Sport i prąd – tych dwóch elementów można się spodziewać po najbliższych premierach Opla. Ale nie tylko, bo niemiecki producent, będący częścią multikoncernu Stellantis, szykuje się też do pokazania światu nowej, bardziej komfortowej generacji Insignii. Co jeszcze zapowiedziała firma z Russelsheim? Dwie usportowione hybrydy plug-in o oznaczeniu GSe (w Astrze i Grandlandzie) oraz modernizację miejskiej Corsy. My pokazujemy wam te wszystkie modele już teraz.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Opel. Francuski wiatr w niemieckie żagle
Od momentu przejęcia marki w 2017 r. przez francuską Grupę PSA, koniunktura Opla nabrała rozpędu. Dowód? Już kolejny rok firma z Russelsheim zakończyła na plusie – po raz pierwszy od 1999 r. W 2021 r. Opel znowu "zmienił" właściciela, bo doszło wówczas do połączenia Grupy PSA (Peugeot, Citroen, DS) z FCA (Fiat Chrysler Automobiles). Tak właśnie narodził się koncern Stellantis.
Opel do 2024 r. zelektryfikuje całą gamę modelową
Czy pod tym pojęciem kryje się całkowite przejście na prąd? W żadnym wypadku – elektryfikacja w rozumieniu Opla oznacza zaoferowanie elektrycznego napędu w każdym modelu, ale nie zupełne zrezygnowanie z silników spalinowych.
Będzie to możliwe dzięki skorzystaniu z rozwiązań technicznych stosowanych w bratnich modelach Peugeota, Citroena i DS Automobiles. To zaś wiąże się z opracowaniem następczyni flagowej Insignii zbudowanej jeszcze na platformie z epoki GM. Nowa generacja, tak jak wcześniej Corsa i Astra, powstanie na francuskiej płycie podłogowej.
Już w przyszłym roku odrodzi się legendarny skrót GSe, choć, w przeciwieństwie do kultowej Monzy GS/E, literka e w akronimie nie będzie oznaczała "wtrysku paliwa", lecz elektryczne wsparcie dla silnika spalinowego w ramach napędu hybrydowego zapewniającego możliwość ładowania z gniazdka. Będzie też prawdziwa niespodzianka – nowy Opel Manta, który zadebiutuje jako pełny "elektryk".