- Przychody netto spadły o 17 proc., a zyski netto aż o 70 proc. Stellantis podsumował zeszły rok i nie ma za bardzo się, czym chwalić. 2024 r. zdecydowanie nie był rokiem Stellantisa
- Czy będzie nim 2025 r.? Przed koncernem wielkie wyzwania, ale jego przedstawiciele zapewniają, że mają pomysł, jak wyjść z kryzysu. Wypunktowali swoje plany
- Wbrew pozorom Stellantisowi patrzeć z nadzieją w przyszłość pozwalają jego samochody. W 2025 r. koncern wjeżdża z nowymi modelami, a także nowoczesnymi platformami, które mają pozwolić na zwiększenie sprzedaży i zysków
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Przy liczeniu marek, które należą do giganta, który powstał po połączeniu francuskiego PSA i włosko-amerykańskiego FCA można się pogubić. Do koncernu Stellantis należy obecnie 14 marek samochodowych: Abarth, Alfa Romeo, Chrysler, Citroen, Dodge, DS, Fiat, Jeep, Lancia, Maserati, Opel, Peugeot, Ram Trucks i Vauxhall. W 2024 r. regularnie informowaliśmy o kolejnych kłopotach koncernu. Właśnie poznaliśmy ich skalę. Stellantis ujawnił swoje wyniki finansowe.
Przeczytaj także: Słynna włoska marka w kryzysie. Więcej samochodów sprzedało Ferrari
Przychody i zyski mocno w dół. To nie był rok Stellantisa
Każdy, kto potrafi czytać zawiłe raporty finansowe, może dokładnie prześwietlić sytuację Stellantisa. My postanowiliśmy wybrać dane, które najlepiej działają na wyobraźnię i są ogólnozrozumiałe także nie dla finansistów i ekonomistów. Przychody netto wyniosły 156,9 miliarda euro, spadek o 17 proc. w porównaniu do 2023 roku, wynikający z 12 proc. zmniejszenia skonsolidowanej liczby dostaw z powodu tymczasowych braków w ofercie produktowej oraz zakończonych już działań mających na celu redukcję zapasów.
Z kolei zysk netto wyniósł 5,5 miliarda euro, co oznacza spadek o 70 proc. Skorygowany zysk operacyjny (AOI) wyniósł 8,6 miliarda euro, i tutaj spadek to o 64 proc., z marżą AOI na poziomie 5,5 proc.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPoznaj kontekst z AI
Nie wygląda to dobrze. Co na to przedstawiciele Stellantisa? Mają plan
Te wyniki skomentował sam prezes Stellantisa John Elkann. Nie zamyka oczu i przyznaje, że sytuacja jest trudna, ale zaznacza też, że koncern podjął działania, żeby wyjść z kryzysu. Pod wieloma względami 2024 r. był rokiem przejściowym, czego symbolicznym momentem było pożegnanie z CEO Carlosem Tavaresem. W 2025 r. Stellantis ma znaleźć sobie nowego głównodowodzącego jeszcze w pierwszej połowie roku.
Choć rok 2024 był dla firmy rokiem pełnym kontrastów, a wyniki nie pokazały naszego pełnego potencjału, udało nam się zrealizować kluczowe strategiczne kamienie milowe. Przede wszystkim rozpoczęliśmy wdrażanie nowych platform i produktów multi-energetycznych, co będzie kontynuowane w 2025 roku; uruchomiliśmy produkcję akumulatorów do pojazdów elektrycznych za pośrednictwem naszych spółek joint venture oraz rozpoczęliśmy partnerstwo z Leapmotor International. Zaangażowani i utalentowani pracownicy Stellantis, z myślą o przyszłości działają z energią i determinacją, współpracując z kluczowymi interesariuszami i przybliżając proces podejmowania decyzji do potrzeb naszych klientów. Koncentrujemy się na zwiększaniu udziału w rynku i poprawie wyników finansowych w miarę postępu 2025 roku
- komentuje John Elkann. Stellantis podjął już działania, żeby odwrócić niekorzystny trend. W oficjalnym komentarzu do wyników finansowych za 2024 r. wymieniono kilka najważniejszych punktów:
- Zakończenie inicjatyw zarządzania zapasami, w tym przekroczenie celów redukcji zapasów u dealerów w USA;
- Priorytetowe podejście do kluczowych premier w celu lepszego zaspokojenia zmieniających się potrzeb klientów, zwłaszcza w USA.
- Lepsze wykorzystanie dostępnych elastyczności w ramach przepisów dotyczących emisji CO2 w celu ograniczenia ryzyka, przy jednoczesnej dalszej redukcji emisji spalin.
- Współpraca z siecią dealerską w USA i Europie, aby przyspieszyć powrót do trendu wzrostowego.
- Wzmocnienie komunikacji z dostawcami w celu ułatwienia współpracy i rozwiązywania problemów.
- Zintensyfikowanie dialogu z rządami i organami regulacyjnymi w kluczowych kwestiach dla branży
- Wzmocnienie roli regionów w celu przyspieszenia podejmowania decyzji i zapewnienia rygorystycznej realizacji ustalonych strategii.
Stellantis i samochody. W 2024 r. doszło do wielu zmian
Wbrew pozorom Stellantisowi patrzeć z nadzieją w przyszłość pozwalają jego samochody. W 2025 r. koncern wjeżdża z nowymi modelami, a także nowoczesnymi platformami, które mają pozwolić na zwiększenie sprzedaży i zysków. Widać to już na polskim rynku, gdzie niedawno debiutowały lub właśnie debiutują modele ze sporym potencjałem. Pod nóż poszły też cenniki niektórych modeli. Niedawno pisaliśmy o bardzo dużych obniżkach Peugeotów 208 i 2008: Stellantis zaczyna. Mocno obcięli ceny SUV-a i przywrócili spalinowy silnik. Jest dobrze
Swoje samochody Stellantis dzieli na cztery grupy i cztery platformy:
- Smart Car: a więc najtańsze i najmniejsze samochody w ofercie. W Polsce na bazie tej platformy będą oferowane Citroen C3, Citroen C3 Aircross, Opel Frontera i Fiat Grande Panda
- STLA Medium: platforma zaprojektowana z myślą o elektrykach, ale z możliwością oferowania także napędów spalinowych. To na niej powstały m.in. Peugeoty E-3008, E-5008 oraz Opel Grandland. Klienci mogą wybierać między wariantami elektrycznymi, hybrydowymi i hybrydowymi plug-in.
- STLA Large: to także uniwersalna platforma dla większych modeli i marek premium. Na niej powstają Dodge Charger Daytona, Jeep Wagoneer S, nowy Jeep Cherokee i Jeep Recon. Również przyszłe Alfy Romeo i Maserati zostaną na niej oparte. Platforma obsługuje także napędy hybrydowe i spalinowe.
- STLA Frame: dla dużych pikapów i SUV-ów z nadwoziem typu body-on-frame. Pierwsze auta na jej bazie powstaną już w tym roku.
Przed Stellantisem teraz kluczowe miesiące. Wielki koncern ma środki i potencjał, żeby w przyszłości zbudować mocną pozycję i zażegnać kryzys. To jednak ogromne wyzwanie. Czeka nas więc bardzo interesujący czas. W ogóle w motoryzacji zrobiło się bardzo ciekawie... Ze swoimi kłopotami i wielką zmianą strategii mierzy się choćby także Volkswagen, a niedawna decyzja Trumpa o cłach może pogorszyć i tak nie najlepszą kondycję niemieckich marek. Dożyliśmy ciekawych czasów z chińskiego przekleństwa.