- Ze względu na wysokie koszty ubezpieczeń policyjne radiowozy nie są ubezpieczone w zakresie autocasco
- Policjant, który choćby nieumyślnie uszkodzi radiowóz, ponosi odpowiedzialność finansową – nie zawsze pełną, ale w każdym wypadku dotkliwą
- Policjanci zabezpieczają się, zawierając prywatne umowy ubezpieczeń OC, za które płacą z własnej kieszeni
- O tej sytuacji funkcjonariusze mówią jednak wprost: "to patologia". Domagają się zmiany przepisów
Co do BMW ze stłuczoną szybą, to sprawa sięga 2019 r., kiedy to jeden z poznańskich policjantów, odbierając służbowe auto, wpisał do protokołu zauważoną usterkę: ślad po kamieniu na przedniej szybie. Jakoś nikt nie chciał się przyznać do "spowodowania" tej szkody, więc szef postanowił zakombinować: kazał wypełnić "kontrolkę" jeszcze raz, ale tym razem bez żadnych adnotacji o uszkodzeniu. A podwładnym wyjeżdżającym na patrol poradził, aby sprawę jakoś załatwili.
Uszkodzony radiowóz? Winny musi się znaleźć
I załatwili: ustawili się za ciężarówką, jechali tak chwilę, a następnie wyprzedzili i zatrzymali ten pojazd, wmawiając kierowcy, że to spod jego koła wyleciał kamień i stłukł szybę w ich służbowym radiowozie.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo- Przeczytaj także: Już od dziś koniec kontrowersyjnych kar dla kierowców z art. 94 KW
Tak upozorowane zdarzenie drogowe doczekałoby się pewnie wypłaty odszkodowania z polisy OC sprawcy – właściciela ciężarówki, jednak jej kierowca nie zgodził się na takie rozwiązanie, bo czuł, że policjanci próbują go wrobić. Sprawa trafiła do sądu, jeden z policjantów "wysypał się", do akcji wkroczył prokurator. Pomimo iż usterka służbowego radiowozu była naprawdę błaha, zarzuty były poważne: niedopełnienie obowiązków, składanie fałszywych zeznań, upozorowanie zdarzenia drogowego…
Czterech policjantów z wyrokami
Prawomocny wyrok zapadł kilkanaście tygodni temu: w sumie czterech policjantów usłyszało wyroki ośmiu i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz grzywny. Czterech policjantów przestało być policjantami w sytuacji, gdy cała formacja cierpi na potężne braki kadrowe. Doszedł do tego wstyd na całą Polskę, którego zapalnikiem był drobiazg: służbowy radiowóz nie był ubezpieczony w zakresie autocasco, a budżet jednostki policji nie był gotów na poniesienie wydatku na naprawę samochodu.
Policyjne radiowozy dalej nieubezpieczone
Sprawa braku ubezpieczeń policyjnych samochodów wraca co jakiś czas, bo co jakiś czas wychodzi na jaw, że jakiś policjant czy policjantka, kierując służbowym pojazdem, powoduje mniejszą albo większą szkodę i w związku z tym musi ponieść odpowiedzialność finansową.
Zasady tej odpowiedzialności reguluje ustawa o odpowiedzialności majątkowej mundurowych różnych formacji, która ma już 25 lat. Stanowi ona, że w przypadku szkody nieumyślnej mundurowy ponosi odpowiedzialność w pełnym zakresie, ale nie większą niż trzy pełne uposażenia; jeśli szkoda została spowodowana umyślnie, sprawca ponosi odpowiedzialność w pełnym zakresie bez względu na wysokość szkody.
Nie tylko policyjne radiowozy bez autocasco
Ze strony związku zawodowego NSZZ Policjantów dowiadujemy się, że autocasco nie mają nie tylko policyjne samochody służbowe, lecz także pojazdy Straży Granicznej, wozy strażackie i pojazdy Służby Ochrony Państwa, jednak w przypadku wozów strażackich i pojazdów SG to kierownicy poszczególnych jednostek podejmują decyzję o ewentualnym ubezpieczeniu pojazdów.
Co do samochodów Policji, to MSWiA wyjaśniało już w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich, że:
Koszt wykupienia polisy AC, z uwagi na liczbę, a także wartość pojazdów potencjalnie objętych przedmiotowym ubezpieczeniem byłby niewspółmiernie wysoki w odniesieniu do kosztów, jakie ponosiłyby ww. formacje w przypadku wystąpienia zdarzeń objętych polisą.
- Przeczytaj także: Tak jutro rano będzie wyglądać twoje auto, jeśli zaparkujesz dziś po lewej stronie jezdni
Policjancie, ubezpiecz się!
Funkcjonariusze drogówki radzą sobie, jak mogą – najczęściej po prostu wykupują prywatne ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej. To rozwiązanie z ich punktu widzenia idealne, bo jeśli "narozrabiają" w sposób, który wiąże się z odpowiedzialnością finansową, to ich ubezpieczyciel pokrywa straty.
Policjanci marzą jednak o likwidacji tej "patologii" (tak wprost nazywają tę sytuację), tym bardziej że ich stawki za prywatne OC są wyższe niż w przypadku przeciętnych klientów zakładów ubezpieczeniowych. Nie może być inaczej: wprawdzie teoretycznie naczelnik jednostki ma prawo odstąpić od roszczeń wobec funkcjonariusza, który spowodował szkodę, skoro jednak ten jest ubezpieczony… szkodowość jest duża, stawki ubezpieczeń muszą być więc odpowiednio wysokie.
I niby wszystko jakoś się kręci, aż czasem kończy się to źle – tak jak w przypadku czterech policjantów zamieszanych w akcję "załatwiania sponsora", który mógłby zapłacić za nową szybę do służbowego BMW.