Niemal każdego dnia na polskie drogi wyjeżdżają samochody, których stan techniczny budzi wątpliwości. W niektórych przypadkach są to teoretycznie drobnostki, które jednak w świetle prawa są podstawą, do zatrzymania dowodu rejestracyjnego. Przykładem może być m.in. pęknięcie przedniej szyby. Teoretycznie nie przeszkadza ono w obserwowaniu sytuacji na drodze, ale w pewnych sytuacjach utrudnia właściwą ocenę.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Ale przypadek, z którym ostatnio mieli do czynienia policjanci, wykracza poza wszelkie normy. Jak widać na zdjęciach udostępnionych w serwisie X na oficjalnym profilu Komendy Stołecznej Policji (KSP), kierowca jechał wręcz wrakiem. Zatrzymany Peugeot 406 miał rozbitą przednią szybę, powybijane szyby boczne i tylną, wyrwaną część tylnego zderzaka, uszkodzoną prawą część przodu pojazdu i przełamany dach.

Mimo fatalnego stanu technicznego wręcz wykluczającego możliwość wyjechania takim pojazdem na ulicę, kierowca chciał dotrzeć tym samochodem do... Gruzji. To oznacza, że zamierzał pokonać tym "autem" dystans ok. 2 tys. km lub nawet więcej. Tak dla przypomnienia, Peugeoty 406 były produkowane w latach 1995-2004, a to oznacza, że najmłodsze obecnie egzemplarze mają już praktycznie 20 lat.

Policjanci podkreślają, że zatrzymany Peugeot 406 natychmiast zakończył swoją podróż. Wrak trafił na lawetę, a kierowca został ukarany mandatem w wysokości 3 tys. zł.