Na początek ostrzeżenie: zdjęcia z akcji ratunkowej Alpiny B3 Touring oglądacie na własną odpowiedzialność! Nam wciąż pękają serca, bo niezwykły samochód nie wyszedł z tego bez szwanku. Zdewastował go Niemiec, który ślepo uwierzył wskazaniom nawigacji. Niestety, naszpikowana czujnikami i kamerami Alpina nie posiadła jeszcze mocy zwężania się na życzenie.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Alpina B3 Touring na górskim szlaku. Jak się tam znalazła?
Do przykrej w skutkach sytuacji doszło w pobliżu austriackiego kurortu Furberg położonego nad malowniczym jeziorem Wolfgangsee. Właśnie tam w ubiegły czwartek próbował dostać się wczasowicz z Niemiec. Robił to z niezwykłym uporem, choć ustawione przy ścieżce znaki wyraźnie wskazywały, że powinien zmienić trasę. Sugerowali mu to też mijani piechurzy, ale 77-latek bardziej ufał systemowi GPS.
W pewnym momencie szlak zwęził się tak bardzo, że pojazd turysty zakleszczył się między ścianą ze skał i betonowymi słupkami barierki ochronnej. Dalej pojechać już nie mógł, a to doprowadziło do całkowitego wstrzymania ruchu pieszych na szlaku. Utrudnienia zakończył dopiero przyjazd załogi straży pożarnej z Sankt Gilgen, która uwolniła blisko 500-konną Alpinę B3 z potrzasku.
Turysta wyrządził szkody Alpinie i swojej dumie
Na miejscu pojawili się też policjanci, którzy przebadali kierowcę alkomatem. Nie wierzyli, że 77-latek wpadł na pomysł takiej wyprawy na trzeźwo, ale badanie dało zaskakujący rezultat – ani promila w wydychanym powietrzu! Zakłopotany mężczyzna powiedział, że tak poprowadziła go nawigacja. Mundurowi nie przyjęli tego tłumaczenia i wręczyli mu mandat za zignorowanie znaków drogowych.
Niemieckiemu kierowcy z pewnością nie można zarzucić braku gustu motoryzacyjnego (i fantazji!). Zabrakło mu jednak zdrowego rozsądku, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że operacja jest skazana na niepowodzenie. Pamiętajcie: nawigacja nie jest nieomylna i kiedyś może kogoś zaprowadzić do grobu! Tu akurat próba przejazdu po szlaku dla pieszych zakończyła się "tylko" blamażem i wydatkiem na bezsensowną naprawę auta.