"Bartosz jest zawodowym kierowcą ciężarówki, bardzo kocha swoją rodzinę i uwielbia ją nagrywać swoim telefonem" — to cały wpis w poście opublikowanym w serwisie X na profilu "bandyci drogowi". Zapowiedź filmu mogłaby sugerować, że mamy do czynienia z jakąś sielankową historią. Tymczasem okazuje się, że jest wręcz przeciwnie.
Jechał za szybko, ale nie tylko to zbulwersowało internautów
Na filmie widać z pozoru normalną sytuację na drodze. W rzeczywistości mówimy jednak o bulwersującym przypadku. Zawodowy kierowca jedzie autostradą i wcale nie ukrywa, że porusza się znacznie szybciej, niż pozwalają na to przepisy. Chociaż wskazanie dopuszczalnej prędkości zostało na nagraniu rozmazane, to i tak można odczytać, że w miejscu, gdzie zgodnie z przepisami można było jechać z szybkością 140 km/h, kierowca osiągnął 155 km/h. A to tylko jeden z zarzutów.
Pomimo szybkiej jazdy kierujący miał czas, żeby nagrywać jadących z nim pasażerów. Już sam ten fakt zbulwersował internautów. Nie da się ukryć, że zawodowy kierowca pokazał, że ważniejszą rzeczą od obserwowania drogi i kontrolowania pojazdu jest nagrywanie filmików. W krytycznej sytuacji mogłoby się okazać, że było to ostatnie, pamiątkowe nagranie.
- Przeczytaj także: Jeździłem nową Skodą Kodiaq. Jestem pozytywnie zaskoczony, ale jest jeden problem...
Warto zwrócić uwagę także na śpiącą na prawym fotelu pasażerkę. Jej pozycja — stopy oparte niemal o deskę rozdzielczą — pokazują całkowitą ignorancję w kwestii bezpieczeństwa. Gdyby doszło do wypadku lub nawet zwykłej kolizji, kobieta prawdopodobnie odniosłaby bardzo poważne obrażenia spowodowane przez poduszki powietrzne.
Część kierowców wciąż nie widzi zagrożenia
Czytając komentarze pod opublikowanym filmem, można natrafić także na te, które... bronią kierowcę. Część komentujących podkreśla, że kierujący przekroczył dopuszczalną prędkość "tylko" o 15 km/h, inni zwracają uwagę, że nagranie trwa jedynie 20 s, więc przez krótki czas nie zwracał uwagi na sytuację na drodze. Tak dla uzmysłowienia, przy prędkości 155 km/h w ciągu sekundy pokonujemy 43 m.
Zważywszy na długość nagrania i czas związany z koniecznością włączenia i wyłączenia telefonu, można przypuszczać, że zawodowy kierowca pokonał ponad 1 km, nie zwracając uwagi na sytuację na drodze. Tym razem wszystko się udało. Pytanie, czy innym razem też tak będzie?