57-letni Słowak jechał na wakacje wraz ze swoją rodziną, gdy naprzeciwko pojawiły się dwa sportowe samochody jadące z nieprzepisową prędkością. Jedno z aut zderzyło się z kierowaną przez mężczyznę skodą. Przedstawiciel prokuratury w Żylinie Martin Kokles poinformował, że śledztwo zostało zakończone, a akta sprawy zostaną przekazane zainteresowanym stronom.
Prokuratura zaznacza, że śledztwo trwało długo ze względu na pandemię COVID-19, a także na kolejne roszczenia pokrzywdzonych. Dodatkowo cała dokumentacja dla oskarżonych Polaków musiała zostać przetłumaczona. Zarzuty spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym, które ostatecznie doprowadziło do śmierci 57-letniego mężczyzny, usłyszało trzech Polaków. Najpoważniejsza kara grozi Marcinowi L., który zderzył się z autem Słowaka.
Polakowi grozi od 15 do 20 lat więzienia. Marcin L. trafił do aresztu, z którego wyszedł w czerwcu 2019 r. po wpłaceniu 25 tys. euro kaucji. Pozostałymi oskarżonymi są Adam Sz. i Łukasz K., którym za świadome narażenie ludzkiego zdrowia i życia grozi od czterech do 10 lat pozbawienia wolności. Dwóch z trzech Polaków nie przystało także na pozasądowe zakończenie sprawy — donosi TVN24.
Oskarżeni wracali do Polski po weekendzie spędzonym na Słowacji. Organizatorem wycieczki był Łukasz K., a grupka znajomych jechała czterema sportowymi samochodami.
- W czasie wyjazdu obowiązywała zasada "follow the leader". Polega to na tym, że wszyscy uczestnicy wyjazdu jadą za organizatorem w przyjętej wcześniej kolejności — powiedział chwilę po wypadku w rozmowie z TVN24 kolega oskarżonych.
Źródło: TVN24
(dk)