- Na początku lat 2000. BMW M3 E30 można było kupić za około 50 tys. zł. Dziś ceny na aukcjach zależą oczywiście od stanu i przebiegu konkretnych egzemplarzy. Zdarzają się oferty startujące od około 200 tys. zł (cena wywoławcza) do nawet niespełna 400 tys. zł. M3 E30 było zatem doskonałą lokatą kapitału
- Są samochody, które póki co majątku nie kosztują, a w przyszłości prawdopodobnie będą coraz droższe
- Niestety, poszukiwania zaprezentowanych przez nas samochodów nie są łatwe
Jeśli zdarzyło Wam się kiedykolwiek ubolewać nad tym, że nie kupiliście jakiegoś używanego auta, kiedy jeszcze było w zasięgu cenowym, to mamy dla Was kilka ciekawych propozycji. Oczywiście, nie są to BMW M3 E30, "buliki" T2, czy też Toyoty Supry Mk4, bo one już dawno "odjechały" cenowo, ale kilka ciekawych aut udało nam się znaleźć. Założyliśmy, że kwota przeznaczona na auto, które na pewno nie straci na wartości, to ok. 40-50 tys. zł, ale kilka prezentowanych tu propozycji kupicie znacznie taniej. Oczywiście, zdarzają się też egzemplarze, które są nieco droższe.
Samochody, w które warto zainwestować
Dlaczego myślimy, że ceny tych aut nie będą już niższe? Przede wszystkim obserwujemy rynek i widzimy, że od pewnego czasu samochody z naszego "topu" mają w zasadzie takie same ceny. W przypadku większości z nich wynika to z tego, że ładnych egzemplarzy jest po prostu coraz mniej (a tylko takie bierzemy pod uwagę). Dotyczy to w dużej mierze aut sportowych, które statystycznie częściej ulegają wypadkom, ale było ich też po prostu mniej niż np. ich odpowiedników w popularnych wersjach. Zdajemy sobie sprawę, że nasze zestawienie nie wyczerpuje listy takich modeli, bo kilka samochodów jeszcze by się znalazło. Myślimy tu np. o Hondzie Civic Type-R "ufo", sportowych Seatach, a także np. o poprzedniej generacji Forda Mustanga w wersji sprzed liftingu. Jeśli te auta są w dobrym stanie, nie będą już tanieć, bo zawsze znajdą się amatorzy na nie.
Drugą grupę stanowią samochody terenowe – uwzględniliśmy jedynie Land Cruisera, ale podobna sytuacja jest obecnie np. z Jeepem Wranglerem drugiej generacji, którego ceny od pewnego czasu trzymają bardzo zbliżony poziom. Na tym jednak nie koniec, bo nawet małe terenowe Suzuki, gdy są w przyzwoitym stanie, też już swoje kosztują i nic nie wskazuje na to, żeby miały być tańsze.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoOstatnią grupę aut, które można określić jako lokatę kapitału, stanowią prestiżowe limuzyny. Proponujemy dwa modele – Lexusa LS 400 pierwszej generacji (drugiej również) oraz Mercedesa klasy S W140. Ceny tego drugiego już dziś zaczynają być oderwane od rzeczywistości, ale nie jest to jeszcze regułą — wciąż można kupić W140 w przyzwoitym stanie w założonym przez nas budżecie. Polecamy zwłaszcza wersje V8 — to ona w parze z topowym V12 windują ceny flagowego Mercedesa. Diesle i rzędowe szóstki są wyraźnie tańsze.
Modeli tego typu znajdziecie jednak więcej – BMW E38 to wielki nieobecny (ale zdajemy sobie sprawę, że ładnych aut jest już coraz mniej). Podobnie ma się rzecz z pierwszą generacją Audi A8, której topowe odmiany na pewno będą drożały. Przed zakupem dużej limuzyny za relatywnie niewielkie pieniądze musicie ją jednak dokładnie prześwietlić, bo potencjalnych i kosztownych problemów może być tu o wiele więcej, o czym pisaliśmy w publikacji o wspomnianej pierwszej generacji A8: Próbowali już wcześniej, ale dopiero to auto przeniosło Audi do klasy premium.
Galeria zdjęć
Pierwszy Lexus LS to coraz bardziej doceniany klasyk, który w przyszłości nie będzie tracił na wartości. Jego silnik 1UZ to bardzo wytrzymała jednostka, a sam model charakteryzuje się niską awaryjnością. Trzeba go tylko zabezpieczyć przed korozją, dbać i regularnie serwisować. Nie polecamy najtańszych egzemplarzy oraz takich, które długo nie były eksploatowane. Ceny tych, którymi można się zainteresować, startują od ok. 30 tys. zł. LS już nie tanieje, a w niedługim czasie zacznie zyskiwać na wartości. Przed zakupem dokładnie go skontrolujcie, bo niektóre ceny części bywają dość zaporowe. Sporo jednak da się kupić elementów używanych, a część zregenerować. LS to także coraz częstszy model poddawany tuningowi, można więc spokojnie zadać nim szyku na mieście. W przypadku tego auta zainteresujcie się także drugą generacją, która w niewielkim stopniu różni się od „jedynki”. Ona też jest już w zasadzie klasycznym autem, co ciekawe, ceny są bardzo zbliżone do LS-a pierwszej generacji.
Ceny EP3, bo taki kod fabryczny ma Civic VII Type-R, jeszcze nie stały się szalone, ale od wielu lat już nie maleją. Myślimy oczywiście o samochodach w przyzwoitym stanie, które kupicie za 25-30 tys. zł. Najlepiej byłoby nabyć Type-R i trzymać je w ciepłym garażu, ale ostry charakter tego auta zachęca do szaleństw. Te wiadomo, jak się kończą, co sprawia, że dobrych aut jest na rynku coraz mniej. Civic EP3 to trwały model, ale oczywiście zdarzają mu się problemy z korozją. Kłopotliwe bywają także skrzynie biegów. Na szczęście ceny napraw i części są dość atrakcyjne. Mocnym punktem oferty jest 200-konny silnik, legendarna jednostka K20, wyposażona w system zmiennych zaworów. Motor ten lubi wysokie obroty, ale też – jak niemal każde auto sportowe – dobry i wymieniany na czas olej. To wszystko skontrolujcie przed zakupem, żeby nie zemściło się szybko zaraz po nim.
Ostatni wolnossący hot-hatch segmentu B z prawdziwego zdarzenia! Clio R.S. III zaczyna już drożeć, choć nadal to dobry moment na jego zakup. Na rynku można znaleźć auta w dobrym stanie. Ich cena coraz częściej przekracza 30 tys. zł, ale po pierwsze, nieznacznie, po drugie – taniej już nie będzie. Clio nie tylko genialnie jeździ po zakrętach, ma też mocny i trwały silnik F4R (197 lub 201 KM). Tanie naprawy, dobre zabezpieczenie antykorozyjne, a do tego często akcesoryjne „cupowe” fotele i zawieszenie, czyli elementy, które docenią fani sportowej jazdy. Clio ma też kilka wersji specjalnych (np. Gordini), które co prawda różnią się głównie malowaniem, ale możemy sobie wyobrazić, że w przyszłości będą poszukiwane. Niestety, wiele dostępnych egzemplarzy miało na swoim koncie wypadki!
Temu modelowi wróżymy drugą młodość. W140 przez swoją ponadnormatywną wielkość (Niemcy przerabiali nawet wagony kolejowe, żeby dało się je transportować) długo pozostawało w cieniu bardzo lubianego poprzednika. Teraz jednak W126 w dobrym stanie nie jest już tanim modelem, pałeczkę przejmuje więc następca. Polecamy go z silnikami V8 – M119 (V12 to o wiele droższy serwis i nietypowe części), zwłaszcza 5.0. Za ok. 30 tys. zł wciąż można znaleźć zadbane i przede wszystkim nieskorodowane auta, choć „V8-ki” bywają już nieco droższe. Pamiętajcie, że W140 ma już kilka drogich rozwiązań, które mogą nadszarpnąć kieszeń właściciela. Jeśli jednak traficie na auta w dobrym stanie i utrzymacie je w nim, taniej już nie będzie! Uwaga ta niekoniecznie dotyczy wersji z dieslem.
Mocne Imprezy zadebiutowały w Japonii w 1994 r. (WRX oraz WRX STi), ale do Europy te wersje oficjalnie nie trafiły. Rajdowe sukcesy miała odnosić odmiana Turbo GT, którą Subaru wyposażyło w 211-konny motor EJ20 (później także o mocy 218 KM). Oprócz sedana kupicie ten model także jako kombi i naszym zdaniem warto. Imprezy GT wciąż potrafią kosztować nieco ponad 20 tys. zł, a powyżej 30 tys. zł rośnie szansa na mocniejszą czterodrzwiową japońską wersję WRX STi (zwykle przed przekładką). Odmiany turbo z nadwoziem coupé to wydatek ok. 50 tys. zł. Podstawowe problemy GC są dobrze znane – korozja oraz kłopoty z silnikiem. Na szczęście uda się zwykle ocenić, z jakim autem mamy do czynienia. Jeśli doładowane GC, to tylko należycie naprawiane i serwisowane. Takie auto tańsze już nie będzie, bo Imprez turbo jest z roku na rok mniej.
Każdy Land Cruiser jest i będzie pożądany przez fanów wypraw i bezdroży. Obecnie niezłą lokatą kapitału może być odmiana J9 (90: 3d; 95: 5d). Niezłe egzemplarze, które zbyt często nie były taplane w błocie, kosztują od ok. 30-40 tys. zł wzwyż. Do tego nie brakuje ich na rynku wtórnym. Jeśli nie zgniją i nie padnie w nich popularny diesel 3.0 D4-D/163 KM, tańsze już raczej nie będą. Najlepszą opcją jest oczywiście starsza wersja silnika wysokoprężnego 3.0/125 KM, ale coraz trudniej o niezajechane auto z nią. Land Cruiser ma stały napęd na cztery koła (ze skrzynią rozdzielczą) i zazwyczaj blokady mechanizmów różnicowych. Do tego w tylnym zawieszeniu Toyota zastosowała sztywny most (z przodu jest już zawieszenie niezależne). Sprawia to, że model ten dobrze spisuje się w terenie. Pięciodrzwiowa wersja nadwoziowa nadaje się na auto rodzinne. Ważne, żeby nie kupić auta w złym stanie, bo koszty napraw są spore.
Audi RS nie kosztują już mało, a do tego ich utrzymanie jest bardzo drogie. Na rynku aut używanych da się jednak znaleźć tylko odrobinę słabsze wersje, które wciąż można kupić za przystępne pieniądze. Audi S4 (B5) zdecydowanie do nich należy. Za 25-30 tys. zł w zasięgu są niezłe egzemplarze. W tej generacji stosowano silnik 2.7 V6 biturbo, którego moc wynosiła 265 KM, ale sporo dostępnych aut ma więcej! Niekoniecznie musi to być dobry znak. Przeciw temu w sumie udanemu modelowi przemawia też ogromna liczba samochodów powypadkowych, ale gdy znajdziecie dobre i doinwestowane Audi, warto schować je w garażu i jeździć tylko w słoneczne dni. S4 ma oczywiście napęd quattro, a do tego możecie kupić je jako sedana i kombi. Dość często w tym modelu znajdziecie LPG, ale do zasilanych nim egzemplarzy podchodźcie z dystansem.