- W Polsce szykuje się kolejna duża zmiana przepisów dla kierowców. Prawo zostanie znacząco zaostrzone. Powstał specjalny zespół, który ma do tego doprowadzić
- Wiemy o trzech priorytetach: walka z nielegalnymi wyścigami, zatrzymywanie prawa jazdy za nadmierną prędkość także poza terenem zabudowanym oraz ograniczenie możliwości redukcji punktów karnych
- Równolegle do prac nad zaostrzeniem kar rząd opracowuje skuteczne sposoby ich egzekucji
- Zebrał się specjalny zespół. Poznaliśmy trzy najważniejsze pomysły
- Co już wiemy o nowych przepisach? Na celowniku nielegalne wyścigi
- Utrata prawa jazdy za prędkość. Oby politycy się znowu nie przestraszyli
- Koniec z łatwą redukcją punktów karnych
- Nowe przepisy nie będą działać, jeśli system będzie nieszczelny. Rząd o tym wie
- Zmiany są potrzebne. Na polskich drogach znowu robi się niebezpieczniej
Katalizatorem kolejnego zaostrzenia polskich przepisów jest wypadek w Warszawie, do którego doszło na początku września 2024 r. na Trasie Łazienkowskiej. Zginął w nim 37-letni mężczyzna, który jechał razem z żoną i dziećmi. Wjechał w nich rozpędzony volkswagen arteon, na jego pokładzie znajdowała się grupa pijanych ludzi. Cała Polska żyła potem kolejnymi bulwersującymi szczegółami tego zdarzenia i poszukiwaniem uznanego przez policję za sprawcę Łukasza Ż., który uciekł z Polski.
Emocje opadły, zainteresowanie zmalało, ale cieszy, że tym razem za słowami polityków rzeczywiście mają pójść czyny. Szykowane są konkretne zmiany w przepisach. Wiemy o nich już całkiem sporo.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoZebrał się specjalny zespół. Poznaliśmy trzy najważniejsze pomysły
W obliczu rosnącej liczby niebezpiecznych zdarzeń na drogach, w tym nielegalnych wyścigów w Warszawie, policja oraz ministerstwa podjęły decyzję o intensyfikacji działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa kierowców i pieszych. W Ministerstwie Sprawiedliwości odbyło się spotkanie, na którym dyskutowano o możliwych zmianach w przepisach ruchu drogowego. Zgromadziło ekspertów z różnych instytucji, w tym przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwa Infrastruktury, Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego oraz Prokuratury Krajowej.
Powołano międzyresortowy zespołu, który ma za zadanie wypracować nowe przepisy. W jego skład weszli także eksperci z policji. Departament Porządku Publicznego MSWiA przesłał do przewodniczącego zespołu propozycje zmian w przepisach, które zostały opracowane wspólnie z Komendą Główną Policji:
- wprowadzenie kryminalizacji organizacji i udziału w wyścigach ulicznych oraz kierowania pojazdem w sposób powodujący zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym (tzw. brawurowa jazda) m.in. poprzez wprowadzanie pojazdu w kontrolowany poślizg (drift) i jazdę motocyklem na jednym kole;
- zatrzymywanie prawa jazdy w trybie administracyjnym za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h także poza obszarem zabudowanym;
- ograniczenie możliwości redukcji punktów karnych tylko za wybrane wykroczenia.
Przeczytaj także: Koniec tradycyjnych tablic rejestracyjnych coraz bliżej. Te nowe mogą okazać się mniej bezpieczne
Co już wiemy o nowych przepisach? Na celowniku nielegalne wyścigi
Uczestnicy nielegalnych wyścigów czują się bezkarni. Bez obaw nagrywają swoje wyczyny, pokazują je w mediach społecznościowych, często transmitują je na żywo, wprost śmiejąc się z przepisów i policji. Policjanci rozkładali do tej pory ręce. Albo było ich za mało, albo nie mieli narzędzi do skutecznej walki z szerzącą się patologią drogową.
To ma się zmienić. Auto.dziennik.pl dotarł do szczegółów planowanych zmian. W kodeksie ma się pojawić precyzyjna definicja "nielegalnych wyścigów", a ich uczestnicy będą popełniać nie wykroczenie, a przestępstwo. Przestępstwem ma być też organizacja takich "imprez". Samochodowe zloty i spotkania (nazywane przez uczestników spotami) trzeba będzie zgłaszać w gminie. Za jakiekolwiek blokowanie lub utrudnianie ruchu podczas takich wydarzeń uczestnik dostanie mandat. Na razie mówi się, że ma wynieść więcej niż 1000 zł. To nie koniec. Policjant będzie mógł w systemie wypisać specjalną notatkę, że dany samochód brał udział w nielegalnych wyścigach. Wgląd do niej dostanie ubezpieczyciel, co na pewno przełoży się na wyższą cenę ubezpieczenia OC ze względu na niebezpieczną jazdę.
Przestępstwem mają się stać także wszelkiej maści popisy, których miejscem jest zamknięty tor, a nie publiczne drogi:
- drift, a więc jazda bokiem,
- kręcenie bączków,
- palenie gumy,
- jazda na jednym kole w przypadku motocyklistów.
Co więcej, każde takie zachowanie ma oznaczać automatyczną utratę prawa jazdy na trzy miesiące. Udział w nielegalnych wyścigach również będzie się wiązał z utratą prawka.
Utrata prawa jazdy za prędkość. Oby politycy się znowu nie przestraszyli
Znamy ten mechanizm z terenu zabudowanego. Kierowca, który jedzie o ponad 50 km na godz. za szybko, z automatu traci prawo jazdy na trzy miesiące. Od jakiegoś czasu przymierzano się do poszerzania przepisu, żeby działał także poza terenem zabudowanym. Jest tu jednak mały haczyk. Plany zakładały, że dotyczyłoby to tylko dróg jednojezdniowych, a więc popularnych krajówek. Na drogach ekspresowych i autostradach.
To absurdalne. Jeśli naprawdę chcemy walczyć z piratami drogowymi, to nie można odpuszczać w takiej kwestii. Mówimy przecież o osobach, które jadą powyżej 170 km na godz. na ekspresówce i 190 km na godz. na autostradzie. Taka jazda jest skrajnie niebezpieczna.
Już kiedyś planowano wprowadzenie przepisu o zabieraniu prawa jazdy na trzy miesiące na wszystkich drogach. Miała to być jedna z wielkich zmian obok zmiany pierwszeństwa na przejściach dla pieszych, ujednolicenia limitów prędkości w terenie zabudowanym i zakazu jazdy na zderzaku. Wtedy rząd PiS wycofał się z tego pomysłu po protestach wewnątrz tamtejszej większości sejmowej.
Przeczytaj także: Nowy odcinkowy pomiar prędkości na drodze ekspresowej działa. Mandaty na S11
Koniec z łatwą redukcją punktów karnych
Kierowców czekają także spore zmiany w sprawie punktów karnych. Będzie znacznie trudniej się ich pozbyć. Pojawią się wykroczenia drogowe, z których punktów karnych nie będzie można się pozbyć kursami reedukacyjnymi w WORD-ach. Pełna lista wciąż się tworzy, ale już znajdują się na niej minimum cztery pozycje:
- wszystkie niebezpieczne i nieprawidłowe zachowania wobec pieszych,
- niewłaściwe wyprzedzanie,
- spowodowanie kolizji,
- rażące przekroczenie prędkości.
Nowe przepisy nie będą działać, jeśli system będzie nieszczelny. Rząd o tym wie
Nawet najlepsze przepisy nie pomogą, jeśli wobec kierowców nie będą wyciągane konsekwencje. Nie raz przecież słyszymy, że jakiś sprawca wypadku ma kilka zakazów prowadzenia. Policja często wyłapuje piratów drogowych, ale oni sobie nic z zabranego prawa jazdy nie robią. Nie są też skutecznie karani przez sąd. Ministerstwo Sprawiedliwości na pewno będzie musiało się nad tym pochylić.
Jest podobno konkretny plan stworzenia nowego systemu identyfikacji kierowców. Kamery w radiowozach miałyby skanować tablice samochodów. Jeśli wykryłyby, że dany samochód należy do osoby z zakazem prowadzenia, to patrol otrzymywałby taką informację. Mógłby wtedy zatrzymać taki samochód do kontroli. Zwiększyłoby to znacząco prawdopodobieństwo wyłapywania osób, które jeżdżą mimo zakazu. Nie każdy może przecież co chwilę zmieniać samochody.
Inny pomysł, pewnie dużo trudniejszy do wprowadzenia, to konfiskata samochodu osobie, złapanej na jeździe z zakazem prowadzenia.
Zmiany są potrzebne. Na polskich drogach znowu robi się niebezpieczniej
Policyjne statystyki jasno pokazują, że doszło w Polsce do niepokojącej sytuacji. Po latach konsekwentnej poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach w 2024 r. dobry trend się odwrócił. Wzrosła liczba wypadków, a także rannych i zabitych. Trzeba więc działać. Byliśmy na bardzo dobrej drodze i goniliśmy zachód Europy.