Udostępnione przez ministerstwo dane podsumowujące rok 2023 pokazują, że w porównaniu z 2022 r. kolosalnie zwiększyły się wpływy do budżetu z nałożonych na kierowców mandatów karnych. Od 1 stycznia do 1 grudnia 2023 r. kierowcy zapłacili łącznie aż 1 mld 169 mln 639 tys. zł. To rekord. Dla porównania – w całym 2022 r. wpływy wyniosły "jedynie" 903 mln 375 tys. zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mandaty. Kierowcy wpadają w sidła nowego taryfikatora
Chociaż kwota przelewów jest w tym roku rekordowa, dane resortu jednocześnie wskazują, że... kierowcy bardziej się pilnują. W 2023 r. policjanci wystawili mniej mandatów – 3,8 mln w porównaniu z blisko 4,34 mln w całym 2022 r. Tymczasem zaostrzony taryfikator zaczął obowiązywać już 1 stycznia 2022 r.
Skąd zatem tak wysokie wpływy do budżetu? Różnica względem 2022 r. wynosi teraz ponad 260 mln zł, a przecież do podliczenia zostały jeszcze mandaty wystawione w okresie świątecznym i kary, które zostaną nałożone na kierowców przed sylwestrem. Ministerstwo tłumaczy, że kierowcy musieli w tym roku sięgnąć głębiej do kieszeni, bo 17 września 2023 r. zaczęły obowiązywać dwukrotnie wyższe kary za tzw. recydywę, czyli kolejne popełnienie tego samego wykroczenia w ciągu 24 miesięcy (np. 3 tys. zł za ponowne nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu).
Kierowcy szybciej opłacają mandaty. Co się zmieniło w 2023 r.?
Zauważalna jest też poprawa "ściągalności" mandatów. Ten pęd do regulowania grzywien to także zasługa zmian w przepisach, choć... opóźniona. Najwyraźniej kierowcy dopiero w tym roku zorientowali się, że po nowelizacji taryfikatora punktów karnych przedawniają się one już nie po roku od zapłaty, lecz wystawienia mandatu.
Inna rzecz, na którą wskazuje "Rz", to wyposażenie policjantów w terminale płatnicze, które umożliwiają płatność kartą już w miejscu zatrzymania. Według dziennika w poprzednich latach budżet państwa tracił nawet 100 mln zł z tytułu przedawnionych mandatów, a płaciła je zaledwie połowa ukaranych.