- Skoda Karoq w podstawowej wersji kosztuje dużo, ale to pozory – po prostu ma bogatsze wyposażenie niż najtańsze warianty konkurencyjnych modeli
- Na tle rywali nowy modeli Skody nie wypada ani źle, ani dobrze – ma wyposażenie porównywalne z podobnymi autami Kii, Hyundaia, Nissana, czy Toyoty
Konkurencja z grupy Volkswagena
Jakie modele są rywalami nowego modelu Skody? Karoq ma ich bardzo wielu, w tym i w samym koncernie Volkswagena. To m.in. VW Tiguan oraz Seat Ateca – dwa kompaktowe SUV-y zbudowane z wykorzystaniem tych samych technologii, co Skoda Karoq. Najtańszy Seat Ateca kosztuje przy tym 79,7 tys. zł, czyli mniej niż Skoda. Pod maską ma silnik 1.0 TSI i o mocy 115 KM (ten sam co podstawowy Karoq), ale chodzi tu o wersję Reference, a więc z wyposażeniem o wiele uboższym niż Karoq – np. ze stalowymi kołami, czy też z ręcznie sterowaną klimatyzacją. Bliższa Karoqowi Ateca Style to już wydatek 93,4 tys. zł. Zdecydowanie droższy jest drugi bliźniaczy model, czyli Tiguan. Najtańszy kosztuje 97 790 zł, ale napędza go silnik 1.4 TSI o mocy 125 KM. Co więcej, nawet tu w standardzie są stalowe koła,
Na tle rywali z koncernu Karoq wypada więc bardzo dobrze, bo podstawowa wersja Ambition ma w standardzie m.in. 17-calowe koła, automatyczną, dwustrefową klimatyzację, czujnik deszczu, tempomat, czy też obszytą skórą kierownicę, za pomocą której można sterować funkcjami radia oraz komputera pokładowego. Tyle że na rynku kompaktowych SUV-ów konkurencja jest bardzo duża i Skoda musi się zmagać nie tylko z konkurencją wewnętrzną, ale też ze świetnymi SUV-ami wielu innych marek. Najważniejsze z nich to Kia Sportage, Hyundai Tucson, Nissan Qashqai oraz świeżutka Toyota CH-R, która po prezentacji zrobiła furorę na naszym rynku.
Koreańczycy kosztują jednak mniej
Każdy z tych modeli występuje w podstawowych wersjach, dzięki którym można je reklamować na billboardach z „cena już od...” i tu atrakcyjna wartość. Kłopot w tym, że takich „golasów” nikt nie kupuje, o czym Skoda przekonała się zresztą, promując rok temu Skodę Kodiaq, która w podstawowym wariancie może i miała atrakcyjną cenę, ale nikt jej kupował. Co z tego, że Kodiaqa można było mieć za 89,9 tys. zł, skoro i tak ogromna większość dużych SUV-ów Skody sprzedawana była za grubo ponad 100 tys. zł.
Wróćmy jednak do Karoqa i jego rywali. Najważniejsi to Kia Sportage i Hyundai Tucson, czyli koreańskie bliźniaki z tego samego koncernu. Pierwszy z tych modeli można mieć za 75 990 zł, drugi – za 76 490 zł. Są to jednak wersje podstawowe, na które mało kto zwraca uwagę. Częściej kupowane są Sportage M (za 82 990 zł) oraz Tucson Comfort (w cenie 86 490 zł). I tu różnica na korzyść Karoqa w zasadzie nie występuje, bo oba koreańskie auta mają wyposażenie bardzo zbliżone do tego, jakie oferuje Karoq. Jeden wyjątek: Kia ma w standardzie ręcznie sterowaną klimatyzację. Za dwustrefową, automatycznie sterowaną trzeba dopłacić 3 tys. zł. To jednak i tak mniejsze pieniądze, niż trzeba zapłacić za Karoqa. Ponadto, kompaktowe SUV-y Kii oraz Hyundaia mają w standardzie mocniejszy, 132-konny silnik na benzynę. Tyle że z podsumowania tego wynika, że cena Skody nie jest „z kosmosu” – jak niektórzy twierdzili. Jest porównywalna z kosztami zakupu konkurencyjnych modeli.
Mniejszy, ale tańszy
Korzystniej na tle Skody wypada hit Nissana, czyli Qashqai, który jest jednak nieco mniejszy od czeskiego SUV-y. W wariancie wyposażonym podobnie jak Karoq – nazwanym Acenta – Nissan kosztuje 79 tys. zł, a w standardzie ma m.in. kamerę cofania, co jest rzadkością w tym segmencie przy tej cenie. Na koniec zostaje jeszcze bardzo popularna w Polsce Toyota C-HR. Jest droga, bo w bogato wyposażonej wersji Premium kosztuje 91,9 tys. zł. Producent tego crossovera nadrabia jednak ciekawą stylizacją nadwozia.