Auto Świat Wiadomości Aktualności Szefowie dwóch gigantów motoryzacyjnych apelują do UE. Widmo masowych zwolnień

Szefowie dwóch gigantów motoryzacyjnych apelują do UE. Widmo masowych zwolnień

Coraz ostrzejsze unijne normy — w tym emisji CO2 — najmocniej uderzają w najbardziej przystępne cenowo nowe samochody, ograniczając ich dostępność. Prezesi Renault i Stellantisa w wywiadzie dla "Le Figaro" apelują o zmianę przepisów, jednocześnie ostrzegając przez bolesnymi konsekwencjami zachowania obecnego status quo.

Prezes Renault Group Luca de Meo (po lewej) i prezes Stellantis John Elkann
Prezes Renault Group Luca de Meo (po lewej) i prezes Stellantis John ElkannProducenci
  • Szef Renault zauważa, że z powodu coraz ostrzejszych norm większości ludzi po prostu już nie stać na nowe małe samochody
  • Sprzedaż nowych aut w Europie spada nieprzerwanie od pięciu lat
  • W wywiadzie dla "Le Figaro" pojawia się sugestia możliwości zamykania fabryk — i to już w ciągu najbliższych trzech lat

Celem coraz ostrzejszych unijnych norm emisji CO2 nakładanych na producentów samochodów jest spowolnienie globalnego ocieplenia i oddalenia katastrofy klimatycznej, ale mają one też drugą stronę: sprawiają, że małe auta są coraz trudniej dostępne dla przeciętnego Europejczyka. Dlaczego?

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Aby samochody mogły spełniać normy emisji, muszą być wyposażane w coraz droższe systemy, co w nieunikniony sposób podnosi ich koszty produkcji, a co za tym idzie — cenę. O ile dla nabywców modeli premium taka podwyżka jest do zaakceptowania, o tyle dla wielu zainteresowanych nowym miejskim pojazdem już nie. A spadek sprzedaży nowych samochodów oznacza konieczność ograniczania mocy produkcyjnych lub wręcz zamykania całych fabryk. I takie widmo masowych zwolnień zaczyna się właśnie rysować coraz wyraźniej.

Przeczytaj także: Oto dowód, że Polacy chcą nie tylko SUV-ów. Niemal nieznany chiński rywal Toyoty Camry odnosi sukces

Coraz mniej ludzi stać na nowe małe samochody

Sytuacja na europejskim rynku nowych samochodów jest nieciekawa. Sprzedaż spada nieprzerwanie od pięciu lat, a UE to jedyny duży rynek na świecie, na którym popyt na nowe auta nie wrócił do poziomu sprzed pandemii COVID-19.

Przeczytaj także: Rozmawiałem z dyrektorem Stellantisa na Europę. "Tychy nie są w najbardziej niebezpiecznej sytuacji"

O ile jeszcze w 2019 r. Europejczycy kupili ok. 18 mln nowych samochodów, o tyle w 2024 r. popyt był niższy aż o ok. 3 mln sztuk. Dwaj szefowie motoryzacyjnych gigantów — prezes Renault Group Luca de Meo i prezes Stellantisa John Elkann — wspólnie udzielili "Le Figaro" dramatycznie brzmiącego wywiadu (do Renault należy m.in. Dacia, a do Stellantisa np. Fiat, Opel i Peugeot).

Szef Stellantisa stwierdził, że jeżeli obecne tempo spadku popytu się nie zmieni, to w ciągu dekady rynek nowych aut w Europie może się zmniejszyć aż... o ponad połowę!

Tak poważne tąpnięcie ma swój powód i swoje konsekwencje: drastycznie zmniejszy się liczba Europejczyków, których będzie stać na nowy samochód, a to oznacza masowe zwolnienia w przemyśle motoryzacyjnym.

Możliwość "bolesnych decyzji"

Prezes koncernu Renault zauważa w "Le Figaro" (cytowanym przez agencję Reutera), że z powodu unijnych przepisów małe samochody stały się jeszcze bardziej skomplikowane, jeszcze cięższe, jeszcze droższe i większości ludzi zwyczajnie na nie już nie stać. Obaj prezesi apelują więc do Unii Europejskiej o zmianę przepisów dotyczących małych aut na mniej rygorystyczne. Jednocześnie szef Stellantisa ostrzega (cytat za Reutersem), że "jeśli sytuacja się nie zmieni, w ciągu trzech najbliższych lat będziemy musieli podjąć kilka bolesnych decyzji co do naszej bazy produkcyjnej".

Autor Krzysztof Wojciechowicz
Krzysztof Wojciechowicz
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków