Sąd Rejonowy w Monachium skazał byłego prezesa Audi na rok i 9 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Dodatkowo Rupert Stadler będzie musiał zapłacić grzywnę w wysokości 1,1 mln euro (prawie 5 mln zł). Pieniądze zasilą budżet państwa i konta organizacji pozarządowych. Taki wyrok to efekt przyjęcia warunków ugody zaproponowanej Stadlerowi w maju br.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:

Były prezes Audi przyznał się do udziału w aferze Dieselgate

W zamian za wyrok w zawieszeniu sąd zażądał od Stadlera przyznania się do oszustwa przez zaniedbanie. Przypomnijmy, że chodzi o zamontowane w milionach egzemplarzy samochodów Grupy Volkswagen urządzenia, które pozwalały zaniżać emisję w trakcie badań laboratoryjnych. Wśród nich znalazły się także modele Audi napędzane silnikami wysokoprężnymi.

Ówczesny dyrektor niemieckiej marki miał wiedzieć o problemie, jednak nie zdecydował się na wstrzymanie sprzedaży samochodów potencjalnie wyposażonych w oprogramowanie służące do manipulacji. Do maja 2023 r. Stadler oddalał ten zarzut, utrzymując, że nie wiedział o urządzeniach. Ostatecznie potwierdził, że dopuszczał taką możliwość.

Silnik wysokoprężny pod maską Audi Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Silnik wysokoprężny pod maską Audi

Razem ze Stadlerem wyrok usłyszały inne osoby

Afera Dieselgate, która w 2015 r. wstrząsnęła całą branżą motoryzacyjną, była jednym z największych skandalów we współczesnej historii. Grupa Volkswagen i wysoko w niej postawione wówczas osoby po dziś dzień są rozliczane za ten proceder.

Jak informuje serwis Automotive News Europe, sąd wydał podobne wyroki także w sprawie dwóch innych osób decyzyjnych w Audi. Sądzeni razem ze Stadlerem Wolfgang Hatz i Giovanni Pamio otrzymali grzywny i karę pozbawienia wolności w zawieszeniu, ale w innym wymiarze. To jednak nie koniec, wciąż bowiem toczą się sprawy przeciwko innym byłym dyrektorom w Grupie Volkswagen.