Policjanci ruszyli w pościg, dając sygnały świetlne i dźwiękowe do zatrzymania się, na które prowadzący nie reagował. Uciekający jednak miał pecha, zjechał z drogi na grząski teren, który nie nadawał się do jazdy. Zaczął więc uciekać pieszo i nagle zniknął za zabudowaniami. Drogówce w poszukiwaniach zbiega pomógł patrol prewencji.

Przeczytaj również: Staranował radiowóz kradzionym autem i chciał przejechać policjanta. Gorzko pożałował...

Kiedy wreszcie udało im się zatrzymać kierowcę, okazało się, że... mężczyzn jest dwóch, w tym jeden ubrany w odblaskową kamizelkę. Stwierdził, że to on był kierowcą. Policjanci jednak nie dali się oszukać, zwrócili uwagę na zabłocone buty drugiego z mężczyzn. To on był poszukiwanym kierowcą Renault. Obuwie drugiego mężczyzny było czyste, więc to nie on chwilę temu uciekał pieszo przez pola.

W trakcie rozmowy 47-latek przyznał, że kolega zadzwonił do niego, aby przyjechał i pomógł mu, gdyż nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Młodszy, 34-letni obywatel Mołdawii przyznał się do kierowania pojazdem, a swoją ucieczkę skwitował jednym zdaniem: "Policja w Mołdawii nie pojechałaby za mną". Okazało się też, że pirat drogowy nie posiada uprawnień do kierowania pojazdem. Teraz odpowie przed sądem, zarówno za jazdę bez prawa jazdy, jak i za ucieczkę przed policją.

Przeczytaj również: Audi z carsharingu "zostało zmasakrowane" w Gdańsku. Płomienie było widać z daleka

Jak informuje Śląska Policja, "Od 1 czerwca 2017 roku niezatrzymanie się do kontroli stanowi przestępstwo. Kierowca uciekający przed Policją musi liczyć się z karą nawet do 5 lat więzienia. Na osoby łamiące przepisy, będą nakładane bezwzględne zakazy prowadzenia wszelkich pojazdów na okres od roku do 15 lat".