• Firma Goodyear stworzyła świecące opony w latach 60. poprzedniego wieku
  • Opony świeciły i miały poprawić widoczność samochodu w złych warunkach pogodowych, ale sprawiały problemy
  • Projekt opon został porzucony, a jedyny samochód z tymi oponami to pokazowy Golden Sahara II

Lata 50. i 60. były w Stanach Zjednoczonych wesołe i szalone. Według ówczesnych reklam i filmów świat wyglądał, jakbyśmy go oglądali przez różowe okulary. Wtedy producenci dwoili się i troili, by wymyślić jeszcze ciekawsze samochody, sylwetki i udogodnienia. To wszystko napędzało rozwój, a ten kolejne dziwne rozwiązania.

Do takich można zaliczyć propozycję firmy oponiarskiej Goodyear, która w tamtym okresie zaproponowała coś, czego nikt nie potrzebował, ale było dość efektowne — świecące opony. Tak, dosłownie świeciły.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

W pogoni za najdziwniejszymi rozwiązaniami

Wszystko zaczęło się od opracowania nowego rodzaju opony, która nie potrzebowała już dętki w środku (na początku każdy samochód miał opony z dętką w środku tak jak w rowerze). Tę opracował w 1955 r. Michelin, a za tym producentem poszli inni i zaczęli kombinować, co jeszcze zrobić, by zainteresować swoimi oponami.

I tak William Larson, chemik w Goodyear, wraz ze swoim współpracownikiem Anthonym Finellim zaczęli pracować nad tym, by opona mogła mieć inny kolor niż czarny. W ten sposób powstał kauczuk syntetyczny nazwany neotanem.

Dzięki niemu opona stała się nie tylko bezdętkowa, ale nagle okazało się, że może być modna — jej kolor można było sobie w zasadzie dowolnie dobrać. Neotan miał jeszcze jedną właściwość, którą można było wykorzystać, by podbić sprzedaż i popularność — był półprzezroczysty. Szybko więc zaczęto pracować także nad tym, by to wykorzystać. I tak specjaliści wkręcili do felgi 18 małych żarówek, podłączyli ją przewodowo przez środek koła do układu elektrycznego auta i założyli swój gumowy wynalazek.

Przezroczysta opona w imię bezpieczeństwa...

Pierwszy raz Goodyear pokazał światu gotową świecącą oponę w 1962 r., która na dodatek mogła mieć różne kolory. Jakie były argumenty na to, by taka opona powstała? Producent twierdził, że świecące ogumienie poprawi bezpieczeństwo na drodze, ponieważ w złych warunkach pogodowych samochód będzie lepiej widoczny, a opony mogłyby na przykład świecić tylko, gdy kierowca naciśnie hamulec, sygnalizując w ten sposób, że auto zwalnia. Jednak umówmy się, taka opona była bajerem i miała napędzić sprzedaż amerykańskiej firmie.

Świecąca opona Goodyear Foto: Goodyear
Świecąca opona Goodyear

...zamiast je poprawiać, stwarzała zagrożenie

Szybko okazało się, że rzeczywiście jest to niesamowity bajer, choć zamiast poprawiać bezpieczeństwo, raczej je pogarszał. Podczas testów drogowych, które jednocześnie miały na celu marketingowe rozpowszechnienie tego rozwiązania, okazało się, że taka mieszanka słabo radzi sobie na mokrej nawierzchni, a także bardzo łatwo się topi, gdy kierowca mocno hamuje. Do tego doszły wysokie koszty produkcji.

Kolejnym problemem był fakt, że samochody z tymi oponami dosłownie robiły szał na drodze, do tego stopnia, że powodowały utrudnienia w ruchu, ponieważ inni kierowcy chcieli się im przyjrzeć. Powodowały też zagrożenie dla pieszych, którzy potrafili stawać na środku drogi, by popatrzeć na to niecodzienne rozwiązanie.

Teoretycznie każdy z tych problemów można było w jakiś sposób rozwiązać, ale przez ponad 10 lat się nie udało. Projekt więc porzucono.

Jedyny samochód ze świecącymi oponami istnieje do dziś

Jedyny samochód, który do tej pory ma te opony, jest nie mniej ciekawy, jak sama opona. To pojazd Golden Sahara II, który został on stworzony przez Jima Streeta i projektanta aut pokazowych George’a Harrisa.

Była to platforma do testowania nowych rozwiązań elektronicznych. Auto w latach 60. posiadało system sterowania – z inspirowaną technologią lotniczą dźwigną przyspieszania, hamowania i kierowania, oraz automatyczny układ hamulcowy, który wykorzystywał czujniki wykrywające potencjalne przeszkody na drodze samochodu.

W szczycie swojej popularności Golden Sahara II jeździł po Stanach Zjednoczonych i był pokazywany w telewizji i filmach. Następnie przez ponad 50 lat stał w garażu aż do maja 2018 r., kiedy to poddano go renowacji.