Katy Freeway, biegnąca przez przedmieścia Houston w Teksasie, jest częścią międzystanowej autostrady Interstate 10, biegnącej od granicy z Arizoną aż do Luizjany. Już na początku XXI w. zyskała miano jednego z największych i najbardziej problematycznych "wąskich gardeł" w kraju. Każdego dnia przejeżdżało tamtędy 238 tys. pojazdów, a kierowcy marnowali ok. 25 mln godzin w roku na stanie w korkach. To skłoniło władze do podjęcia decyzji o rozbudowaniu trasy.
Prace, rozpoczęte w 2008 r. i zakończone cztery lata później, pochłonęły astronomiczną kwotę 2,8 mld dolarów. Efekt? Katy Freeway z 26 pasami ruchu, której rozbudowa stała się powodem do lokalnej dumy. Ówczesny burmistrz Houston Sylvester Turner nie ukrywał, że poszerzenie autostrady to dla miasta ogromny sukces. Zapowiadał, że będzie to najszersza autostrada na świecie.
Katy Freeway miała być ułatwieniem dla kierowców. Rzeczywistość była inna
Jaki był efekt? Zwiększenie liczby pasów paradoksalnie przyciągnęło więcej pojazdów, co w efekcie zwiększyło średni czas przejazdu o 25 minut w ciągu dnia i o 23 minuty wieczorem. Ostatecznie kierowcy byli rozczarowani inwestycją.
Zapowiedzi burmistrza co do autostrady były na wyrost. Chociaż Turner mówił o 26 pasach ruchu, większość z nich to drogi dojazdowe, które nie są częścią Interstate 10. Jak podaje PolitiFact, realna szerokość Katy Freeway to "tylko" 13 pasów ruchu.
Czy amerykańska autostrada ma konkurencję? Jak najbardziej! Podobną ilość pasów ma autostrada 401 w Ontario w Kanadzie, oficjalnie nazywana Macdonald-Cartier Freeway. Otwarta jeszcze w latach 50. trasa ma w najszerszym miejscu 18 pasów i ciągnie się przez 828 km. Należy do jednej z najbardziej ruchliwych tras w Ameryce Północnej (dziennie przejeżdża tędy 400 tys. pojazdów).
Na horyzoncie pojawia się również Autostrada G4 Pekin-Hongkong-Makau z 50 pasami w najszerszym miejscu. Jednak ta liczba dotyczy wyłącznie punktów poboru opłat, a tuż za nimi pasy zmniejszają się do 20, a ostatecznie do czterech.