• Pojazdy poruszające się po drogach publicznych poza drobnymi wyjątkami muszą posiadać polisę OC. To samo dotyczy kombajnu, ale tylko, gdy ten znajduje się na drodze publicznej
  • Kombajnista wykupił ubezpieczenie OC dopiero po kolizji z osobówką. Kierowca uniknął kary i narobił problemów poszkodowanemu właścicielowi auta
  • Po dwóch latach batalii udało się odzyskać pieniądze za odszkodowani. Niestety taką sytuację mogą wykorzystać inni kierowcy
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Polisa OC dla pojazdów poruszających się po drogach publicznych jest obowiązkowa, dotyczy to samochodów, ciężarówek, jak i traktorów czy przyczep. Podobnie jest z kombajnem, jednak tutaj mamy pewien wyjątek. Jest to pojazd wolnobieżny, który na użytek wewnętrzny nie musi posiadać polisy OC. Inaczej wygląda jednak sprawa, jeśli kombajnem wyjedziemy na drogi publiczne, wtedy obowiązek ubezpieczenia OC dotyczy również tego pojazdu.

Kombajn nie musi mieć OC

Niestety zdarzają się sytuacje, że kombajniści wyjeżdżają na drogę publiczną bez wykupionego OC, bo trasa, jaką pokonują w ten sposób, nigdy nie jest długa i służy bardziej na przejechanie z jednego pola na drugie. Jak donosi polsatnews.pl, właśnie w takiej sytuacji był kombajnista, który dwa lata temu był sprawcą kolizji z Volkswagenem Passatem.

Kierowca osobówki na wąskiej drodze musiał minąć się z kombajnem. Mimo zjechania do krawędzi jezdni, szeroki pojazd zderzył się z osobówką, która została dość mocno uszkodzona. W aucie zniszczone były m.in. przednia szyba, miska olejowa i zbiornik paliwa. Uszkodzenia wyliczono na 42 tys. zł.

Wykupił ubezpieczenie tuż po kolizji

Podczas wymieniania się danymi, okazało się, że kombajn nie ma wykupionej polisy OC. Właściciel jednak zadziałał błyskawicznie i jeszcze przed przyjazdem policji zdążył ubezpieczenie wykupić. Policjanci orzekli winę kierowcy kombajnu, jednak ten już wtedy mógł przedstawić polisę na swój pojazd, zatem kary za brak ubezpieczenia nie było.

Problem pojawił się, kiedy właściciel auta zgłosił się o odszkodowanie, bowiem ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania ze względu na to, że zdarzenie miało miejsce wcześniej niż wykupienie polisy. Różnica wynosiła około 45 minut.

Ubezpieczyciel odsyła do UFG, a UFG do ubezpieczyciela

Poszkodowany zwrócił się więc do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG), ten jednak stwierdził, że wypłata odszkodowania leży po stronie ubezpieczyciela, bo dla funduszu liczy się dzień wykupienia polisy, a nie godzina. Nieco później UFG uaktualnił swoje stanowisko i stwierdził, że godzina również się liczy, jednak problemem były różniące się oświadczenia agentki sporządzającej umowę polisy i sprawcy kolizji.

Kierowca osobówki pozostał wiec z problemem, którego nikt nie chciał rozwiązać. Na szczęście miał on polisę AC, z której w końcu naprawił swoje auto. Cała sprawa trwała dwa lata i dopiero w momencie, kiedy dziennikarze Polsatu zajęli się tematem, ubezpieczyciel zdecydował się wypłacić odszkodowanie z OC.

Luka w prawie?

Niestety, ta sytuacja pokazuje, że istnieje luka w prawie, umożliwiająca takie działania. Kierowca może próbować podrobić dokumenty i chcieć udowodnić, że miał ubezpieczenie. Pamiętajmy jednak, że samochody osobowe muszą mieć ciągłość polisy OC, dlatego, nawet jeśli właściciel auta bez ubezpieczenia wykupi je na chwilę po wypadku, UFG nałoży na niego karę za przerwę w ubezpieczeniu. W przypadku pojazdów takich jak kombajn kierowca może próbować wykorzystać taką sytuację.