- Ponad trzy lata temu doszło do tragicznego wypadku na Wisłostradzie w Warszawie. Kierowca mazdy śmiertelnie potrącił 40-letnią kobietę
- 40-latka źle się poczuła i wysiadła z taksówki, która zatrzymała się na pasie ruchu. Była pod wpływem alkoholu
- W Warszawie zakończył się proces kierowcy mazdy. To jego uznano za winnego tragedii. Wyrok ma być ogłoszony za dwa tygodnie
- Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
40-letnia kobieta wracała z urodzin znajomego. Była pod wpływem alkoholu, jechała do domu taksówką. W pewnym momencie miała źle się poczuć, więc taksówkarz natychmiast zatrzymał samochód na lewym skrajnym pasie ruchu Wisłostrady. Włączył światła awaryjne, a kobieta wysiadła i próbowała przeciąć sąsiedni pas. Przejeżdżająca z dużą prędkością mazda uderzyła w nią z impetem, zabijając na miejscu. Prokuratura wskazała winnego tragedii — oskarżyła o to kierowcę, który potrącił 40-latkę, znacznie przekraczając przy tym dozwoloną prędkość.
Zobacz także: Wypadek Renault Megane w Krakowie. Jest ostateczna decyzja prokuratury
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoWypadek na Wisłostradzie. Zażądali surowego wyroku
W środę zakończył się proces kierowcy, prawnicy wygłosili mowy końcowe i określili swoje oczekiwania co do wyroku. Wypowiedział się też mąż zmarłej kobiety. — Jej ciało zostało rzucone na 92 metry. Zmasakrowane. A nasz syn jedyne, czego się dowie, jak dorośnie, to to, że kierowca, zamiast przeprosić, próbował udowodnić, że jechał prawidłowo — powiedział mąż ofiary podczas procesu, cytowany przez TVN24.
Prokurator Marcin Ogłoziński podkreślił w mowie końcowej, że kierowca mazdy jechał z prędkością co najmniej 120 km/godz. w miejscu z ograniczeniem do 70 km/godz. Nie bez znaczenia był też fakt, że warunki na drodze tego wieczoru były wyjątkowo niekorzystne.
— Gdyby właściwie obserwował drogę, prawdopodobnie byłby w stanie wykonać inny manewr typu ominięcie — stwierdził prokurator, który zażądał dla oskarżonego roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 10-letniego zakazu prowadzenia pojazdów oraz nawiązki dla męża i syna zmarłej — 100 tys. zł.
Zobacz także: Aż trudno uwierzyć, że w tym aucie nikt nie zginał. Przerażające zdjęcia
Pełnomocniczka rodziny ofiary Ada Chmielewska-Ciż zażądała znacznie surowszego wyroku: 4 lat bezwzględnego pozbawienia wolności dla kierowcy samochodu, który potrącił 40-latkę. Przypomniała m.in. jego wcześniejsze liczne wykroczenia drogowe. Zwróciła też uwagę na to, że po tym zdarzeniu nastąpiło wiele innych, podobnych, które poruszyły opinią publiczną. — To wzbudziło w społeczeństwie i w naszym ustawodawstwie potrzebę zmian, zastanowienia się, czy możemy wprowadzić w naszym porządku prawnym "zabójstwo drogowe" — podkreśliła, cytowana przez TVN24.
Adwokat oskarżonego Pawła K. — Bronisław Muszyński — wystąpił o uniewinnienie. Jego zdaniem zawinił tu przede wszystkim kierowca taksówki i sama ofiara, która wysiadła z samochodu na środku kilkupasmowej drogi, co było "rażącym naruszeniem przepisów".
Sąd ma ogłosić wyrok za dwa tygodnie — informuje TVN24.