• Niemal w całej Europie (nie licząc Belgii i Słowenii) to benzyna jest obłożona wyższymi obciążeniami niż diesel
  • Wysoki podatek VAT obowiązuje przy zakupie nowych aut m.in. w Chorwacji (25 proc.), Danii (25 proc.), Finlandii (24 proc.), Grecji (24 proc.), Szwecji (25 proc.) i na Węgrzech (27 proc.).
  • ACEA apeluje, by część przychodów z tytułu podatków od pojazdów przeznaczyć na wsparcie inwestycji w infrastrukturę do ładowania pojazdów
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Niemal 400 mld euro - tyle co roku zyskują rządy kilkunastu krajów UE z tytułu podatków od pojazdów, dróg oraz sprzedaży paliw. Według wyliczeń ACEA to przychody z podatków osiągane w ciągu roku przez Austrię, Belgię, Danię, Finlandię, Francję, Grecję, Hiszpanię, Irlandię, Niderlandy, Niemcy, Portugalię, Szwecję i Włochy razem wzięte.

Średnie roczne przychody podatkowe na jeden pojazd silnikowy

Kraj Łączny przychód z tytułu podatków
Belgia 3187 euro
Austria 2678 euro
Finlandia 2523 euro
Irlandia 2438 euro
Dania 2251 euro
Holandia 2158 euro
Niemcy 1963 euro
Francja 1911 euro
Włochy 1727 euro
Szwecja 1561 euro
Portugalia 1528 euro
Grecja 1264 euro
Hiszpania 1068 euro

Niestety, w zestawieniu łącznych przychodów zabrakło Polski. Nasz kraj uwzględniono jednak w porównaniu stawek VAT na nowo kupowane auta, która jest jedną z wyższych w Europie - 22 proc. Taką samą stawkę, co w Polsce, ustanowiono w Irlandii i Portugalii. Jeszcze wyższy VAT obowiązuje zaś w Chorwacji (25 proc.), Danii (25 proc.), Finlandii (24 proc.), Grecji (24 proc.), Szwecji (25 proc.) i na Węgrzech (27 proc.). Niższym podatkiem objęto samochody m.in. w Austrii (20 proc.), Bułgarii (20 proc.), na Cyprze (19 proc.), w Czechach (19 proc.), Luksemburgu (17 proc.), Niemczech (19 proc.) czy na Słowacji (20 proc.).

Benzyna mocniej obciążona podatkami niż diesel

Oczywiście VAT naliczany przy zakupie samochodu to nie wszystko. Istotne są również inne czynniki wpływające na stawkę. Zależnie od kraju podatek nalicza się stosownie do ceny auta, emisji CO2, pojemności silnika czy stosowanego paliwa (twórcy raportu uwzględniali także opłaty ponoszone przy rejestracji pojazdu). Na tym nie koniec.

Twórcy raportu przyjrzeli się także obciążeniom podatkowym stosowanym na rynku paliw. Okazuje się, że pod tym względem Polska jest prawdziwym europejskim średniakiem z wynikiem 330 euro za olej napędowy (na 1000 l diesla) i 374 euro za benzynę (na 1000 l paliwa). Znacznie drożej jest m.in. w Belgii (600 euro za benzynę i olej), Finlandii (odpowiednio 724 euro i 513 euro) czy w Niderlandach (813 euro i 522 euro). Taniej jest zaś na Węgrzech, gdzie wskazano 345 euro za benzynę bezołowiową i 317 euro za ON. Znamienne, że niemal w całej Europie (nie licząc Belgii i Słowenii) to benzyna (od 345 euro za 1000 l na Węgrzech po 813 euro w Niderlandach) jest obłożona wyższymi obciążeniami niż diesel (od 317 euro do 617 euro).

Na co przeznaczyć wpływy z podatków? ACEA apeluje

Autorzy raportu nie ograniczyli się tylko do wyliczeń tego, ile zyskują poszczególne kraje. Nie obeszło się też bez apelu. Dyrektor ACEA Eric-Mark Huitema apeluje: "Podatki od pojazdów, dróg i paliw generują co roku ogromne dochody rządowe w UE. Ten dochód powinien pomóc w finansowaniu infrastruktury ładowania i tankowania, która jest obecnie pilnie potrzebna, aby zaspokoić szybko rosnący popyt na pojazdy z napędem alternatywnym".

Nietrudno zgadnąć jakie pojazdy ma na myśli szef ACEA. "W pierwszym kwartale tego roku prawie 14% wszystkich nowych samochodów sprzedawanych w UE to odmiany ładowane elektrycznie. Ten trend można jednak utrzymać tylko wtedy, gdy rządy zwiększą inwestycje w infrastrukturę" – uzupełnia Huitema. Czy zatem przed nami są kolejne pomysły na zachęty do inwestycji w hybrydy plug-in czy modele w pełni elektryczne?