Jak informują poznańscy policjanci, sytuacja miała miejsce pod koniec stycznia. Mieszkaniec miasta przed południem pojechał na giełdę samochodową. Wracając, zauważył, że na tablicy kontrolnej pali się lampka "niskiego ciśnienia w oponach". Wysiadł i sprawdził, że faktycznie w jednym z kół brakuje powietrza. Postanowił je zmienić.
Po pewnym czasie 43-latek zauważył, że na przednim siedzeniu pasażera nie ma jego torby z gotówką. Brakowało prawie siedmiu tys. zł, kart płatniczych, dokumentów i rzeczy osobistych. A opona, jak się okazało, została celowo uszkodzona.
Dalszą część artykułu znajdziesz pod materiałem wideo
Zerknij: Aplikacja wykryła wypadek chwilę przed zdarzeniem? Prawda była inna
Niepostrzeżenie zabrali mu z auta 40 tys. zł
To nie pierwszy taki przypadek w Wielkopolsce, gdy kierowca zostaje okradziony metodą "na koło". Na początku grudnia 48-latek z gminy Stare Pole pojechał do banku podjąć 40 tys. zł. Wsiadając do samochodu, saszetkę z pieniędzmi położył na przednim siedzeniu. Po chwili poczuł, że auto "dziwnie" jedzie. Zatrzymał się w zatoczce i obszedł dokładnie samochód. Zauważył, że w jednym z kół spadło ciśnienie. Pojechał do najbliższego warsztatu, gdzie okazało się, że opona została celowo przecięta, a z auta zniknęła saszetka z gotówką. Pieniądze wciąż się nie odnalazły. Szerzej sprawę opisywaliśmy tutaj.
Czytaj: Potrącił 70-latka i zostawił ze złamanym kręgosłupem. Policja szuka sprawcy
Kradzież "na koło" — na czym polega ta metoda?
Jak przypominają policjanci, metoda "na koło" polega na uszkodzeniu w aucie opony i tym samych odwróceniu uwagi kierowcy od wartościowych rzeczy, które przewożone są w samochodzie. Gdy kierowca sprawdza, czy koło jest uszkodzone, złodziej go okrada.
"Należy pamiętać, aby nawet podczas usuwania awarii zamykać samochód i nie zostawiać w widocznym miejscu niczego, nawet niemającego dla nas większej wartości. Bądźmy czujni, często sami stwarzamy okazję dla złodzieja" — apelują policjanci.
Sprawdź: Policjanci wystawili mu mandat. Zaskakującą wiadomość otrzymali kilka godzin później