Młody kierowca i stare Audi to połączenie, które niestety może nieść ze sobą poważne zagrożenie. Oczywiście, marka nie ma tutaj żadnego znaczenia, ale wiek i doświadczenie za kółkiem na pewno.
Chodzi o zdarzenie, które rozegrało się w Dębowcu w woj. podkarpackim. Tam w środę 10 kwietnia o godz. 7:30 19-letni kierowca czerwonego Audi A4 zdecydowanie przesadził z prędkością. Efektem zbyt mocnego wciskania gazu była utrata przyczepności i wypadnięcie z drogi.
- Przeczytaj także: Inspektorzy ITD zatrzymali bardzo nietypowy transport. Kierowca prosił się o kontrolę
Skosił płot, drugi płot, tuje...
19-letni kierowca może jednak mówić o wielkim szczęściu, bowiem na drodze niekontrolowanego już Audi nie było żadnego rowu, ani też drzewa, a przydomowe działki. Samochód uderzył więc najpierw w ogrodzenie pierwszej z nich, co spowodowało, że zaczął dachować, a następnie doleciał do drugiego ogrodzenia, później stratował tuje rosnące na drugiej działce, a nawet wiatę. Ona w końcu zdołała zatrzymać pojazd, prawdopodobnie dzięki deskom i betonowym bloczkom znajdującym się w środku.
Opis tego zdarzenia mrozi krew w żyłach, dlatego policjanci po przybyciu na miejsce ze zdumieniem odkryli, że kierowca wyszedł z tego zdarzenia bez szwanku. Nie był też pijany, dlatego cała interwencja skończyła się na bardzo surowym mandacie, wynoszącym 3000 zł — to najwyższa możliwa kara w tym przypadku.
O szczęściu mogą też mówić mieszkańcy domów. Gdyby auto poleciało inaczej lub tej wiaty tam nie było, zdarzenie mogłoby się skończyć dużo gorzej.
Po tym zdarzeniu kierowca chyba kupi drugie Audi
Policja wspomina też o tym, że dowód rejestracyjny od Audi A4 został odebrany, co raczej nie powinno dziwić. Tutaj jednak należą się słowa uznania dla inżynierów, którzy w latach 90. stworzyli to auto. O poprzedniku – Audi 80 – mówiło się, że jest jak czołg. Teraz takie miano powinien otrzymać też jego następca, a to zdarzenie jest najlepszym tego dowodem.