Celem było przejechanie bez ładowania 2,5 tys. km. Cała wyprawa inżyniera miała kilka pośrednich przystanków, gdzie "mobilna ładowarka" miała możliwość napełniać akumulatory samochodu.

Ambitny plan udało się zrealizować i ostatecznie samochód przejechał 2964 km w siedem dni. W trakcie nich zainstalowany silnik chodził nieprzerwanie i na szczęście bezawaryjnie.

Głośny i niewystarczająco wydajny

W trakcie podróży nie obyło się także bez pewnych komplikacji. Matt nie miał czasu na testowe jazdy przed wyruszeniem w drogę, więc dopiero po starcie odkrył, że zainstalowany silnik jest zbyt mało wydajny, aby skutecznie ładować Teslę w trakcie jazdy. Zmusiło go to do kilku dodatkowych postojów oraz bardzo skrupulatnego kontrolowania prędkości i zużycia baterii. W pewnym momencie został nawet zatrzymany przez policję do kontroli ze względu na zbyt wolną jazdę w porównaniu do reszty ruchu drogowego.

Dodatkowym problemem okazał się duży hałas, szczególnie uciążliwy w nocy w trakcie postojów. Usłyszeć to można na nagraniu, gdzie momentami prawie nie słychać prowadzącego przez nieprzerwane odgłosy wydobywające się z tyłu auta. Co ciekawe, YouTuber zmierzył poziom hałasu wewnątrz i, jak się okazało, wygłuszenie Tesli zadziałało, tłumiąc odgłosy do 70 dB.

To nie jest koniec

Według tłumaczeń Matta osiągnięty wynik nie jest satysfakcjonujący przez problemy z wydajnością zainstalowanego silnika. Pomysł od początku zakładał, że pokładowy generator będzie na bieżąco doładowywał akumulatory Tesli tak, aby kierowca zatrzymał się, kiedy chce, a nie kiedy musi. Zgodnie z zapowiedzą pod koniec odcinka, cała konstrukcja zostanie przeprojektowana i ponownie sprawdzona.