Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Od lipca cła na chińskie samochody elektryczne. Koniec balu, ceny w górę

Od lipca cła na chińskie samochody elektryczne. Koniec balu, ceny w górę

Pekin już wie: od lipca Komisja Europejska zamierza obłożyć chińskie samochody elektryczne cłem, tymczasowo w wysokości 38 proc. Nowe "karne" taryfy mają chronić europejskich producentów, ale też potencjalnie otwiera się front wojny handlowej z Chinami. Nie wszyscy europejscy producenci są zadowoleni z takiego obrotu sprawy

Chiński BYD Seal na salonie IAA Mobility 2023 w Monachium
Chiński BYD Seal na salonie IAA Mobility 2023 w MonachiumŹródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz
  • Od lipca chińskie samochody elektryczne tymczasowo zostaną obłożone "karnym" cłem w wysokości 38 proc.
  • Przyczyną obłożenia chińskich samochodów cłem są państwowe dotacje wspierające tę produkcję na każdym etapie
  • Pekin ma miesiąc na kwestionowanie dowodów zgromadzonych przez KE

Decyzja nastąpiła po 9 miesiącach śledztwa rozpoczętego w październiku 2023 r., które miało trwać co najmniej 13 miesięcy. Jednak już od marca każde chińskie auto elektryczne trafiające do UE jest rejestrowane na potrzeby obłożenia cłem z mocą wsteczną.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Śledztwo trwało zaledwie 9 miesięcy. Zaskoczenie?

W czasie, gdy trwało unijne śledztwo, import chińskich samochodów elektrycznych do Europy rósł pomimo tego, iż popyt na pojazdy z napędem elektrycznym w Europie zaczął tracić rozpęd. Europejscy producenci są w tarapatach – z jednej strony dociskani są przez przepisy wymuszające sprzedaż samochodów na prąd, z drugiej strony napiera import tanich (i wcale nie gorszych) samochodów elektrycznych z Chin, wreszcie – popyt na samochody elektryczne nie jest taki, jak się spodziewano.

To że chińskie tanie samochody to problem, jest jasne – są one tańsze, choć wcale nie gorsze. Nie może być inaczej – o tym, że chińska produkcja elektryków jest hojnie wspierana przez państwo na każdym etapie, mówi się od dawna. Teraz mamy jasno postawione stanowisko:

Wstępne ustalenia unijnego dochodzenia wskazują, że łańcuch wartości związany z produkcją samochodów elektrycznych w dużym stopniu czerpie korzyści z nieuczciwego rządowego wsparcia w Chinach oraz że napływ subsydiowanego importu z Chin po sztucznie zaniżonych cenach stwarza zatem ryzyko dla lokalnych producentów.

Przedstawiciel KE stwierdził pojednawczo, że Unia nie zamierza zablokować importu elektrycznych samochodów z Chin, a jedynie doprowadzić do uczciwej konkurencji na tym polu. To jednak może nie wystarczyć do załagodzenia sytuacji.

Cła będą stosowane tymczasowo od lipca zgodnie z przepisami Światowej Organizacji Handlu. Przepisy dają Chinom cztery tygodnie na zakwestionowanie wszelkich dowodów przedstawionych przez UE. Jest oczywiście ryzyko, że Chiny – zgodnie z sugestiami wyrażanymi już wcześniej – wybiorą taktykę represjonowania europejskich producentów. Dla niektórych byłaby to prawdziwa katastrofa.

Zresztą i tak ci producenci, którzy produkują w Chinach na potrzeby europejskiego rynku, mają kłopot – takie są realia wojny handlowej. Zagrożeni są zresztą nie tyko wytwórcy aut. Pekin grozi, że poszkodowane mogą być także inne branże: producenci żywności, spirytusu, a także europejski przemysł lotniczy.

Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków