Zazwyczaj, kiedy kierowca dopuści się jakiegoś wykroczenia i dostanie mandat, robi rachunek sumienia i stara się już nie popełniać tego błędu. Przynajmniej tego samego dnia i na tej samej drodze. Są jednak tacy, którzy się tym nie przejmują.

Takim przykładem jest kierowca Skody, który na oczach policji zaczął wyprzedzać na linii podwójnej ciągłej. Chwilę później miał już nieprzyjemną rozmowę z funkcjonariuszami i został ukarany mandatem w wysokości 1200 zł oraz dostał 15 punktów karnych. Kara bez wątpienia bolesna, jednak widać, że nie na tyle, by 26-latek się nią przejął i zmienił styl jazdy.

Kilkanaście minut później ci sami policjanci, patrolujący cały czas drogę krajową nr 8, kolejny raz zatrzymali białą Skodę. Co tym razem? Wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu. Jedyną różnicą było to, że kierujący nie tylko przekroczył linię podwójną ciągłą, ale zaliczył też obszar wyłączony z ruchu. Za to wykroczenie karą był 300-złotowy mandat i kolejne 6 punktów karnych.

W ciągu kilkunastu minut 26-latek dostał więc w sumie 21 punktów. To jednak nie były jedyne punkty, które miał na koncie. Po tym dniu miał ich w sumie 27, zatem pożegnał się z prawem jazdy.

120 km/h na "pięćdziesiątce"

Przez niektórych DK8 jest chyba traktowana jak autostrada, bo następnego dnia inny patrol zatrzymał jeszcze innego kierowcę. Ten wykazał się prędkością – 120 km/h w terenie zabudowanym. Przekroczenie prędkości o 70 km/h skutkowało mandatem w wysokości 2500 zł i odebraniem prawa jazdy na trzy miesiące.